Zgodzę się z pomysłami na wydzielanie miejsc w lokalach dla rodzin z dziećmi .To rozwiązanie chyba najlepsze dla wszystkich . Dzieci nie przeszkadzają innym bywalcom , a jednocześnie Rodzice mogą zjeść posiłek w lokalu .
Moim zdaniem nie chodzi tu o podział na grzeczne czy nie grzeczne dzieci . Nawet te najgrzeczniejsze z racji swego wieku zachowują się w specyficzny sposób i nie można towarzystwa swoich pociech narzucać innym .
Mówię to z własnego doświadczenia .Starałam się nie chodzić z małymi dziećmi na imprezy dorosłych ( bo to nie miejsce dla nich , a i będą absorbować sobą innych ) , Kiedy nie dało się uniknąć imprezy u nas w domu to albo mąż albo ja byliśmy częściowo wyłączeni ( to znaczy zero alkoholu , i kontrolowanie dzieci w drugim pokoju - zrobienie im posiłku , posłanie spać itp ) .
Jedna zasada zawsze obowiązywała - przy rodzinnej imprezie dzieci są przy stole , gdy są goście - dzieci nie uczestniczą w imprezie ( a już na pewno nie w rozmowie ) .
Z czasem jak dorośleli zakres dostępności do świata dorosłych wzrastał , aż wkroczyli w dorosłość i stali się partnerami .Tak samo dzieje się z wnukami ( to znaczy jeśli chodzi o mnie bo dzieci uważają ,że posiadanie potomstwa nie ma prawa wpływać na ich tryb życia i ciągają dzieci wszędzie - na imprezy , w gości ) . Nie wiem co lepsze .Ja zdecydowanie nie lubię jak mi wnuki wtrącają się do rozmowy dorosłych , albo usiłują zwrócić na siebie uwagę wygłupami bo znudziło ich siedzenie cicho.
Zdecydowanie jestem za rozdzielaniem świata dorosłych i świata dzieci . Dzieci powinny dorastać do pewnych rzeczy - tam gdzie możemy zabrać ze sobą 15-latka , 2- latek nie powinien mieć wstępu .
Ale chyba jest to przestarzałe podejście .
Dziecko w restauracji
Obserwuj wątekOdp: Dziecko w restauracji
Babciagramolka
Moim zdaniem nie chodzi tu o podział na grzeczne czy nie grzeczne dzieci . Nawet te najgrzeczniejsze z racji swego wieku zachowują się w specyficzny sposób i nie można towarzystwa swoich pociech narzucać innym .
Mówię to z własnego doświadczenia .Starałam się nie chodzić z małymi dziećmi na imprezy dorosłych ( bo to nie miejsce dla nich , a i będą absorbować sobą innych ) , Kiedy nie dało się uniknąć imprezy u nas w domu to albo mąż albo ja byliśmy częściowo wyłączeni ( to znaczy zero alkoholu , i kontrolowanie dzieci w drugim pokoju - zrobienie im posiłku , posłanie spać itp ) .
Jedna zasada zawsze obowiązywała - przy rodzinnej imprezie dzieci są przy stole , gdy są goście - dzieci nie uczestniczą w imprezie ( a już na pewno nie w rozmowie ) .
Z czasem jak dorośleli zakres dostępności do świata dorosłych wzrastał , aż wkroczyli w dorosłość i stali się partnerami .Tak samo dzieje się z wnukami ( to znaczy jeśli chodzi o mnie bo dzieci uważają ,że posiadanie potomstwa nie ma prawa wpływać na ich tryb życia i ciągają dzieci wszędzie - na imprezy , w gości ) . Nie wiem co lepsze .Ja zdecydowanie nie lubię jak mi wnuki wtrącają się do rozmowy dorosłych , albo usiłują zwrócić na siebie uwagę wygłupami bo znudziło ich siedzenie cicho.
Zdecydowanie jestem za rozdzielaniem świata dorosłych i świata dzieci . Dzieci powinny dorastać do pewnych rzeczy - tam gdzie możemy zabrać ze sobą 15-latka , 2- latek nie powinien mieć wstępu .
Ale chyba jest to przestarzałe podejście .