Ta dam dam dam...
Marsz weselny już rozbrzmiewa,
Goście wstają i wyciągają głowy, by nie uronić ani sekundy z tej podniosłej chwili.
Ziemiaczki, ryby,warzywa, mięsa różnych rodzajów zebrały się tu, aby być częścią tego radosnego dnia.
Na środku, w wydzielonym miejscu, w kwiatowej altanie stoją oni.
On duży, lśniący, w srebrnym fraku. Pan Frytownica Actifry.
Ona filigranowa, delikatna, w zielonej sukience. Łyżka.
Padają przysięgi... Najpierw ona... później on:
-Ja Frytownica Actifry przyrzekam ci, łyżko, że będę trwał u Twego boku zawsze i wszędzie, że będzie nam razem zdrowo i smacznie. Tak mi dopomóż ojcze Tefal i matko nasza Techniko.

Goście ocierają łzy. Wiedzą, że ten związek będzie nadzwyczaj udany, że jest to duet idealny - na wieki.

Wiedzą, że jedyne, czego potrzeba Młodym do szczęścia i trwałego pożycia to symboliczna ilość oleju, który utrwali ich związek i nada mu sens.

A teraz...

-Gorzko! Gorzko! - łyżka rumieni się, kiedy Frytownica bierze ją w objęcia i całuje jej krągłe lico.