Podziwiam ulcia takich ludzi jak Ty. Sama dokladnie wiem co to znaczy zajmowac sie niepelnosprawna osoba. Musisz byc silna, Twoj wnuk musi byc silny, musisz byc silna podowojnie, bo pewnie jestes ''druga mama'' dla synka swojej corci. Wyobrazam sobie to wszystko. Ktos, kto nie przezyl podobnej tragedii, do konca nie wie jak to jest. Ale mysle, ze takie zdarzenia musza miec jakis sens? Kiedy bylam mloda zadawalam sobie pytania, dlaczego, dlaczego akurat ja, dlaczego tak? Ale juz wiem, ze kady z nas ma lub mial jakas ciezka droge krzyzowa, ktore trzeba przejsc. Zapewne spotykasz ludzi podobnie dotknietych i wiesz, ze nie tylko Tobie sie to przydazylo...I pewnie takie osoby rozumia Cie najlepiej. Ja mysle, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny...A czasami trzeba sobie poplakac, dac upust emocjom, by podniesc glowe i znow isc do przodu. Sama czesto sie wzruszam, wierzcie lub nie, ale jak widze kalekie osoby, lzy same sie cisna i z trudem je powstrzymuje. Moze nie jest to normalne, ale tak mam... I nie wstydze sie tego,
Popołudniowe ploteczki
Obserwuj wątekOdp: Odp: Odp: Popołudniowe ploteczki
Sarenka