Wegetariańska Jadłonomia

Z wielką przyjemnością z dnia na dzień stałam się wegetarianką – Marta Dymek uśmiecha się i poleca swoje wypróbowane przepisy.

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Wegetariańska Jadłonomia
Marta Chowaniec: Od kiedy jest pani wegaterianką? Dlaczego zdecydowała się Pani przejść na wegetarianizm?

Marta Dymek: Od dziecka był ze mną problem - nie dość, że byłam niejadkiem, to do tego ponad wszystko nie cierpiałam mięsa i za żadne skarby nie chciałam zjadać podtykanych mi przez rodzinę szynek, kotletów i kiełbasek. Mimo gróźb i próśb, zawsze skrzętnie wybierałam mięso z serwowanych mi przez rodzinę specjałów i odkładałam z boku talerza albo dokarmiałam pod stołem psa. Dlatego kiedy w wieku 16 lat poznałam mojego przyjaciela Mateusza i zaczęłam z nim rozmawiać o etycznym wymiarze wegetarianizmu, nie musiał długo mnie przekonywać - z wielką przyjemnością z dnia na dzień stałam się wegetarianką.

Wydaje mi się, że pierwszy krok do przejścia na dietę bezmięsną jest w miarę prosty - to osobista decyzja, ale jak w tym wytrwać, wytłumaczyć najbliższym?

Dla mnie przejście na wegetariaznim było niemal nieodczuwalne i bezbolesne, na początku bardziej odczuła to moja rodzina ale i oni szybko się przyzwyczaili. Dlatego kiedy zdecydujemy się przejść na wegetarianim, warto zaprosić najbliższych do wspólnego stołu i wytłumaczyć im swoją decyzję, opowiedzieć z czego wynika i jak jest dla nas ważna. Dobrze jest też dość szczegółowo opowiedzieć o swoich nowych planach żywieniowych i wytłumaczyć, że rosół albo ruskie pierogi polane smalcem wcale nie są bezmięsne. Jeżeli do takiej rozmowy dobrze się przygotujemy i będziemy spokojnie odpowiadać na wszystkie pytania, to nawet najstarsi członkowie rodziny zaakceptują i uszanują naszą decyzję.

Czy zauważyła Pani wzrost zainteresowania wegetarianizmem wśród znajomych ludzi z Pani kręgu?

Nigdy nie namawiałam nikogo na wegetarianizm, nie przekonywałam ani nie umoralniałam mięsożernych przyjaciół. Mimo to na wegetarianizm przeszedł mój partner, moja najlepsza przyjaciółka, moje kuzynostwo oraz... moi rodzice! Od ponad roku są wegetarianami, świetnie się czują i gotują coraz więcej wegeprzysmaków, jestem z nich bardzo dumna.

Jakie są Pani ulubione dania?

Trudno mi odpowiedzieć, bo lista moich ulubionych potraw jest naprawdę bardzo długa. Jednak w ścisłej czołówce znajduje się lazania ze szpinakiem, bakłażany faszerowane pomidorami, tempura i pierogi z kozim serem. I jeszcze zupy, szczególnie ze szparagów lub brokułów!

Co nowego, np. jakiś składnik, ciekawe połączenie składników, odkryła Pani w kuchni wegetariańskiej?

Nie wierzę w istnienie jakiejś osobnej, oddzielnej kuchni wegetariańskiej. Potrawy wegetariańskie obecne są w kuchniach całego świata, jest ich pełno zarówno w kuchni polskiej, włoskiej jak i japońskiej. Dlatego nie ma też jednego sposobu wegetariańskiego gotowania: wegetariańskie jest indyjskie curry, ruskie pierogi naszej babci i canelloni jedzone na włoskich wakacjach. I to jest w wegetarianizmie najlepsze! Próbując różnych potraw bezmięsnych pochodzących z kuchni z całego świata, uczymy się nowych smaków i poznajemy nowe składniki, dzięki temu odkryłam tempeh, sejtan, tofu oraz wiele, wiele innych pyszności.

Krem z pietruszek i gruszki

Składniki:
• pół kilo korzeni pietruszki
• jedna gruszka
• dwie szklanki mleka (ja użyłam gryczanego)
• łyżeczka suszonego tymianku
• pół łyżeczki suszonego rozmarynu
• oliwa
• sól i świeżo zmielony czarny pieprz
• kilka łyżek siemienia lnianego albo orzechów włoskich do posypania

Przygotowanie:
1. Pietruszkę obieram i kroję w plastry. Na dnie dużego garnka rozgrzewam oliwę, dodaję pietruszki oraz zioła i na bardzo małym ogniu duszę je przez około 5 minut. Następnie dodaję pokrojoną na ćwiartki gruszkę i duszę przez kolejne 5 minut.
2. Do garnka wlewam gorącą wodę, ma być jej tyle, aby przykryła zawartość garnka. Garnek przykrywam i gotuję przez około 20-25 minut, dopóki pietruszka nie będzie bardzo miękka.
3. W międzyczasie na suchej patelni prażę orzechy lub siemię lniane i odstawiam do ostudzenia. Do miękkich pietruszek dodaję dwie szklanki mleka i całość blenduję, w razie potrzeby dodając więcej mleka lub trochę wody. Zupę przyprawiam solą i sporą ilością świeżo zmielonego pieprzu. Jem posypaną siemieniem z kromką orkiszowego chleba i zastanawiam się, czy Modestowi Amaro też by smakowała.


www.jadlonomia.com