Ania Starmach

  • 5

Gotuje i studiuje historię sztuki. Zarówno artysta jak i i kucharz potrzebuje pasji, namiętności, fantazji i talentu. Ukończyła elitarną francuską szkołę kulinarną Le Cordon Bleu.

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Ania Starmach
Marta Chowaniec: W swojej edukacji kulinarnej ma Pani bardzo mocny punkt - francuską szkołę kulinarną Le Cordon Bleu w Paryżu.

Ania Starmach: W mojej przygodzie związanej z gotowaniem wymieniam 3 etapy.
 
Pierwszy naznaczony jest potrawą, jaką zapamiętałam, smakiem, który mnie zachwycił, który spowodował, że pokochałam jedzenie. Miałam wtedy 4 lata i babcia podała mi pierogi.
 
Kilka lat później nastąpił kolejny przełom - zaczęłam samodzielnie gotować: od pierwszych naleśników i ciasteczek blisko było do schabów, tortów, zapiekanek i pieczeni, które jako nastolatka serwowałam rodzinie na obiady. Gotowanie pomału przestawało być tylko hobby, a zaczęło być sensem życia. I wtedy przyszedł czas na kolejny etap - francuską szkołę kulinarną Le cordon Bleu. Roczny intensywny kurs zakończony sesją egzaminacyjną sprawił, że z amatorki stałam się profesjonalistką. Uczyli mnie najznamienitsi szefowie kuchni. Pokazywali jak się kroi, obiera, filetuje ryby, żyłuje mięso, robi sosy i wywary. Opanowanie podstaw kuchni francuskiej było początkowo trudne, ale im więcej umiałam, tym więcej chciałam się nauczyć! Zajęcia zaczynały się o 8.30 kończyły o 18, przez 10 godzin na zmianę obserwowaliśmy mistrza, który przygotowywał „klasyki” kuchni francuskiej, a następnie sami próbowaliśmy je odtworzyć. Wyposażeni w swoje noże i uniformy, otoczeni nowoczesnym sprzętem cały czas pod opieką nauczyciela. Podzieleni byliśmy na grupy 10 osobowe, ja w swojej miałam: Brazylijczyka, Niemca, Peruwiankę, Kolumbijczyka, Meksykankę, dwóch Amerykanów, Kanadyjkę, Włoszkę i Francuza.
 
Taki międzynarodowy charakter szkoły powodował, że z Francji wyjechałam nie tylko ze znajomością kuchni francuskiej. Meksykanka Eliza przekazała mi przepisy swojej babci na quesadillas, Peruwianka Jana na najlepsze ceviche, jakie kiedykolwiek jadłam… Ja nie pozostawałam w tyle, wielokrotnie organizowałam kolacje, podczas którym serwowałam przyjaciołom typowo polskie dania

A w samej kuchni francuskiej, co najbardziej Panią zaskoczyło?

Zaskakujące było to, że we Francji wszystko mi smakowało, nie wiem, które danie jest moim ulubionym, wybór jest zbyt trudny. Francja słynnie ze znakomitych produktów spożywczych ale też i ze znakomitych receptur. Oni wiedzą, jak smacznie przyrządzić ten najlepszy ale i najgorszy kawałek mięsa, nie pozwalają sobie na marnotrastwo skoro wszystko można w jakiś sposób spożytkować. Doświadczałam tego każdego dnia. Uczyłam się szacunku do produktu zarówno w szkole jak i podczas porannych zakupów na targu. Uwielbiałam dyskusje z rolnikami na temat poszczególnych serów, warzyw, ryb. Oni kochali swoja pracę i mogli o niej opowiadać godzinami. Podpowiadali jak najlepiej przyrządzić potrawę z użyciem ich produktu.
Ale Pani też ma wyjątkowy pomysł na dania inspirowane dziełami sztuki…
 
Oprócz tego, że skończyłam francuską szkołę kulinarną studiuję również historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wiele osób zadawało mi pytanie: Ania, ale co ma sztuka do gotowania? Raz w tygodniu w programie DD TVN próbuje udowodnić moim  widzom, że wbrew pozorom te dwie dziedziny życia są do siebie bardzo zbliżone. Artysta i kucharz potrzebuje pasji, namiętności, fantazji i talentu. Dzięki obrazom, nie ruszając się z miejsca (lub raczej z kuchni), zwiedzam odległe kraje : USA (Andy Warhol), Meksyk (Frida Kahlo), Hiszpanię (Salvador Dali). Artyści nie raz łamali bariery, bulwersowali, prowokowali, dzięki nim nie boję się eksperymentować na talerzu, mieszać smaki i aromaty. Nie muszę dodawać jak styl danego artysty może mieć wpływ na „wygląd” talerza ;)
 
Ciekawe eksperymenty prowokują wpadki kulinarne. Pamięta Pani coś szczególnego?
 
Czy pamiętam wpadkę? Oczywiście! Często zdarzają mi się wpadki. To nieuniknione, jeśli sięgamy np. po staropolskie przepisy, gdzie brakuje dokładnych proporcji, próbuje je ustalić ‘’na oko” a potem ciasto ma zakalec. Często śnię o smakach a raczej o ich łączeniu, potem próbuję sen zrealizować ale okazuje się, że to wcale nie był najlepszy pomysł. Uważam, że pomyłki uczą, prowokują i tak naprawdę powodują, że coraz lepiej gotujemy, przecież kolejny raz już takiego samego błędu nie popełnimy. Żeby nauczyć się gotować trzeba po prostu… gotować! Najlepiej z menudomowe.pl ;)
 
No właśnie, na co możemy liczyć?
 
Każdy z nas musi codziennie znajdować czas na pracę i domowe obowiązki. Wszyscy chcą mieć go więcej, żeby móc realizować swoje hobby, spotykać się z rodziną, znajomymi, przyjaciółmi. Dodatkowo przy tym natłoku obowiązków zależy nam na zdrowym trybie życia oraz odpowiednim odżywianiu. Jest ono dla nas sprawą istotną ale czasami po prostu nie wystarcza nam sił i czasu na myślenie : co dziś ugotować? Na co mam ochotę? Co muszę kupić? Co mam w domu?
 
Menu domowe to firma, która chce pomóc zapracowanym Polakom. Dostarczamy pod wskazany adres produkty spożywcze (świeże owoce i warzywa, najlepszej jakości mięsa,  domowy makron, aromatyczne zioła) wraz z przepisami - szczegółowymi instrukcjami, co i jak można ugotować. Przepisy są proste. Przygotowanie smacznego dania zajmuje około 30 minut. Może to być np. chili con carne, łosoć z ziemniaczkami, lasagne. Dzięki nam klient szanse na ugotowanie 4 obiadów w tygodniu oraz jednego deseru (ciasto czekoladowe, ptasie mleczko, ciasteczka z czekoladą).
 
Menu domowe to dania pożywne ale i zdrowe. Dba o to nasz dietetyk mgr Katarzyna Błażejewska.
 
Skąd pomysł na taką firmę?
 
Menudomowe.pl bazuje na pomyśle firm, które od lat w działają na rynku szwedzkim. Skandynawowie chwalą sobie taką ideę, poziom świadczonych usług oraz pomysł sam w sobie. Wielu z nich zaczęło doceniać jakość oraz smak domowego jedzenia, część z nich dzięki firmom typu menudomowe.pl nauczyło sie gotować. To jest cel, którzy służy i mojej firmie, mam nadzieję, że uda się go osiągnąć.