Kinga, moja córka ma 7 lat i mam podobnie jak Ty, poza pieczarkami które uwielbia... ale warzywa czy owoce to już nie zje... kombinuję jak mogę, przemycam gdzie się da, ale martwię się tym jak mało zdrowych rzeczy zjada...
A obiady robię tak że wymyślam coś i najwyżej dzielę na porcję i dostosowuję do gustów... na szczęście nas jest tylko trójka
Też się tym martwię,ze mój syn je tak mało witamin,u mnie nawet przemycanie nie wchodzi w rachubę,wszystko wynajdzie i wydłubie,albo wogóle nie będzie jadłTak jak pisałam mam tylko nadzieję,ze kiedyś mu sie odmieni i zacznie jesc to co dobre i zdrowe
No ja na szczęście nie mam tego problemu. Syn ma prawie 4 lata i zjada wszystko co dostanie. Owszem były problemy ale zastosowałam metodę "jak Ci się nie podoba to nie jedz". Jak się kilka razy przegłodził to już nie wydziwia. Wszystko jest dobre nawet warzywa.
Kinga, moja córka ma 7 lat i mam podobnie jak Ty, poza pieczarkami które uwielbia... ale warzywa czy owoce to już nie zje... kombinuję jak mogę, przemycam gdzie się da, ale martwię się tym jak mało zdrowych rzeczy zjada...
A obiady robię tak że wymyślam coś i najwyżej dzielę na porcję i dostosowuję do gustów... na szczęście nas jest tylko trójka
No w tym przypadku takiego młodzieńca dużą role grają hormony i szukanie własnego - ja.
Moje "dzieciaczki" to 20 i 27 lat i jeszcze się uczą, dlatego muszę im gotować, ale po moim "dictum", jedzą bez szemrania wszystko - zobaczymy jak długo to potrwa.
Oj napewno w tym temacie nie jestes osamotniony MuzykusieMam prawie 12-sto letniego syna,który strasznie wybrzydza przy jedzeniuNie je zadnych surowych warzyw,nie wsopmnę o owocach,warzywa zje w zupie ale tez nie wszystkie,nie tknie zadnego dzemu,kompotu,ani jogurtów z owocami,oprócz surówki z kiszonej kapusty nie zje żadnej innej,nie zje jakiejkolwiek potrawy,która zawiera pieczarki(kiedys jadł bez problemu pieczarki),kiedys jadł ser żółty teraz nie tknie.Swego czasu bardzo lubił kotlety mielone,teraz twierdzi,ze nie lubiOj pewnie jeszcze mogłabym tak długo wyliczac,bo jest tego sporo niestety,ja mam tylko cały czas nadzieję(oby nie złudna),ze kiedyś w końcu zacznie jesc wszystko
Dobry pomysł z wymianą "personelu kuchennego".
Ja mówię tylko jak marudzą:
"- idźcie do sklepu, kupcie wszystko, a ja ugotuję co zechcecie. Tylko nie jeden raz w tydodniu czy miesiącu, ale ustalcie jadłospis na cały miesiąc i kupujcie same, a Mama przynajmniej odpocznie od zakupów, głowkowania w sklepach, a ja od kombinowania co upitrasić" - i mam spokój.
Jedna z cór nie cierpi wątróbki, to dostaje kiełbasę na gorąco /lub filet z kurczaka obrobiony w tym samym sosie/ z sosem. Sam sos lubi ale bez wątróbki, no i skórka z papryki jej szkodzi. Druga córa nie bardzo toleruje octy, nawet winne, ale własnej produkcji jabłkowy w niewielkiej ilości nawet jej nie przeszkadza.
Jako rodzic dwojga już prawie dorosłych "dzieciątek" mogę powiedzieć tak:
kiedy były małe jadły wszystko, co ugotowałem, w miarę jak dorastały zdarzały się przypadki, że mówiły "tego nie lubię". Teraz kiedy są prawie dorosłe, to prawdziwy slalom gigant, pomiędzy tym co lubią, co nie lubią. Śmieję się że dokonuję działań na zbiorach i określam wspólną część zbiorów, czyli co lubią wszyscy.
Od wakacji wprowadzam więc radykalną zmianę: każdy gotuje jeden dzień w tygodniu, niech poczują na własnej skórze jak to jest usłyszeć - ja tego nie lubię.
A może Wy macie jakieś dobre pomysły?
Pozdrawiam Muzykus
Tak bardzo nie powinieneś sie przejmować tym że dzieci mówia "tego nie lubię", ale pomysł masz swietny zeby kazdy gotował raz w tygodniu.
