Kinia, ja się tak szybko nie załamuję.Twarda sztuka ze mnie.Tylko cierpienie i choroba bliskich lub dzieci mnie rozwalają a tak to raczej tylko narzekam i gderam, jak to baba.Byłam w pracy i cóż, nie ma wyjścia.Za to pracuję nad swoim szefostwem i urabiam ich co do podwyżki.Postawiłam im pewne warunki i chyba zyskam, to czego oczekiwałam.Może nie w 100 % od razu, ale są prognozy.
Młodzi pracownicy otworzyli mi oczy,że o swoje trzeba walczyć i nie ma co się krępować.Trzeba prosto mówić o swoich oczekiwaniach.A skoro doceniają moją pracę, to ja też powinnam mieć z tego oprócz satysfakcji konkretną zapłatę.
I pomału dążę do celu.A skoro chcę wziąść z mężem kredyt na mieszkanie, to wręcz nie mam wyjścia, muszę coś zrobić,żebym miała go z czego spłacać.A po ponad 11-tu latach pracy w tej firmie zarabiam niewiele więcej niż młodzi pracownicy i jeszcze muszę ich kontrolować i uczyć.Więc po długiej rozmowie z szefową przedstawiłam jej swoje warunki, czyli 500 zł więcej i jest duża szansa,że się to wkrótce ziści.Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa.
Więc napiję się z przyjemnością
Och, jak widze to masz podobny charakter do mnieale to nie jest zle, ja po 19 latach pracy tez potrafie pokazac co we mnie plynie(szefostwo juz mowi, polska krew),
wydaje mi sie ze mozna wszystko powiedziec, oczywiscie nie ublizajac nikomu
Ewcia , trzymam kciuki za powodzenie
fanclub "rumowy" :)
Obserwuj wątekOdp: Odp: O)
Doro
Och, jak widze to masz podobny charakter do mnieale to nie jest zle, ja po 19 latach pracy tez potrafie pokazac co we mnie plynie(szefostwo juz mowi, polska krew),
wydaje mi sie ze mozna wszystko powiedziec, oczywiscie nie ublizajac nikomu
Ewcia , trzymam kciuki za powodzenie