Bloger Tygodnia - Fiołkowa kuchnia Małgorzaty

  • 6

Dziś w cyklu Bloger Tygodnia rozmawiamy z Małgorzatą Luty, autorką Fiołkowej Kuchni. Dlaczego tradycyjne potrawy podaje w zmienionej formie? Po jakim czasie odważyła się przygotować pierwszy tort angielski i z jakim efektem? Przeczytajcie!

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Bloger Tygodnia - Fiołkowa kuchnia Małgorzaty
Choć obecnie w kuchni Małgosi na próżno szukać jakichkolwiek kwiatów, fiołkowa kuchnia nieustannie zaskakuje różnorodnością i mnogością kolorów i zapachów.

Znajdziecie tu przepisy na każdą okazję - począwszy od przekąsek, zup (podanych w przepiękny sposób!), dań głównych, sałatek, na wyśmienitych słodkościach - ciastach, ciasteczkach, deserach - kończąc.

Szczególnie zachęcamy Was do odwiedzenia działu z przepisami na torty - umiejętności Małgosi w tej kategorii zapierają dech w piersiach! Swoimi recepturami Małgosia dzieli się również na Gotujmy.pl - szukajcie jej pod nickiem sammakko.

Przeczytajcie naszą rozmowę - dowiecie się między innymi, w jaki sposób Małgosia radzi sobie z niejadkiem w domu oraz na jaki posiłek goście musieli czekać ponad 30 minut ze względu na... synka, który nie pozwolił tknąć tajemniczego wyrobu! Zachęcamy do przeczytania wywiadu!

Zezowate sowy

Skąd wzięły się „fiołki” w Twojej kuchni?

"Fiołki" w mojej kuchni wzięły się od kwiatów, których miałam kiedyś pokaźną ilość. Dekorowałam nimi potrawy i ciasta. Niestety musiałam się z nimi rozstać, ponieważ u syna pojawiła się alergia na grzyby i pleśnie. Obecnie nie posiadam żadnych kwiatów w domu.

Na blogu można znaleźć informację, że jesteś fanką tortów w stylu angielskim. Pamiętasz, kiedy narodziła się ta fascynacja? I najważniejsze - Twoje pierwsze podejście do przygotowania takiego tortu! Opowiedz!

Mój pierwszy "zwykły" tort upiekłam na "roczek" syna. Często w internecie spotykałam zdjęcia cudnych dekoracji z masy cukrowej. Torty w stylu angielskim zachwycały mnie do tego stopnia, że postanowiłam spróbować swoich sił. Odważyłam się dopiero przed czwartymi urodzinami mojego dziecka.

Pokazałam mu zdjęcia różnych wypieków i wybrał helikopter 3D! Trochę nieudolnie ale sprostałam zadaniu. Błażej był tak zachwycony, że od rana otwierał drzwi lodówki. Nie pozwolił go pokroić tylko patrzył na tort z zachwytem i całował go! Dopiero po około 30 minutach mogłam poczęstować gości.

Wysoko postawiona poprzeczka skłoniła mnie do dalszych eksperymentów w tej dziedzinie. Ciągle uczę się bo to świetna zabawa i satysfakcja, kiedy widzę uśmiech na twarzach dzieci.

Kurczak Krispies Rice na trójkolorowym kuskusie  Naleśniki z waniliowym farszem

W jaki sposób jesteś w stanie przekonać swojego niejadka do tego, że jednak warto coś zjeść? Czy działa u Ciebie reguła np. podania czegoś w innej formie na talerzu, czy może musisz „przemycać”- co się często zdarza - np. warzywa w daniach?

Od samego początku starałam się zaszczepić w moim dziecku miłość do warzyw. Nie miksowałam zupek tylko ubijałam tłuczkiem do ziemniaków, żeby rozróżniał poszczególne smaki. Później kroiłam je w bardzo drobną kostkę. Pamiętam zdziwienie koleżanki, kiedy patrzyła na Błażeja  jedzącego warzywa. Wyjmował wszystkie paluszkami z talerza i zjadał ze smakiem.

