Odp: Konkurs - Multipomoc w Twojej kuchni

"Mężczyźni gotują najlepiej" - powtarzał mój dziadek, stojąc nad kuchenką westfalką i mieszając energicznie w wielkim żeliwnym garnku. To on był domowym kucharzem, mistrzem jadła z fantazją porównywaną do talentu Modesta Amaro. Babcia również gotowała, ale pełniła raczej funkcję asystentki, która miała głównemu kucharzowi poszatkować, pociąć, umyć i podziwiać Jego kunszt kulinarny i smakową wirtuozerię.

Mój mężczyzna gotować nie potrafi (nie licząc ugotowania makaronu i zrobienia jajecznicy), ale ja kocham to robić i cały czas walczę z rodzinnym przekonaniem, że to FACECI GOTUJĄ LEPIEJ. Asystent byłby mi zatem ogromnie potrzebny!

I tu oczyma wyobraźni widzę goszczącego w mojej kuchni niezwykłego dżentelmena - Mr. Mul Ti'Cookera. Niewielkich rozmiarów, ale niezwykle utalentowany, wszechstronny, pomocny i ... nie marudzący jak tradycyjny mężczyzna.

Które z funkcji mojego asystenta wykorzystałabym najbardziej? Te, dzięki którym to ON pilnuje, żeby się nie przypaliło, nie zepsuło, było odpowiednio miękkie i zdrowo przyrządzone. Przyznam się bowiem ze wstydem, że bywam kuchenną gapą, czego ofiarami padają najczęściej moje garnki, miski (nadpalone, bo stały za blisko kuchenki) i ścierki, które zdarza mi się podpalić przy zdejmowaniu z gazu garnka z potrawą. Tego, ile razy wygotowałam wodę z ziemniaków, "zjarałam" na węgiel cebulkę i ususzyłam pierś z kurczaka - nie zliczę. Ale kiedy mój asystent pilnowałby czasu gotowania, w dodatku nie wymagałby użycia wielu naczyń - ja mogłabym pomalować sobie paznokcie. W końcu szef (kuchni) może sobie pozwolić na więcej, prawda?