Bloger Tygodnia - Pyszne wege

  • 2

Dziś w cyklu Bloger Tygodnia rozmawiamy z Eweliną Rękawek, która do perfekcji opanowała przygotowywanie wegetariańskich dań. Dlaczego nawet wegetarianom trudno uwierzyć w brak mięsa w jej pasztecie i co skłoniło ją do kradzieży indyjskiego deseru? Przeczytajcie!

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Bloger Tygodnia - Pyszne wege
Blog o nazwie "Pyszne wege" to królestwo Eweliny. Gdy po raz pierwszy odwiedziłam to miejsce miałam wrażenie, że znalazłam się w przytulnym zakątku wypełnionym smakami i aromatami. Ewelina jest osobą pełną pasji i energii, która ani w życiu, ani w kuchni nie akceptuje monotonii.

Autorka bloga obrazuje nam, jak bogata i jak bardzo kreatywna może być kuchnia wegetariańska. Udowadnia, że typowo mięsne potrawy wcale nie muszą zawierać… mięsa. Wege kiełbaski, burger jaglany czy wege lasagne to tylko niektóre przykłady.

Pyszne wege jest miejscem obfitującym w niebanalne pomysły i zarażającym pozytywną energią. To jeden z tych blogów, w których inspiracje sypią się jak z rękawa. Właśnie dlatego warto tu zajrzeć.

krem jaglany z pieczonymi burakami

Hasło przewodnie Twojego bloga to "Wege znaczy pyszne!" Jaka głębsza idea kryje się za tą maksymą?

Wiele razy słyszałam opinie, że dieta wegetariańska jest mniej smaczna i ciekawa od „mięsnej”. Nie zgadzam się z tym i to właśnie chciałam przekazać, zarówno samym hasłem, jak i całym blogiem. Dieta wege jest różnorodna, kolorowa i bogata w smaki.

Swój blog określasz jako smakowity blog wegetariański. Od kiedy jesteś wegetarianką? Co sprawiło, że zdecydowałaś się nią być?

Dietę wegetariańską stosowałam przez sześć lat. Zdecydowałam się na nią przez chęć poeksperymentowania z siłą woli i nowymi obszarami kulinarnymi. Teraz zdarza mi się jeść mięso, choć wciąż dania wegetariańskie bardzo często goszczą na moim stole. Dlatego też nadal prowadzę bloga – jest to moja ulubiona kuchnia, a warzywa i owoce nie są przecież zarezerwowane tylko dla wegetarian i wegan.

bruschetta czereśnie pod kruszonką

Przyznajesz się, że lubisz zmiany, zapewne przekłada się to również na kulinaria. Którą ze swoich potraw uznajesz za najbardziej rewolucyjną?

Uuu… to dopiero jest pytanie! Jest mi bardzo trudno wskazać taką potrawę szczególnie, że rzadko powtarzam przepisy. Zawsze coś zmieniam, próbuję nowych połączeń i bawię się smakami. Oczywiście, zdarzają się dania, które tak bardzo nam posmakowały, że wracamy do nich co jakiś czas. Jednak najczęściej serwuję w swoim domu efekty eksperymentów kulinarnych.

Jakie są Twoje pasje poza gotowaniem? W notce o sobie zdradzasz, że jesteś zwierzolubem. Czy masz jakieś zwierzęta?

Tak, mam zwierzęta, bo nie wyobrażam sobie domu bez nich. Do naszego stada należy Kawa – sześcioletnia suczka, którą znalazłam na ulicy, i która stała się niezwykle oddaną towarzyszką oraz Koksik, czyli żywotny chomik rozkochany w swoim kołowrotku. Czasami zdarza mi się też pełnić rolę domu tymczasowego, w którym zwierzęta znajdują schronienie na chwilę, zanim trafią do nowego właściciela.

cieciorkowe kotlety z orzechami

A jeśli chodzi o inne moje pasje, to muszę przyznać, że mam kilka swoich bzików, między innymi pisanie oraz podróże i poznawanie innych kultur. Uwielbiam też dobre kino, wieczory z książką, kilkudniowe wypady rowerowe. Nie wiem, czy można nazwać to pasją, ale dość ważne miejsce w moim życiu zajmuje wolontariat.

Piszesz, że lubisz podróżować. Podróże kształcą, również kulinarnie. Gdzie jadłaś najsmaczniejszą lub najbardziej zaskakującą smakowo potrawę i co to było?

To prawda, kuchnia najczęściej wiąże się z kulturą i historią danego miejsca, dlatego zawsze z ciekawością próbuję nowych potraw. Na razie zwiedzałam głównie Polskę i kilka miejsc za granicą. Największe podróże jeszcze przede mną. Wśród tego, co spróbowałam, było wiele smaków, ale najbardziej zaskoczył mnie deser, którego spróbowałam w jednej z indyjskich restauracji… w Warszawie (podróż do Indii jeszcze przede mną).

