post w piątek to kwestia bardziej wiary niż diety czy przyzwyczajenia a wiara jest osobistą sprawą każdego i innym nic do tego co kto w piątek ma na talerzu, czy pości czy zżera mięcho
sam tytuł "piątkowe obiady" jest ogólny i z postem albo dietą nie ma nic wspólnego, poszczący nie są ani lepsi ani gorsi od innych osób o innych przekonaniach...
u mnie, piątkowe obiady w rodzinnym domu wyróżniały się. ogólnie w domu królowalo mięso, prawie codziennie, zupa gotowana na mięsie- 2-3 dni z rzędu mięso. Zróznymi sosami, np klopsy- w zupie pomidorowej (Surowe gotowane w zupie), potem z ziemniakami , takie w sosie pomidorowym, czy w sosie koperkowym z ryżem nastepnego dnia, Niedziele zazwyczaj byly z rosołem, mięsem w białym sosie, np wołowina lub kurczak z rozna (mieliśmy 2 rożna więc to byl częsty obiad, który mi sie przejadł i nawet obecnie nie mam cisnienia na frytki czy kurczaka). Dla niektórych piatek jest dniem powszednim. Ja nie raz mam tak, że mam rybę w tygodniu, bo tak mi sie trafi i mam ochotę. A w piątek wypadnie mięsna zupa, w końcu jestem studentką. Dziś gruszki z wątróbką, jak jej nie zrobie, to wyrzucę bo się zepsuje. Ale ogólnie staram się trzymać domowych zasad.
Piątkowe obiady
Obserwuj wątekOdp: Odp: Piątkowe obiady
thegrooba
u mnie, piątkowe obiady w rodzinnym domu wyróżniały się. ogólnie w domu królowalo mięso, prawie codziennie, zupa gotowana na mięsie- 2-3 dni z rzędu mięso. Zróznymi sosami, np klopsy- w zupie pomidorowej (Surowe gotowane w zupie), potem z ziemniakami , takie w sosie pomidorowym, czy w sosie koperkowym z ryżem nastepnego dnia, Niedziele zazwyczaj byly z rosołem, mięsem w białym sosie, np wołowina lub kurczak z rozna (mieliśmy 2 rożna więc to byl częsty obiad, który mi sie przejadł i nawet obecnie nie mam cisnienia na frytki czy kurczaka