Rozmawiałem dziś z właścicielem fajnej piekarni. Podobno nie jestem pierwszy z takim problemem. Twierdzi że jego żytni chleb jest jadalny przez dwa tygodnie. Extra.
Jednak to gotowanie to jest problem. Przynajmniej dla mnie. Zwłaszcza to filetowanie mnie deprymuje. Pooglądałem sobie filmiki na YT i stwierdzam, że to wygląda groźnie. Nie dość, że to krwawa operacja, a ja jestem wrażliwy, to na dokładkę wymaga sporej zręczności. No i widzę duże różnice pomiędzy obróbką ryb słono - i słodkowodnych. Na przykład słodkowodne się skrobie, a słonowodnym usuwa skórę. Jak sądzisz - czy to jest reguła? Jak to jest? Czym w ogóle różnią się te ryby oprócz zawartości ości oczywiście? Pytam pod kątem filetowania. Jakieś rady? Wypytuję, bo muszę wszystko orozpracować teoretycznie. Mieszkam na roztoczu więc nawet nie mam na czym potrenować. Najwyżej na śledziu z beczki, a to jednak nie to samo co dorsz z wędki....
Z głębokiego tłuszczu rezygnuję, choć akurat z tym fruwaniem garnka nie jest tak źle. W czasie huśtawki nikt sie nie bierze za smażenie, tylko pilnuje żagli i czasem kanapkę połknie. Często się nią z morzem podzieli, przyznaję, ale tak to już jest.
Czasem przez kilka dni kiwa, ludzie żywią się byle czym, zwykle co kilka godzin kromka chleba z pasztetem drobiowym, albo i bez niego i popijają wodą z bukłaka. Po dotarciu do mariny wszyscy padają na pysk i zasypiają. Ja kiedyś wlazłem na jacht kolegi który wrócił po takim pięciodniowym poniewieraniu.Trafiłem na moment gdy wygłodniała ekipa się budziła. Rzuciłem na stół 2 kg pieczonego, domowego boczku. Zeżarli, zanim zdążyłem aparat wyciągnąć z futerału
Kolejny problem - to zmywanie. Jakieś pomysły na mycie garów w zimnej (i słonej) wodzie? Zwłaszcza z przypalonymi problem, przecież piaskiem nie wyszoruję, bo do dna nie sięgnę. Trzeba co innego wymyślić. Ludwik? coś lepszego? Skrobak sie znajdzie, ale.... hm...
Warzywa w puszkach da się kupić. Rzeczywiście, w specjalnych sklepach, ale wybór jest spory. Właściwie wszystko można tam znaleźć. Chleb w puszkach, jarzyny, owoce, całe zestawy obiadowe, co dusza zapragnie. żywność puszkowana, liofilizowana, wymrażana, suszona, peklowana, pasteryzowana a nawet alkoholizowana. Tylko ceny są zabójcze. Więc to kwestia zdrowego rozsądku.
Relację zdam, jak wrócę, więc w sierpniu. nie znudzi ci sie czekac?
To jak w koncu z tym filetowaniem mam sobie poradzić? Na co zwracać uwagę? Jakie błędy można przepuścić a co dyskwalifikuje?
M
Odpowiedz na/ edytuj Potrzebny mi PROSTY przepis na rybę. pomocy !
Potrzebny mi PROSTY przepis na rybę. pomocy !
Obserwuj wątekOdp: Odp: Potrzebny mi PROSTY przepis na rybę. pomocy !
Madro
Rozmawiałem dziś z właścicielem fajnej piekarni. Podobno nie jestem pierwszy z takim problemem. Twierdzi że jego żytni chleb jest jadalny przez dwa tygodnie. Extra.
Jednak to gotowanie to jest problem. Przynajmniej dla mnie. Zwłaszcza to filetowanie mnie deprymuje. Pooglądałem sobie filmiki na YT i stwierdzam, że to wygląda groźnie. Nie dość, że to krwawa operacja, a ja jestem wrażliwy, to na dokładkę wymaga sporej zręczności. No i widzę duże różnice pomiędzy obróbką ryb słono - i słodkowodnych. Na przykład słodkowodne się skrobie, a słonowodnym usuwa skórę. Jak sądzisz - czy to jest reguła? Jak to jest? Czym w ogóle różnią się te ryby oprócz zawartości ości oczywiście? Pytam pod kątem filetowania. Jakieś rady? Wypytuję, bo muszę wszystko orozpracować teoretycznie. Mieszkam na roztoczu więc nawet nie mam na czym potrenować. Najwyżej na śledziu z beczki, a to jednak nie to samo co dorsz z wędki....
Z głębokiego tłuszczu rezygnuję, choć akurat z tym fruwaniem garnka nie jest tak źle. W czasie huśtawki nikt sie nie bierze za smażenie, tylko pilnuje żagli i czasem kanapkę połknie. Często się nią z morzem podzieli, przyznaję, ale tak to już jest.
Czasem przez kilka dni kiwa, ludzie żywią się byle czym, zwykle co kilka godzin kromka chleba z pasztetem drobiowym, albo i bez niego i popijają wodą z bukłaka. Po dotarciu do mariny wszyscy padają na pysk i zasypiają. Ja kiedyś wlazłem na jacht kolegi który wrócił po takim pięciodniowym poniewieraniu.Trafiłem na moment gdy wygłodniała ekipa się budziła. Rzuciłem na stół 2 kg pieczonego, domowego boczku. Zeżarli, zanim zdążyłem aparat wyciągnąć z futerału
Kolejny problem - to zmywanie. Jakieś pomysły na mycie garów w zimnej (i słonej) wodzie? Zwłaszcza z przypalonymi problem, przecież piaskiem nie wyszoruję, bo do dna nie sięgnę. Trzeba co innego wymyślić. Ludwik? coś lepszego? Skrobak sie znajdzie, ale.... hm...
Warzywa w puszkach da się kupić. Rzeczywiście, w specjalnych sklepach, ale wybór jest spory. Właściwie wszystko można tam znaleźć. Chleb w puszkach, jarzyny, owoce, całe zestawy obiadowe, co dusza zapragnie. żywność puszkowana, liofilizowana, wymrażana, suszona, peklowana, pasteryzowana a nawet alkoholizowana. Tylko ceny są zabójcze. Więc to kwestia zdrowego rozsądku.
Relację zdam, jak wrócę, więc w sierpniu. nie znudzi ci sie czekac?
To jak w koncu z tym filetowaniem mam sobie poradzić? Na co zwracać uwagę? Jakie błędy można przepuścić a co dyskwalifikuje?
M