Nigel Slater – odkrywa w Guardianie polską kuchnię

  • 3

Nigel Slater – znany Brytyjski krytyk kulinarny gościł w Warszawie podczas 3. kuchnia+ Food Film Fest

         
ocena: 5/5 głosów: 2
Nigel Slater – odkrywa w Guardianie polską kuchnię

 Z wizytą na festivalu 3 kuchnia+ Food Film Fest


Przybył z okazji polskiej premiery swojej książki „Tost – historia chłopięcego głodu” oraz filmu, który opowiada intymną historię własnego dzieciństwa. Jego mama antytalent kulinarny dobrze potrafiła zrobić w kuchni tylko tosty z masłem, natomiast znienawidzona macocha gotowała wyśmienicie.

Po pokazie filmowym festiwalowi goście z Warszawy i Poznania mieli okazję porozmawiać z tą barwną postacią. Podczas gdy sam Slater był niezwykle poruszony po obejrzeniu dramatycznych wydarzeń swojej młodości na wielkim ekranie – nasi, wiecznie zakompleksieni Polscy widzowie, głównie byli zainteresowani zasadniczym pytaniem: co mu najbardziej smakowało w Polsce i czy już docenił smak pierogów, rogali świętomarcińskich, bigosu...

Nigel Slater przyznał, że jest oszołomiony i zaskoczony wysokim poziomem restauracji w których jadł i że takiej wyrafinowanej kuchni w Polsce się nie spodziewał, ale w gruncie rzeczy nie zdążył jeszcze wszystkiego spróbować.

Poznaniacy pytali go co sądzi o polskich nalewkach. Jeszcze bardziej zmieszany tłumaczył się ze swojej ignorancji w temacie naszych słodkich wódek.

Recenzja w Guardianie

W Guardianie przyznaje, że lekcję odrobił.

Opisuje swoje wrażenia kulinarne z Polski. Jest to rzetelny i entuzjastyczny opis naszej współczesnej sztuki kulinarnej i tego wszystkiego czym Polska obecnie może się pochwalić na polu gastronomii.

Slater zachwyca się tradycyjnymi pierogami w wersji pieczonej, naszymi kiełbasami i kaszankami.

Wspomina o wspaniałej kuchni Roberta Trzópka z Tamka43, pysznej piersi z perliczki z sosem z dyni i żurawiną. Opisuje z entuzjazmem kolację przygotowaną przez Tomasza Jakubiaka, a w szczególności piernik udekorowany puree gruszkowym i śledziem marynowanym.

Nalewki u Amaro

Za największe jednak przeżycie Slater uznaje kolację w nowootwartym Atelier Wojciecha Modesta Amaro, gdzie udało mu się spróbować tych naszych "słynnych" nalewek o które wyptywali go Poznaniacy. Dosłownie rozpływa się nad artyzmem tych małych, jak to określa szotów nalewki sosnowej, lubczykówki, mirabelkówki, a nawet z nalewki z … młodych ziemniaków, choć jak sam przyznaje do pijaków nie należy.

Podczas festiwalowego wieczoru nic jeszcze o nich nie wiedział, to pewne. Sądził, że Polacy, jak to Polacy pytają go o wódę - swój narodowy produkt eksportowy. Slater nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie arcydzieła powstają nie tylko u znanych światowych szefów kuchni, ale są na porządku dziennym w przeciętnym polskim domu.

Polskie pączki są the Best

Ku mojej ogromnej satysfakcji Slater oddaje hołd polskim pączkom – o zdecydowanie doskonalszej konsystencji niż angielskie, z lukrem, ze skórką pomarańczową i obłędnym oczkiem konfitury różanej. Wreszcie ktoś napisał to, co każdy Polak wie od dziecka: nasze pączki są the Best.

Slater z podziwem opisuje polskie ciastka nadziewane owocami, jagodzianki, cytrynowe bezy, tysiące rodzajów serniczków, których smak jest obłędny, a jakość zdumiewająco wysoka – tych zwykłych ciastek, na co dzień serwowanych w naszych cukierniach. Zaznaczyć wypada, że cukiernie, które odwiedzał Slater pomiędzy hotelem Regina a Nowym Światem, z przeciętną cukiernią niewiele mają wspólnego, ale poszło w eter, nie będziemy przecież dementować... Slater nie może się nadziwić oryginalności smaków naszych lodów – najbardziej go zaskoczyły lody o smaku uprażonych płatków owsianych.

Kalafior i burak królują


Zajechawszy do domu Slater próbuje odtworzyć niebiańskość absolutnie awangardowej, jak to określił zupy krem z kalafiora, z prażonymi orzechami laskowymi i olejem z pestek dyni, której skosztował w Tamce43 i uznał (swoją wresję zupy) za najoryginalniejszy smak jaki udał mu się od lat.

Znawcę kuchni europejskiej zszokowała europejska moda na buraka, który przeżywa swój wielki powrót na stoły. Trzeba dodać, że Anglosasi uważają buraka za coś absolutnie niejadalnego, a tutaj Slater spotyka najwykwintniejsze dania z tego niedocenianego w Wielkiej Brytanii warzywa. Poznał je jako dodatek do leniwych pierogów, czekoladowych muffinek, w płatkach do wędzonego łososia. Pisze, że u nas tworzy się na bazie buraka dekoracyjne listki, miesza w sosach, musztardach smakowych, przyrządza szalone puree, kawior o smaku buraka, podaje jako chipsy oraz pod postacią zaprawionego nutą buraka papieru ryżowego - w sezonowych potrawach Tomasza Jakubiaka i artystycznej kuchni Modesta Amaro.

Balsam na duszę

W relacji Slatera znaleźć można szczery zachwyt i podziw dla zarówno naszych najbardziej znanych kucharzy jak i dla tego co w Polsce jadamy i cenimy na co dzień – recenzja polskiej kuchni w Guardianie to istny balsam na nasze prowincjonalne zakompleksione dusze. Na koniec podaje 3 przepisy inspirowane polską współczesną kuchnią.

 Link do artykułu w The Observer