Odp: Pyry, pyrki, pyreczki...
- Forum: Pyry, pyrki, pyreczki...
No jak to? Szwamka przecież dużo lepsza od jakiejś tam gąbki
Staż w Gotujmy: 6081 dni
Miasto: Poznań
No jak to? Szwamka przecież dużo lepsza od jakiejś tam gąbki
Młode mamy niestety już za sobą, jednak teraz zaczną się plyndze, szagówki i śleperyby...czyli raj w sznupie. Nie ma to jak pyrki i kamsztyk prosto od habaśnika. A wszystko to z kapuchą kroszoną skrzyczkami. Albo galantne pyry z gzikiem sznytlochem i redyskami. Ino nie kielczcie się zy mnie. Powiem Wom jedno: nie jeść pyrów to nie grzech...ino istna poruta.
Pomału fasolka się kończy. Jeszcze trochę ...a potem pozostaną już tylko przetwory, których w tym roku zrobiłem sporo.
Dzisiaj po raz pierwszy naruszyłem zapasy (z zamrażarki). Na obiad będą szparagi w sosie holenderskim, pieczony łosoś i frytki
Zupa uhjazy, karkówka pieczona w całości z ziemniakami, fasolka szparagowa z tartą bułką, mizeria, do popicia soki i piwo.
Ja stosuję lepce...wytępiły wszystkie mole ...nie spotkałem żadnego od ponad roku. Fakt że wszystko trzymam w szczelnych słoikach, ale te cholery kiedyś mimo to fruwały.
Nowa użytkowniczka nam rośnie. Póki co to korbol ją jeszcze "przerasta"
* "korbol" to po poznańsku dynia.
Schabowy z talarkami ziemniaczanymi
Kotleciki z polędwiczki wieprzowej, ziemniaki, kalafior. fasolka szparagowa zasmażana z czosnkiem, sałata ze śmietaną...wszystko posypane koperkiem.
Polska armia leci do Afganistanu. Na pokład samolotu odlatującego z Warszawy wchodzą żołnierze z kapitanem. Samolot startuje, kapitan zauważa smutek i łzy w oczach żołnierzy. Gdy samolot był już w powietrzu dłuższą chwilę, kapitan myśli sobie:
„Rozklejają mi się. Z takich żołnierzy nie będzie pożytku”.
Postanawia ich zmotywować, więc krzyczy:
- Żołnierze! W Afganistanie albo my ich, albo oni nas! Daję, k***a, 100 dolarów za każdą głowę Afgana!
W oczach żołnierzy pojawia się radość, ekstaza i chęć walki! Zaczynają wznosić wojenne okrzyki i wzajemnie się nakręcać. Samolot powoli zniża się do lądowania, żołnierze drą się jak zwierzęta, a w oczach amok! Kapitan coś tam do nich jeszcze krzyczy, ale oni już nie słuchają, chcą krwi. Tylna część samolotu otwiera się, żołnierze startują jak rakiety i biegną w pola...
Po godzinie wracają, worki pełne głów, na bagnetach głowy. Kapitan aż przysiadł. Po chwili krzyczy:
- Co wyście k***a narobili?!
- Ale panie kapitanie, sam pan mówił - 100 $ za głowę!
Kapitan spuszcza wzrok i szepcze:
- To było międzylądowanie w Krakowie...