Odp: co dzisiaj na obiad?
- Forum: co dzisiaj na obiad?
Jojo... po przeczytaniu domyśliłem się że coś Ci się pomyliło. Mylić się jest rzeczą ludzką jak powiedział jeż "schodząc ze szczotki ryżowej"
Staż w Gotujmy: 6088 dni
Miasto: Poznań
Jojo... po przeczytaniu domyśliłem się że coś Ci się pomyliło. Mylić się jest rzeczą ludzką jak powiedział jeż "schodząc ze szczotki ryżowej"
Pyza...znajdź rydze proszę i zaproś Bahusa....W zamian ofiarowuję coś super dobrego z mojego kucharskiego doświadczenia
Rydze widziałem dziś na targowisku...cena: "obłęd w ciapki". Jeszcze nie zwariowałem aby kupić...ale cóż, mówiąc tak całkiem szczerze to grzyby te warte są tych cen....Co najwyżej nie kupię...
Smażone na masełku to "orgazm w locie"
Papaja...a jeśli to gwiazda spadająca?
Bardzo sympatycznie wygląda ten sos węgierski. Bardziej wygląda na gulasz i myślę, że jest przepyszny.
Kolejne przywiezione dzisiaj z działki. Na konfitury takie lekko niedojrzałe są najlepsze
Tak mi się przytrafiło, że jakiś czas temu musiałem wybrać się do miasta. A że w Poznaniu odbywały się targi i miasto było nieprzejezdne, samochód zostawiłem na parkingu, a sam udałem się na przystanek komunikacji miejskiej. Właściwy tramwaj przyjechał bardzo szybko bo po ok 25 min oczekiwania. Wsiadłem do niego i bardzo się ucieszyłem gdyż znalazłem miejsce siedzące (takie podwójne). Siadłem przy oknie a obok mnie usadowiła się bardzo puszysta pani. Po ok 5 minutach jazdy poczułem, że zostaję coraz bardziej przyciskany do ściany pojazdu (a ściśle mówiąc to i do okna). Po 10 minutach nie wytrzymałem i poprosiłem grzecznie panią aby tak nie napierała bo zaczynam mieć trudności z oddychaniem, a na trasie nie mamy żadnego szpitala. Pani też grzecznie odparła, że się nie posunie bo:...i tu zacytuję.." bo i tak pół dupy mam poza krzesłem". Ludzie parsknęli śmiechem. Ponieważ nie byłem pewny czy nie śmieją się przypadkiem ze mnie natychmiast odparowałem..."to proponuję wykupić (skasować) drugi bilet to ustąpię pani miejsca"...ale sobie narobiłem...Otrzymałem taką "wiąchę", że niektórym słuchającym tego wywodu współpasażerom, uszy jakby nieco zwiotczały. Gdy płynny potok słów tej przemiłej pani się skończył i już chciałem coś odpowiedzieć..ta znowu mnie ubiegła:..."i nie próbuj się kłócić BAHUSIE TY JEDEN !". Tu nie wytrzymałem i ryknąłem śmiechem. Do tej chwili zastanawiam się skąd ta sympatyczna kobiecina znała mojego nicka? Mój wygląd absolutnie nie wskazywał na stan po spożyciu, a zbiornik na ten szlachetny napój bogów (w domyśle PIWO) znacznie mi się zmniejszył na skutek stosowanej diety. Widać popularność zaczyna mnie dopadać i stałem się rozpoznawalny.....
PS. Mieliście też kiedyś "przygody" w komunikacji miejskiej?
Kulki mięsne w sosie chilli, frytki, surówka z pomidorów polana oliwą.
Konfitura z jeżyn, jeszcze gorąca....
Właśnie jem do kawy jagodziankę...Coś mi się wydaje , że w tym roku jagody jakieś takie bez smaku...czyżby przez te byłe upały?