Mieszkamy nad oceanem wiec jak tylko mozna i pogoda dopisuje , maz bierze wedke w reke i nad ocean.A wedkuje z brzegu plazy.Mozna tez wyplynac w ocean.Sa specjalne lodzie gdzie kilu wedkarzy sie zbiera i wyplywaja na caly dzien.Z plazy calkiem fajnie sie wedkuje tylko w sezonie letnim trzeba przestrzegac godzin.Nie wolno wedkowac jak ludzie i ratownicy sa na plazy czyli od 9.00 - 18.00.Poza sezonem letnim mozna wedkowac caly dzien tylko ogranicznikiem sa okresy ochronne.Za zlamanie zakazu potrafia dac i 700 $ kary .Poza tym takie wedkowanie z plazy to i swieze powietrze i pelny relaks.
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Zjadłam i wciąż piszę więc podejrzewam, że żyję-
Jak pisałam, mój również wypuszczał ją do wody, zanim nie znalazłam przepisów- są różne rodzaje żabnicowatych ale nie są trujące-
miłego wędkowania ...a gdzie wy tam wędkujecie moja droga? w NY pytam z ciekawości, a potem zaspokoję ciekawość mojej drugiej połówki, która cały wieczór szykuje robala i makrele na jutro rano-)
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Ja mieszkam w NY a do plazy mam moze 40 metrow wiec latem jak juz ludzie zejda z plazy mozna wyjsc z wedka i siedziec az do nocy a i cala noc .Ryb swiezych tez nie brakuje a duzo jest takich ze w zyciu na oczy nie widzialam.Najlepiej isc do chinskiego sklepu tam sa wszystkie swieze skarby morz i oceanow.
Musze sobie poczytac o tej zabnicy bo zawsze maz wrzucal ja spowrotem do oceanu.Raz pamietam jakis wedkarz mowil mi ze ta ryba jest jadalna ale jakos przez jej wyglad pomyslalam ze plecie bzdury.Ja bym jej nawet do rak nie wziela a co dopiero wypatroszyc ?
Moze gdybym ja zjadla nie wiedzac ze to ona ,wtedy byc moze zmienila bym zdanie .No nic musze o niej poczytac
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
o matko- teoretyczne i praktyczne?- ja miałam praktyczne a teorię musiałam doczytać w internecie- w centrum UK wiadomo, tak jak w centrum PL, jest co trzeba. a ja nadal zazdroszczę włochom, że potrafią wydobyć co najlepsze z każdej wiochy w regionie . ryby, owoce morza, wino, owoce i warzywa. i cenią sobie naturę nie bylejakość. No coż świata nie zbawię ale może wymyślę tu jakiś porządne stoisko z rybkami kiedyś, mogę się nawet poświecić i brać prysznic 5 razy dziennie jak również słuchać jak mój mąż mówi do mnie rybciu-)
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Znam, znam...a w sklepie rybnym filety ale Bismarck-))), zeby chociaż dorsz solony...gdzie tam, panga biała, panga różowa-)) kostka z mintaja i lody z morszczuka-) żyć nie umierać Ale tu komuny nie było , więc dalej sobie ponarzekam. Wybraliśmy to miasto bo moja druga połowa wędkuje a ja uwielbiam ryby i lipa. A tu nawet robaki na przynętę gryzą. Jest za to mnóstwo ślimaków, codziennie wdzierają mi się do domu i wyłażą znienacka. Najlepiej im wychodzi spacer w studzącej się zupie lub po naszykowanych na rano ubraniach do pracy! A może są jadalne? Ktoś wie? Są małe, długie, w kolorze krówki mlecznej a na pleckach mają siodełko. -))
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Bo Anglicy jedyne danie to fish & chips, które i tak nie zostało wymyślone przez nich samych, tylko przywędrowało w XIX wieku z Hiszpanii w UK połów rybek duży ale wszystko wysyłane do Francji. Żabnica- monkfish - ulubiona ryba księcia Karola Właśnie 2 tygodnie temu miałam o niej zajęcia teoretyczne jak i praktyczne- patroszenie- ojjj ciężko było. Ja mieszkam w centrum UK i świeże ryby jedynie na zamówienie
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
zgodnie z obietnicą daną moderatorowi wstawiam tu oto uroczą a jakże smaczną rybkę-) dołączam do przepisu, a wędkujących i smakoszy pozdrawiam- co to?
a tak a propose kuchni angielskiej, i nie mówię tu o dawnej ale o obecnej...jakie macie zdanie kochani?
Jeśli chodzi o mnie: wysokogatunkowe mięso i warzywa! plus
Ceny..upsss.minus!
