Podałam tu tylko takie przepisy, których jestem pewna. Weryfikacją zajmują się moi domownicy-:))) Z racji zmiany miejsca zamieszkania jakiś czas temu odkrywam kuchnię angielską, a właściwie robię fusion-:)))
Koźlęcina....................
Nie da rady przejść wszystkich tematów, wiec nie wiem, czy nie powielam ..otóż poszukuję przepisów na mięso koźlęce, a szczególnie na kotlety z kością.
Przeszukując net trafiam na własny przepis jedynie, jeśli chodzi o kotlety Specyficzny sposób wykrawania mięsa w UK, nie pozwala niestety na przygotowanie ich jak jagnięce [kość jest w środeczku; masa tłuszczu wokół]. Ma ktoś pomysły na marynatę i sposób przetworzenia tego jakże wspaniałego mięsa
Miłośnicy kuchni greckiej czy tureckiej...lećcie z odsieczą proszę
kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
zgodnie z obietnicą daną moderatorowi wstawiam tu oto uroczą a jakże smaczną rybkę-) dołączam do przepisu, a wędkujących i smakoszy pozdrawiam- co to?
a tak a propose kuchni angielskiej, i nie mówię tu o dawnej ale o obecnej...jakie macie zdanie kochani?
Jeśli chodzi o mnie: wysokogatunkowe mięso i warzywa! plus
Ceny..upsss.minus!
Jedzenie w puszkach, tanie i z reguły ohydne. Minus!
Choć ja i z tych puszek z dodatkiem świeżych warzyw czy mięsa potrafiłam wyczarować świetny obiad. Rodzina była i jest zachwycona.
A na koniec bardzo poważny minus...mieszkam w mieście portowym. I tu, gdzie na około mooooorze i morzee, jest tylko JEDNO stoisko ze świeżymi rybami, krabami i owocami morza
Co wy na to?
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Zjadłam i wciąż piszę więc podejrzewam, że żyję-
Jak pisałam, mój również wypuszczał ją do wody, zanim nie znalazłam przepisów- są różne rodzaje żabnicowatych ale nie są trujące-
miłego wędkowania ...a gdzie wy tam wędkujecie moja droga? w NY pytam z ciekawości, a potem zaspokoję ciekawość mojej drugiej połówki, która cały wieczór szykuje robala i makrele na jutro rano-)
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
o matko- teoretyczne i praktyczne?- ja miałam praktyczne a teorię musiałam doczytać w internecie- w centrum UK wiadomo, tak jak w centrum PL, jest co trzeba. a ja nadal zazdroszczę włochom, że potrafią wydobyć co najlepsze z każdej wiochy w regionie . ryby, owoce morza, wino, owoce i warzywa. i cenią sobie naturę nie bylejakość. No coż świata nie zbawię ale może wymyślę tu jakiś porządne stoisko z rybkami kiedyś, mogę się nawet poświecić i brać prysznic 5 razy dziennie jak również słuchać jak mój mąż mówi do mnie rybciu-)
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Znam, znam...a w sklepie rybnym filety ale Bismarck-))), zeby chociaż dorsz solony...gdzie tam, panga biała, panga różowa-)) kostka z mintaja i lody z morszczuka-) żyć nie umierać Ale tu komuny nie było , więc dalej sobie ponarzekam. Wybraliśmy to miasto bo moja druga połowa wędkuje a ja uwielbiam ryby i lipa. A tu nawet robaki na przynętę gryzą. Jest za to mnóstwo ślimaków, codziennie wdzierają mi się do domu i wyłażą znienacka. Najlepiej im wychodzi spacer w studzącej się zupie lub po naszykowanych na rano ubraniach do pracy! A może są jadalne? Ktoś wie? Są małe, długie, w kolorze krówki mlecznej a na pleckach mają siodełko. -))
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
to żabnica, królowa francuskich stołów. Trzeba uważać przy łowieniu i patroszeniu, kłuje-)) mięso smakuje faktycznie jak drób, nie ma nawet rybiego posmaku ani zapachu. Jadalny jest tylko ogon , w sensie nie płetwy oczywiście-) Mój mąż też wyrzucał na początku, bo mu angielscy wędkarze powiedzieli że trująca-)))) ja żyję i moje dzieci również. polecam moja droga! przepisów w internecie trzeba szukać na stronach ang lub francuskich ale są
Odp: anullka7 Oszust
- Forum: anullka7 Oszust
cholewcia- ja sobie z mojego ulubionego portalu zrobiłam własną książkę kucharską, bo te karteczki to mi się ciągle gubiły- a tu afera o talerze?-)))
ja sama posiadam
uwaga:
2 naczynia żaroodporne, w tym w jednym stoją zioła na parapecie, nie dorobiłam się podstawków-
8 talerzy- i tak za dużo na mnie i dwóch ludzików w domu
talerze do deserów, 3 te same , reszta od byłej teściowej, chyba z jakiegoś targu..
1 miskę tupperwere- zdobyczną i rewelacyjną
2 szklane miski z arkorocu-na zmianę do sałatki i do galarety
i zdekompletowane sztućce- dokupowane w miarę braków, bo moje ludki wyrzucają razem z opakowaniami np. jogurtów-
a gotować umiem nie powiem a ostatnio znowu mam dla kogo-
więc o co ta wojna? czy to portal dla wykwalifikowanych kucharzy z odsieczą całej arterii pomocnych sprzętów i gadgetów