Moi drodzy!
Należę do ludzi, którzy nie lubią upubliczniać swoich kłopotów, a szczególnie gdy dotyczą one zdrowia.Nadal bym tego nie zrobił gdyby nie posty Kazika.
Trzy tygodnie temu udałem się (jak co roku) na rutynowe badania lekarskie. Na podstawie wyników analizy krwi (jak się później okazało pomyłkowych) lekarz powziął podejrzenie zaistnienia u mnie bardzo poważnej choroby, która między innymi do końca (pewnie niedługiego) życia pozbawiła by mnie możliwości spożywania mojego ukochanego napoju (że o czymś mocniejszym to nawet nie wspomnę) . Kolejne szczegółowe badania zostały wyznaczone dopiero za dwa i pół tygodnia od chwili uzyskania tych pierwszych fatalnych wyników...Wyobraźcie sobie co przez ten czas przeżywałem. W dniu w którym dowiedziałem się o 100% wykluczeniu choroby z radości postanowiłem "zaszaleć"...Stąd moje wygłupy w "szampańskim" wątku.
Oświadczam, że nic co tu napisałem lub zilustrowałem "minkami", nie miało wspólnego z Kazikiem. Ot co....ufffffff wydusiłem z siebie
zmieniono 1 raz (ostatnio 09 lut 2010 16:41 przez Bahus)
Tu serwis ganimy :|
Obserwuj wątekOdp: Odp:
Bahus
Należę do ludzi, którzy nie lubią upubliczniać swoich kłopotów, a szczególnie gdy dotyczą one zdrowia.Nadal bym tego nie zrobił gdyby nie posty Kazika.
Trzy tygodnie temu udałem się (jak co roku) na rutynowe badania lekarskie. Na podstawie wyników analizy krwi (jak się później okazało pomyłkowych) lekarz powziął podejrzenie zaistnienia u mnie bardzo poważnej choroby, która między innymi do końca (pewnie niedługiego) życia pozbawiła by mnie możliwości spożywania mojego ukochanego napoju (że o czymś mocniejszym to nawet nie wspomnę) . Kolejne szczegółowe badania zostały wyznaczone dopiero za dwa i pół tygodnia od chwili uzyskania tych pierwszych fatalnych wyników...Wyobraźcie sobie co przez ten czas przeżywałem. W dniu w którym dowiedziałem się o 100% wykluczeniu choroby z radości postanowiłem "zaszaleć"...Stąd moje wygłupy w "szampańskim" wątku.
Oświadczam, że nic co tu napisałem lub zilustrowałem "minkami", nie miało wspólnego z Kazikiem. Ot co....ufffffff wydusiłem z siebie