Ja w wieku 15 lat zrobiłam rewolucje w domu i przestałam jeść tak jak to rodzice chcieli czyli dużo i nie koniecznie zdrowo. Szlag ich trafiał gdy przyjeżdżałam ze szkoły i jadłam mały kawałek mięsa i pół talerza surówki. Bo przecież jak nie ma tam tony ziemniaków z sosem to się nie najem. Albo jak mogę brać do szkoły tylko małą kanapkę czy jakąś sałatkę a nie ociekającą lukrem drożdżówkę. Rodzice już się nauczyli mojego sposobu jedzenia nawet oni też jedzą zdrowiej. Teraz mieszkam już sama z mężem więc nie mam większego problemu już z tym.
Ale ostatnio też ich nauczyłam ich pewnej rzeczy otóż mój brat ma synka. Dziecko ma rok no i jak to dziadkowie tu ciasteczko tu czekoladka itd, a potem dziwią się i krzyczą że dziecko nie chce jeść normalnych posiłków. Aż zabrałam małego do siebie bo miałam urlop. Był u mnie przez tydzień i dziecko cudnie wszystko jadło ale dostawało słodkie tylko na podwieczorek. Gdy pojechałam do rodziców i krzyknęłam żeby nie pakowali w małego ciastka patrzyli na mnie jak na kosmitkę ale widząc jak zjada miskę zupy nauczyli się nie karmić małego czym popadnie.
Odpowiedz na/ edytuj Jestem na diecie... Jak to wytłumaczyć rodzinie?
Jestem na diecie... Jak to wytłumaczyć rodzinie?
Obserwuj wątekOdp: Jestem na diecie... Jak to wytłumaczyć rodzinie?
Adusia1554
Ale ostatnio też ich nauczyłam ich pewnej rzeczy otóż mój brat ma synka. Dziecko ma rok no i jak to dziadkowie tu ciasteczko tu czekoladka itd, a potem dziwią się i krzyczą że dziecko nie chce jeść normalnych posiłków. Aż zabrałam małego do siebie bo miałam urlop. Był u mnie przez tydzień i dziecko cudnie wszystko jadło ale dostawało słodkie tylko na podwieczorek. Gdy pojechałam do rodziców i krzyknęłam żeby nie pakowali w małego ciastka patrzyli na mnie jak na kosmitkę ale widząc jak zjada miskę zupy nauczyli się nie karmić małego czym popadnie.