Później było już trudniej. Ścierałam warzywa na tarce ale po jakimś czasie syn nie chciał jeść zup, bo za długo mu się schodziło z wybieraniem ziemniaków... Zaczęłam więc wymyślać dania w zabawnych kształtach i przemycać warzywa w ulubionych potrawach. Dodawałam na przykład utartą rzodkiewkę do mielonych kotletów. Niewielka ilość jest niewyczuwalna, a wzbogaca danie o witaminy.

Kiedy to nie wystarczało, stawiałam na stole tylko jeden talerz i zaczynałam jeść. Zapach obiadu wędrujący z kuchni do pokoju kusił Błażeja do tego stopnia, że sam prosił o porcję.Dzisiaj Błażej z niecierpliwością czeka, aż skończę gotować. Pyta tylko czy robię coś nowego, czy już kiedyś tego próbował. Potrawy eksperymentalne kosztuje od razu, a tradycyjne nadal podaję w innej formie.

Bez jakiego gadżetu byłabyś absolutnie nieszczęśliwa w kuchni?

Bez mojego robota planetarnego. Kupiłam go za wygraną w konkursie kulinarnym. Wybrałam model z wieloma przystawkami - dzięki nim mogę szaleć w kuchni bez końca.

Kapuśniak z pęczakiem  Zupa dyniowa z naleśnikiem

Makaron czekoladowy z chili con carne brzmi dość intrygująco. Skąd pomysł na takie połączenie smaków? Nie obawiałaś się takiej kombinacji? Polecasz ją np. na Walentynki - wielu niewprawionym osobom taka propozycja może wydać się dość ryzykowna!

Czekolada i chili to przecież afrodyzjaki. Skoro ktoś wymyślił połączenie mięsa z owocami, a lody można przygotować np. z pomidorów to dlaczego nie spróbować takiej kombinacji? Makaron czekoladowy nie jest bardzo słodki. Kiedyś w programie kulinarnym widziałam, jak blogerka dodawała do chili con carne odrobinę gorzkiej czekolady. To zainspirowało mnie do tego eksperymentu.

Jak lubisz spędzać czas poza kuchnią?

Najbardziej lubię rodzinne wycieczki. Radość mojego dziecka podczas wspólnych zabaw jest dla mnie bezcenna.

Czy prowadzenie bloga przełożyło się w jakiś sposób na nowe znajomości w życiu „realnym”?

Dzięki temu zawarłam wiele nowych znajomości. Koleżanki są bardzo uprzejme, zawsze któraś doradzi czy pomoże rozwiązać problem. Niestety dzielą nas duże odległości, każda ma swoją rodzinę, obowiązki i jakoś brakuje czasu na poznanie się w rzeczywistym świecie.

Kryształek na budyniowym biszkopcie  Migdałowe serca

To pytanie często powtarza się w wywiadach, ale najpiękniejsze jest to, że zawsze otrzymuję inną odpowiedź: powiedz, kiedy na dobre rozpoczęła się Twoja przygoda z gotowaniem / pieczeniem? Kiedy poczułaś, że jest to coś, co rzeczywiście sprawia Ci wiele radości i satysfakcji?

Moja przygoda z gotowaniem rozpoczęła się w momencie, kiedy na dobre wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Wtedy byłam zmuszona do tego, ponieważ  po powrocie z pracy nie czekał na mnie talerz z ciepłą zupą. Mieszkając z rożnymi współlokatorami, zawsze czegoś się nauczyłam. Każdy gotował inaczej, próbowałam wielu potraw, co skłoniło mnie do eksperymentowania. Pochłonęło mnie to całkowicie w momencie, kiedy moje dziecko mogło już jeść prawie wszystko no i zaczęło wybrzydzać.
 
Kulinarna wpadka, którą wspominasz po dziś dzień?
 
