Nigdy nie daję na spód lisci kapusty i nigdy mi się gołąbki nie przypalają. Co do sosu to raz robię osobno a jak mi się nie chce to daję przecier czy pomidory z puszki od razu do rondla i jeszcze mi się nie zdarzyło żeby kapusta była twarda.
Kiedy czuję przy zawijaniu gołąbków, że kapusta jest łykowata, każdego zawiniętego gołąbka obsmażam na nie wielkiej ilości tłuszczu. Garnek wykładam liśćmi kapusty, zalewam gorącą wodą z np. kucharkiem i dusze do miękkości. Nigdy nie robie sosu z wywaru-jest dla mnie zbyt intensywnie kapuściany.
Odpowiedz na/ edytuj gołąbki....jak ich nie zepsuć...
gołąbki....jak ich nie zepsuć...
Obserwuj wątekOdp: Odp: gołąbki....jak ich nie zepsuć...
Henia
Kiedy czuję przy zawijaniu gołąbków, że kapusta jest łykowata, każdego zawiniętego gołąbka obsmażam na nie wielkiej ilości tłuszczu. Garnek wykładam liśćmi kapusty, zalewam gorącą wodą z np. kucharkiem i dusze do miękkości. Nigdy nie robie sosu z wywaru-jest dla mnie zbyt intensywnie kapuściany.