pusieczku ja lubię chodzić z mężem na ryby on się(męczy rzucaniem wędki) a ja obłożona gazetami odrabiam zaległości.

tereniu musisz ten wyczyn powtórzyć

ja też złowiłam rybę już nie pamiętam jaką bo było to z 20 lat temu.
byliśmy całą rodziną nad jeziorem Sławskim mąż poszedł łowić ryby z kolegą na noc żeby były na obiad (byliśmy pod namiotami) rano godz.9 męża nie ma więc poszłam zobaczyć co się dzieje mąż zły bo nic nie złowił więc wzięłam wędkę i zarzuciłam i zaraz było branie złowiłam rybę i to dużą chociaż mąż mówi że to on bo on ją wyciągał a trwało to dość długo. przypomniałam sobie był to SANDACZ.

Bahus wędkarze nazywają to prawem frajera

Na rybach byłem raz w życiu i miałem niesamowitego farta. Po pierwszym zarzuceniu złowiłem węgorza (wyciągały go trzy osoby). Potem już niestety nic mimo, że moczyłem kij jeszcze 6 godzin.

mój też łowi ale różnie to jest czasem są a innym razem zero

ja nie przepadam za rybą po grecku ale ogólnie bardzo lubię

muszę się pochwalić takie rybki łowi mi syn muchówką,a tak wygląda połów

i jeszcze skropiona sokiem z cytryny ślinka cieknie mmm

mmmm rybka taka świeżo złowiona upieczona na masełku pychotka