Mój partner, doskonale znający kuchnię indyjską i „oprowadzający” mnie po niej, zamówił kulfi, czyli słodkie mleczne lody. Początkowo zdecydowałam się na inną opcję, ale gdy podkradłam odrobinę deseru Arkowi, zmusiłam go do wymiany i wyczyściłam pucharek do czysta. Okazało się, że kulfi nie ma nic wspólnego ze znanymi nam lodami.

sałatka szparagowa likier czekoladowy

Bez jakiego gadżetu kulinarnego nie wyobrażasz sobie swojej wegetariańskiej kuchni?

Zdecydowanie bez malaksera. Uwielbiam zupy kremy, pasztety, musy, koktajle, wege kotlety… Malakser zastępuje mi kilka sprzętów i oszczędza miejsce w pozapychanych kulinarnymi gadżetami szafkach.

Twój blog to prawdziwa skarbnica przepisów wegetariańskich. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, praktycznie na każdą okazję. Zgadzasz się z twierdzeniem, że dieta pozbawiona mięsa wcale nie musi być uboga? Wydaje mi się, że bycie wegetarianiniem zmusza do kreatywności, czy tak?

Nie tylko zgadzam się z tym twierdzeniem, ale zakładając bloga zdecydowałam, że to udowodnię i wydaje mi się, że idzie mi nieźle. Dieta wegetariańska nie tyle zmusza do kreatywności, co ją pobudza. Jest to kuchnia bardzo bogata w przyprawy i produkty: od warzyw, przez owoce, ziarna, zboża, nabiał… Nagle zaczynamy sięgać po znacznie większy wachlarz smaków niż schabowy z ziemniakami i surówką. Tak jakby mięso trochę przysłaniało nam inne możliwości.

tartaletki z malinami

Swoją drogą, żeby zebrać tak bogatą kolekcję przepisów chyba po prostu musisz dużo gotować. Dla kogo gotujesz?

Faktycznie, gotuję całkiem sporo. Zdarza się, że nie wychodzę z kuchni przez kilka godzin, szczególnie, jeśli mam w głowie pomysł na nową potrawę. Każda okazja do mieszania w garnkach jest dobra – w ten sposób poprawiam sobie nastrój, relaksuję się, tworzę sobie warunki do przemyślenia jakichś ważnych kwestii, ale przede wszystkim jest to dla mnie sposób na dawanie kawałka siebie moim bliskim.

W moim domu zawsze pachniało pysznym jedzeniem, które wychodziło z rąk babci i mamy. I ja chciałabym kontynuować tą tradycję. Dlatego najczęściej gotuję właśnie dla mojej rodziny i przyjaciół, a największym testerem jest Arek – mój partner.

Jaką potrawą zaskoczyłaś mięsożerców? Czy zdarzały się takie sytuacje, że Twoi goście byli przekonani, że w przygotowanych przez Ciebie np. pierożkach, kotlecikach jest mięso? Może wiążą się z tym jakieś anegdoty?

Będąc na diecie wege faktycznie dość często przygotowywałam dania imitujące te mięsne. Chyba największym zaskoczeniem była wege lasagne i „ryba” po grecku, którą przygotowałam z soi. Zdarzyło mi się też przygotować pasztet, który smakował tak przekonująco, że musiałam przez kilka minut zapewniać mojego wege kolegę, że nie ma w tym pasztecie mięsa.

krem jaglany z prażonym jabłkiem ryż z suszonymi pomidorami i bazylią

Domyślam się, że przygotowywanie niektórych dań wegetariańskich wiąże się z eksperymentowaniem i niesie za sobą ryzyko porażki. Czy jest taka potrawa, która zupełnie Ci nie wyszła?

Jest kilka takich przypadków, w których poniosłam klęskę. Wynika to z tego, że ja naprawdę lubię improwizować i eksperymentować w kuchni. Bardzo rzadko gotuję w oparciu o gotowe przepisy. Traktuję je raczej jako inspirację do przygotowania czegoś swojego. I zdarza się, że coś nie wyjdzie. Zawsze wracam do takiego nieudanego pomysłu i staram się go dopracować.

Chciałabym się z Wami podzielić przepisem na pasztet selerowy z orzechami.

Przepis na pasztet selerowy z orzechami

SKŁADNIKI:

900 g selera,
4 średnie cebule
100 g orzechów włoskich
3 łyżki oliwy
około pół szklanki bułki tartej
3 jajka
1 łyżka majeranku
sól, pieprz ziołowy
tłuszcz do wysmarowania formy

PRZYGOTOWANIE:

Seler obieramy, przekrajamy na ćwiartki i kroimy w plastry. Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy seler. Podsmażamy przez 2-3 minuty, dolewamy odrobinę wody i dusimy pod przykryciem, aż zmięknie. Następnie przekładamy do miski i pozostawiamy do wystygnięcia. Cebulę obieramy i kroimy w pióra. Podsmażamy, aż się zarumieni. Studzimy.

Orzechy siekamy, wrzucamy na suchą patelnię i przez chwilę prażymy.

Seler, cebulę i orzechy przepuszczamy przez maszynkę lub miksujemy w malakserze. Do masy dodajemy roztrzepane jajka, przyprawy i bułkę tartą, mieszamy.

Gotową masę przekładamy do wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą formy. Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika (180 stopni) na około 1 godzinę. Następnie wyłączamy piekarnik, uchylamy drzwiczki i w taki sposób studzimy pasztet.

pasztet selerowy z orzechami