Restauracyjne małe kłamstwa

Obsługa każdej restauracji ma swoje sekrety i grzeszki, o których niechętnie chce mówić swoim klientom. Zobacz, najpopularniejsze sposoby radzenia sobie z klientem.

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Restauracyjne małe kłamstwa
O co nie pytać kelnera?

Są pytanie, których nie warto kelnerom zadawać, bo nigdy nie uzyskamy na nie szczerej odpowiedzi. Należą do nich przede wszystkim wszelkie wątpliwości co do smaku i świeżości potraw. Ryba jest zawsze świeża, prosto z zamrażarki. Rzadko zamawiane dania też będą zawsze kipiały świeżością, choć prawdą jest, że poczciwy homar może zimować w chłodziarce nawet pół roku.

Bez sensu pytać o pochodzenie składników. Jeśli restauracja nie wyrabia, to zamiast jajek z wolnego wybiegu do jajecznicy trafią najtańsze jaja z pobliskiego marketu. Pyszny pomidorowy chłodnik może równie dobrze powstać z soku z kartonu, a zamiast wykwintnych lodów dostajemy supermarketowe świństwo sprzedawane na kilogramy w plastikowych wiaderkach.

Czerwone wino? Polecam do śledzika!

O smak dań z menu pytać także nie warto. Obsługa bardzo rzadko próbuje dań, które serwuje, chyba, że jest to bar mleczny. Podobnie z winem. Kwieciste opisy smaku serwowanych alkoholi powstają w oparciu o etykiety na butelkach i typową charakterystykę trunków z danego regionu. Nawet w lokalach, które prowadzą cykliczne degustacje obsługa jest słabo zapoznana ze smakiem win czy whisky, które serwuje.

Drugie życie bochenka chleba

Wiele produktów spożywczych daje się powtórnie wykorzystać – suchy chleb na grzanki, podgnite jabłka na szarlotkę. Do zwykłej wody z kranu wystarczy dodać pietruszki by nieco ją uzdatnić i zamaskować zapach chloru. Tego typu niewielkie reanimacje zdarzają się nawet w najlepszych lokalach.

Śliczny synek, poproszę napiwek

Zwykła ludzka uprzejmość nic nie kosztuje, ale w gastronomii może oznaczać całkiem dobry zarobek. Nie każdy kelner uśmiecha się i zagaduje klienta przez grzeczność. Rodziny z małymi dziećmi chętniej sięgają po portfel, gdy obsługa skompletuje dziecko lub przyniesie mu coś do zabawy. Podobna zasada działa na panie z pieskiem. Pupil dostanie miskę z wodą - kelner dostanie napiwek. Obcokrajowców przekonują niskie zarobki kelnerek i dobra znajomość języka. Jeśli żadna z opisanych metod nie skutkuje, obsługa spróbuje ostatniego podejścia – wydając resztę wyda ją zawsze w monetach, w taki sposób, aby zmusić klienta do zostawienia napiwku.

Nasz klient, nasz pan?

A co, gdy klient jest nie do zniesienia? Historie o pluciu do zupy denerwującym klientom należą do rzadkości. Często, natomiast opryskliwi goście dostają mniejsze porcje, które przynoszone są opieszale. Rzadko obsługa dodaje do dań coś od siebie, częściej z talerzy gości raczej coś ubywa. W jednej z renomowanych krakowskich restauracji, gdzie pracowałem zaraz po skończeniu liceum, w miejscu, z którego kelnerzy odbierali gotowe dania wisiała kartka informująca o zakazie wyjadania klientom z talerza. Dziś wiem, że nie był to tylko niesmaczny żart.