Dziewczyny - no i pewnie macie rację z tym octem ryżowym. Miałam specjalny ryż do sushi, ale octu zapomniałam kupić, a ponieważ musiałabym daleko jechać, kiedy już mi się ryż gotował to sobie odpuściłam. Myślałam, że ocet jest potrzebny tylko do tego, aby ryż się odpowiednio kleił, a ponieważ mój się nie rozpadał i było ok - to już nie zawracałam sobie głowy. Następnym razem zapiszę sobie aby ten ocet wziąć
Wcale nie musi być ocet ryżowy - możesz użyć naszych octów owocowych .
Dziewczyny napiszę Wam cos co Was może zszokuje a czego dowiedziałam się od naszej byłej użytkowniczki Tokijki , która mieszka w Japonii ( właśnie w Tokio ) i z którą utrzymuję kontakt . Tak na prawdę shusi było potrawą biedaków i w niektórych kręgach elit japońskich do tej pory jest nie do przyjecia by je jeść .
Biedacy których nie stać było na gotowanie świeżego ryżu co dziennie ( bo nawet na opał nie było ich stać ) - gotowali raz na jakiś czas - a po to by ryż nie spleśniał zakwaszali go octem . Zawijali w to co było dostępne za darmo czyli wodorosty które wyrzucało morze .Ryby na ryby nie było ich stać - stąd na shusi strzępki ryb ( w tej starej wersji japońskiej był to suszony tuńczyk Katsuobuschi ) .Po to żeby dało sie to wogóle zjeść maczali w sosie sojowym . Tyle , że Japończycy są perfekcjonistami i nawet tą potrawę podawali w piękny sposób .
W ostatnich latach japońszczyzna zrobiła się modna . Dołożono do shusi droższe -luksusowe dodatki typu łosoś , kawior , pstrąg .
Wszystkim którzy robią w domu podpowiadam jeszcze jedno - podajcie zamiast sosu sojowego japoński sos Teriyaki ( jest lekko słodkawy i będzie łatwiejszy do przyjęcia dla nowicjuszy niż maczanie w sosie sojowym tym bardziej , ze sosy sojowe dostępne u nas w zwykłych sklepach to tak jak octy balsamiczne za 6 zł - sa guzik warte )
Sushi
Obserwuj wątekOdp: Odp: Sushi
Babciagramolka
Wcale nie musi być ocet ryżowy - możesz użyć naszych octów owocowych .
Dziewczyny napiszę Wam cos co Was może zszokuje a czego dowiedziałam się od naszej byłej użytkowniczki Tokijki , która mieszka w Japonii ( właśnie w Tokio ) i z którą utrzymuję kontakt . Tak na prawdę shusi było potrawą biedaków i w niektórych kręgach elit japońskich do tej pory jest nie do przyjecia by je jeść .
Biedacy których nie stać było na gotowanie świeżego ryżu co dziennie ( bo nawet na opał nie było ich stać ) - gotowali raz na jakiś czas - a po to by ryż nie spleśniał zakwaszali go octem . Zawijali w to co było dostępne za darmo czyli wodorosty które wyrzucało morze .Ryby na ryby nie było ich stać - stąd na shusi strzępki ryb ( w tej starej wersji japońskiej był to suszony tuńczyk Katsuobuschi ) .Po to żeby dało sie to wogóle zjeść maczali w sosie sojowym . Tyle , że Japończycy są perfekcjonistami i nawet tą potrawę podawali w piękny sposób .
W ostatnich latach japońszczyzna zrobiła się modna . Dołożono do shusi droższe -luksusowe dodatki typu łosoś , kawior , pstrąg .
Wszystkim którzy robią w domu podpowiadam jeszcze jedno - podajcie zamiast sosu sojowego japoński sos Teriyaki ( jest lekko słodkawy i będzie łatwiejszy do przyjęcia dla nowicjuszy niż maczanie w sosie sojowym tym bardziej , ze sosy sojowe dostępne u nas w zwykłych sklepach to tak jak octy balsamiczne za 6 zł - sa guzik warte )