Moja kulinarna wpadka, którą pamiętam do dziś miała miejsce kilkanaście lat temu. Mama poprosiła mnie, żebym ugotowała zupę grochową. Doskonale wiedziałam, co się do niej dodaje, ale tego dnia moje rozkojarzenie było tak duże, że zaprawiłam ją śmietaną. Później całe popołudnie słuchałam jak gotuje się zupę...

Dokończ zdanie: „Najbardziej wyjątkowym (i niezapomnianym) smakiem jest dla mnie...

...smak miłości.

Tort bananowo-truskawkowy  Ciasto z herbatnikami

CIASTO 'SMOCZY OWOC'

Wybrałam to ciasto, ponieważ zachwyciło moich najbliższych. Opracowanie go zajęło mi dość dużo czasu, dlatego jest dla mnie taki wartościowy. Wbrew nazwie nie zawiera ono w sobie pitai (dragon fruit). Ciasto przygotowałam na wzór tego egzotycznego owocu. Biszkopt upiekłam na bazie malinowego budyniu, a wnętrze kryje w sobie drogocenne nasiona chia.

SKŁADNIKI:
biszkopt 2 szt. ( 25 x 40 )
2 x 5 jajek
2 budynie malinowe
2 x 5 łyżek mąki
2 x 1 szklanka cukru
2 x 1 łyżeczka proszku do pieczenia
różowy barwnik
krem chia
300 ml mleka
3 łyżki nasion chia
800 g jogurtu greckiego
2 łyżki żelatyny
2 łyżki cukru pudru
1 cukier waniliowy

Krem różowy:
1 szklanka mleka w proszku
70 ml mleka
3 łyżki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
125 g masła
różowy barwnik

Dodatkowo:
zielony lukier w tubce
1 łyżeczka soku z cytryny

PRZYGOTOWANIE:
1. Białka ubijamy na sztywno, wsypujemy cukier i dodajemy po jednym żółtku. Budyń z mąką i proszkiem przesiewamy i stopniowo dodajemy do masy jajecznej. Pod koniec dokładamy odrobinę różowego barwnika aby wzmocnić kolor. Ciasto przelewamy do dużej, prostokątnej formy i pieczemy około 20 minut w 180 stopniach.

2. W ten sam sposób przygotowujemy drugi biszkopt.

3. Nasiona chia wsypujemy do odmierzonej ilości mleka. Dokładnie mieszamy aby nie przykleiły się do naczynia. Zostawiamy na kilka godzin w lodówce aby napęczniały (najlepiej przygotować je poprzedniego dnia).

4. Jogurt ubijamy z cukrem pudrem i waniliowym. Wlewamy powstały pudding z nasion chia. Żelatynę zalewamy 4 łyżkami wody.

5. Kiedy napęcznieje, podgrzewamy do całkowitego rozpuszczenia. Łączymy z pozostałymi składnikami.

6. Jeden biszkopt wkładamy ponownie do blaszki. Zabezpieczmy brzegi folią aluminiową, aby nic nie wyciekało. Wlewamy krem chia, nakładamy drugi biszkopt i wstawiamy ciasto do lodówki.

7. Mleko gotujemy z cukrem i cukrem waniliowym. Studzimy. Miękkie masło ubijamy mikserem. Stopniowo i na przemian wlewamy mleko z cukrem i dosypujemy po łyżce mleka w proszku. Na koniec dodajemy tyle barwnika aby uzyskać kolor podobny do biszkoptu.

8. Gotowy krem wykładamy na ciasto. Wygładzamy go, a następnie końcówką noża delikatnie uderzamy aby powstał efekt łusek.

9. Użyłam gotowego lukru ale można oczywiście przygotować niewielką ilość samemu. Rozcieńczamy go sokiem z cytryny aby był rzadszy. Za pomocą wykałaczki nakładamy na końcówki łusek.  Niecierpliwym polecam ominąć ten etap.

10. Gotowe ciasto wstawiamy ponownie do lodówki.

Smacznego!

Ciasto 'Smoczy owoc'