Właśnie dzisiaj na obiad ugotowałam barszcz czerwony z jajkiem-córka lubi barszcz ale dzisiaj oznajmiła mi że go nie zje bo nie lubi jajka- a ja jej na to że jak ona zacznie gotowac to ja też bede tak wydziwiać
zmieniono 1 raz (ostatnio 06 lut 2010 19:10 przez zuzi)
Jako rodzic dwojga już prawie dorosłych "dzieciątek" mogę powiedzieć tak:
kiedy były małe jadły wszystko, co ugotowałem, w miarę jak dorastały zdarzały się przypadki, że mówiły "tego nie lubię". Teraz kiedy są prawie dorosłe, to prawdziwy slalom gigant, pomiędzy tym co lubią, co nie lubią. Śmieję się że dokonuję działań na zbiorach i określam wspólną część zbiorów, czyli co lubią wszyscy.
Od wakacji wprowadzam więc radykalną zmianę: każdy gotuje jeden dzień w tygodniu, niech poczują na własnej skórze jak to jest usłyszeć - ja tego nie lubię.
A może Wy macie jakieś dobre pomysły?
Pozdrawiam Muzykus
zmieniono 1 raz (ostatnio 06 lut 2010 15:21 przez Muzykus)
Dobry temat tego forum!
Obserwuj wątekOdp: Odp: Dobry temat tego forum!
kinga
Też się tym martwię,ze mój syn je tak mało witamin,u mnie nawet przemycanie nie wchodzi w rachubę,wszystko wynajdzie i wydłubie,albo wogóle nie będzie jadłTak jak pisałam mam tylko nadzieję,ze kiedyś mu sie odmieni i zacznie jesc to co dobre i zdrowe
Odp: Dobry temat tego forum!
caroline1983
Odp: Dobry temat tego forum!
mamqa
A obiady robię tak że wymyślam coś i najwyżej dzielę na porcję i dostosowuję do gustów... na szczęście nas jest tylko trójka
Odp: Dobry temat tego forum!
Muzykus
Moje "dzieciaczki" to 20 i 27 lat i jeszcze się uczą, dlatego muszę im gotować, ale po moim "dictum", jedzą bez szemrania wszystko - zobaczymy jak długo to potrwa.
Odp: Odp: Odp: Dobry temat tego forum!
kinga
Odp: Odp: Dobry temat tego forum!
Muzykus
Odp: Dobry temat tego forum!
Ja mówię tylko jak marudzą:
"- idźcie do sklepu, kupcie wszystko, a ja ugotuję co zechcecie. Tylko nie jeden raz w tydodniu czy miesiącu, ale ustalcie jadłospis na cały miesiąc i kupujcie same, a Mama przynajmniej odpocznie od zakupów, głowkowania w sklepach, a ja od kombinowania co upitrasić" - i mam spokój.
Jedna z cór nie cierpi wątróbki, to dostaje kiełbasę na gorąco /lub filet z kurczaka obrobiony w tym samym sosie/ z sosem. Sam sos lubi ale bez wątróbki, no i skórka z papryki jej szkodzi. Druga córa nie bardzo toleruje octy, nawet winne, ale własnej produkcji jabłkowy w niewielkiej ilości nawet jej nie przeszkadza.
Odp: Dobry temat tego forum!
zuzi
Tak bardzo nie powinieneś sie przejmować tym że dzieci mówia "tego nie lubię", ale pomysł masz swietny zeby kazdy gotował raz w tygodniu.
Właśnie dzisiaj na obiad ugotowałam barszcz czerwony z jajkiem-córka lubi barszcz ale dzisiaj oznajmiła mi że go nie zje bo nie lubi jajka- a ja jej na to że jak ona zacznie gotowac to ja też bede tak wydziwiać
Dobry temat tego forum!
Muzykus
kiedy były małe jadły wszystko, co ugotowałem, w miarę jak dorastały zdarzały się przypadki, że mówiły "tego nie lubię". Teraz kiedy są prawie dorosłe, to prawdziwy slalom gigant, pomiędzy tym co lubią, co nie lubią. Śmieję się że dokonuję działań na zbiorach i określam wspólną część zbiorów, czyli co lubią wszyscy.
Od wakacji wprowadzam więc radykalną zmianę: każdy gotuje jeden dzień w tygodniu, niech poczują na własnej skórze jak to jest usłyszeć - ja tego nie lubię.
A może Wy macie jakieś dobre pomysły?
Pozdrawiam Muzykus