Odp: Konkurs - Stoliczku nakryj się z... Unoldem!
Muszę przyznać, że wizyta strony Unold była dla mnie jak podróż do przyszłości. Nie, nie, ja nie przesadzam drodzy Państwo, patrząc na te wszystkie błyszczące nowiutkue sprzęty, dotarło do mnie, że niestety, cofnełam się z moim kuchennym wyposażeniem do co najmniej epoki kamienia łupanego. Nie żebym tarła ziarno na kamieniu, ale popcorn to ha na patelni, chleb kupuję gotowy, kostki lodu do woreczkow i siup! Do zamrażarki. Jajka ubijam ręcznie, aż pełno odcisków się narobiło, więc tak naprawdę każdy sprzęt zrobiłby u mnie w kuchni zmianę na skalę niemalże rewolucji. Aczkolwiek muszę przyznać, ze najwspanialsza wydała mi się maszynka do mięsa... Królu złoty... Kto by pomyślał, ze można tak łatwo? Moja maszynka pamięta czasy "dziada pradziada" (dosłownie - odziedziczylam ją po mojej mamie, ona zaś po swojej, a wcześniej pojęcia nie mam, kto nią mielił). Jest cała metalowa, ma milion części, tak więc proces mielenia to niemalże rytuał: skręcanie, mocowanie do stolnicy, mielenie ręczne mięsa plus kawałek bułeczki ażeby na pewno całe mięsko wyszło, no i odkręcanie i mycie przez około 5godzin żeby nic nie zostało we wszystkich zakamarkach. A ta nowa maszyna? Cudo! Mym, mym mięsko do środka, samo niemal się mieli, potem tylko obmyć części (jest napisane że łatwo się myje - cudownie!). To jest to! Ta maszyna powinna mi skrócić czas mielenia o około godzinę, a biorąc pod uwagę, że używam jej średnio 10 razy w miesiącu, to wychodzi na to, że w ciągu roku zaoszczędzam calutkie 4 dni! A wiadomo, czas to pieniądz, więc tak naprawdę w ogólnym rozrachunku jeszcze okaże się, że ta maszynka to mi za darmo wyszła... :-)