Płakać mi się chce, jak u kogoś mam zasiadać do stołu wraz z telewizorem.
W domu wywalczyłam, że nie jemy w pokoju gdzie jest tv, a w kuchni, przy normalnej wysokości stole, we dwoje a nie z gadającym pudłem na trzeciego.
Poza tym nienawidzę "wiosłowania" gorących napojów łyżeczką i siorbania z niej.
Słoiczki z dodatkami jestem w stanie tolerować kiedy przy stole są "sami swoi" czyt. żadnych gości z zewnątrz, ale np. napojów w butelkach bądź kartoników już nie wybaczę
Podtykanie typu: "weź, skosztuj, to dobre, no gardzisz?" doprowadza mnie do szewskiej, a znam osoby, które potrafią takie teksty serwować nawet na imprezie w restauracji, gdzie posiłków nie przygotowywały.
Nie lubię podawania dań na talerz prosto z garnka, obijania sztućcami o zęby, odwracania kieliszka do góry dnem, nakładania na talerz przez troskliwych współbiesiadników mimo protestów, mówienia z pełnymi ustami (i tu częściej dzieci wiedzą, że tak nie wolno, a dorośli to chyba są przekonani, że mogą więcej i ich to nie obowiązuje), jak ktoś wyżej napisał, telefon powinien być w kieszeni a nie na stole, a palić powinno się zdecydowanie gdzie indziej niż przy jedzeniu.
Co do dzieci (sama ich nie mam, więc pewnie mam inne spojrzenie) bardzo nie lubię tego, że rodzice nie są w stanie wytłumaczyć, że teraz jest czas na papu i trzeba przez chwilę posiedzieć grzecznie przy stole. Szczytem szczytów jest przy okazji większej imprezy dawanie dziecku jedzenia do rąk i pozwalanie na jedzenie przy zabawie, bieganie z nim i wycieranie rączek do kiecki pierwszej napotkanej z brzegu "cioci".
Natomiast niesamowicie śmieszy mnie, kiedy rodzice strofują dzieci co wypada a co nie, podczas gdy sami zachowują się przy stole jak te przysłowiowe buraki.
Odpowiedz na/ edytuj jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Obserwuj wątekOdp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
IGGI
W domu wywalczyłam, że nie jemy w pokoju gdzie jest tv, a w kuchni, przy normalnej wysokości stole, we dwoje a nie z gadającym pudłem na trzeciego.
Poza tym nienawidzę "wiosłowania" gorących napojów łyżeczką i siorbania z niej.
Słoiczki z dodatkami jestem w stanie tolerować kiedy przy stole są "sami swoi" czyt. żadnych gości z zewnątrz, ale np. napojów w butelkach bądź kartoników już nie wybaczę
Podtykanie typu: "weź, skosztuj, to dobre, no gardzisz?" doprowadza mnie do szewskiej, a znam osoby, które potrafią takie teksty serwować nawet na imprezie w restauracji, gdzie posiłków nie przygotowywały.
Nie lubię podawania dań na talerz prosto z garnka, obijania sztućcami o zęby, odwracania kieliszka do góry dnem, nakładania na talerz przez troskliwych współbiesiadników mimo protestów, mówienia z pełnymi ustami (i tu częściej dzieci wiedzą, że tak nie wolno, a dorośli to chyba są przekonani, że mogą więcej i ich to nie obowiązuje), jak ktoś wyżej napisał, telefon powinien być w kieszeni a nie na stole, a palić powinno się zdecydowanie gdzie indziej niż przy jedzeniu.
Co do dzieci (sama ich nie mam, więc pewnie mam inne spojrzenie) bardzo nie lubię tego, że rodzice nie są w stanie wytłumaczyć, że teraz jest czas na papu i trzeba przez chwilę posiedzieć grzecznie przy stole. Szczytem szczytów jest przy okazji większej imprezy dawanie dziecku jedzenia do rąk i pozwalanie na jedzenie przy zabawie, bieganie z nim i wycieranie rączek do kiecki pierwszej napotkanej z brzegu "cioci".
Natomiast niesamowicie śmieszy mnie, kiedy rodzice strofują dzieci co wypada a co nie, podczas gdy sami zachowują się przy stole jak te przysłowiowe buraki.