Jedzenie w puszkach, tanie i z reguły ohydne. Minus!
Choć ja i z tych puszek z dodatkiem świeżych warzyw czy mięsa potrafiłam wyczarować świetny obiad. Rodzina była i jest zachwycona.
A na koniec bardzo poważny minus...mieszkam w mieście portowym. I tu, gdzie na około mooooorze i morzee, jest tylko JEDNO stoisko ze świeżymi rybami, krabami i owocami morza
Co wy na to?
Ty mi tu nie narzekaj na jedno stoisko ze świeżymi rybami - bo to choć jedno .Ja mieszkam w Szczecinie i co ? - sklep rybny - o rybie z kutra pomarzyć można .
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
to żabnica, królowa francuskich stołów. Trzeba uważać przy łowieniu i patroszeniu, kłuje-)) mięso smakuje faktycznie jak drób, nie ma nawet rybiego posmaku ani zapachu. Jadalny jest tylko ogon , w sensie nie płetwy oczywiście-) Mój mąż też wyrzucał na początku, bo mu angielscy wędkarze powiedzieli że trująca-)))) ja żyję i moje dzieci również. polecam moja droga! przepisów w internecie trzeba szukać na stronach ang lub francuskich ale są
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Jak ta ryba sie nazywa ? O ile sie nie myle to taka ryba czasami zlapie sie na wedke mezowai jak lowi w oceanie.....ona jest taka brzydka ze jej wyglad odstrasza i tak dziwnie jakby mruczy.Jesli to ta ryba to w zyciu nie pomyslala bym ze jest pyszna.....
kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
zgodnie z obietnicą daną moderatorowi wstawiam tu oto uroczą a jakże smaczną rybkę-) dołączam do przepisu, a wędkujących i smakoszy pozdrawiam- co to?
a tak a propose kuchni angielskiej, i nie mówię tu o dawnej ale o obecnej...jakie macie zdanie kochani?
Jeśli chodzi o mnie: wysokogatunkowe mięso i warzywa! plus
Ceny..upsss.minus!
Jedzenie w puszkach, tanie i z reguły ohydne. Minus!
Choć ja i z tych puszek z dodatkiem świeżych warzyw czy mięsa potrafiłam wyczarować świetny obiad. Rodzina była i jest zachwycona.
A na koniec bardzo poważny minus...mieszkam w mieście portowym. I tu, gdzie na około mooooorze i morzee, jest tylko JEDNO stoisko ze świeżymi rybami, krabami i owocami morza
Co wy na to?
Odpowiedz na/ edytuj kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Obserwuj wątekOdp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kaja
Jak pisałam, mój również wypuszczał ją do wody, zanim nie znalazłam przepisów- są różne rodzaje żabnicowatych ale nie są trujące-
miłego wędkowania ...a gdzie wy tam wędkujecie moja droga? w NY pytam z ciekawości, a potem zaspokoję ciekawość mojej drugiej połówki, która cały wieczór szykuje robala i makrele na jutro rano-)
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Musze sobie poczytac o tej zabnicy bo zawsze maz wrzucal ja spowrotem do oceanu.Raz pamietam jakis wedkarz mowil mi ze ta ryba jest jadalna ale jakos przez jej wyglad pomyslalam ze plecie bzdury.Ja bym jej nawet do rak nie wziela a co dopiero wypatroszyc ?
Moze gdybym ja zjadla nie wiedzac ze to ona ,wtedy byc moze zmienila bym zdanie .No nic musze o niej poczytac
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kaja
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kaja
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
agabi22
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
Babciagramolka
Ty mi tu nie narzekaj na jedno stoisko ze świeżymi rybami - bo to choć jedno .Ja mieszkam w Szczecinie i co ? - sklep rybny - o rybie z kutra pomarzyć można .
Odp: Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kaja
Odp: kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kulinarny survival-:))) w moim nadmorskim Portsmouth
kaja
a tak a propose kuchni angielskiej, i nie mówię tu o dawnej ale o obecnej...jakie macie zdanie kochani?
Jeśli chodzi o mnie: wysokogatunkowe mięso i warzywa! plus
Ceny..upsss.minus!
Jedzenie w puszkach, tanie i z reguły ohydne. Minus!
Choć ja i z tych puszek z dodatkiem świeżych warzyw czy mięsa potrafiłam wyczarować świetny obiad. Rodzina była i jest zachwycona.
A na koniec bardzo poważny minus...mieszkam w mieście portowym. I tu, gdzie na około mooooorze i morzee, jest tylko JEDNO stoisko ze świeżymi rybami, krabami i owocami morza
Co wy na to?