Witajcie dziewczyny, lubie do Was wpadac na ploteczki. CO prawda w pracy tez sie nagadam, ale jak Sara znajduje sobie chwile dla siebie, wpadam czasem, bo dobrze mi sie tutaj z Wami rozmawia. Dzisiaj mialam jakies koszmary, snil mi sie duzy pies, ktory wszedzie za mna lazil i w dodatku gadal ludzkim glosem. Snilo mi sie tez sporo znajomych, z ktorych czesc zginela w tragicznym wypadku, jak dobrze, ze to byl tylko sen. Ale dzisiaj tez, dowiedzialam sie, ze dziadek mojej kolezanki umiera na raka. Ma ponad 70 lat, ale dzielnie walczy z choroba. Chyba ludzie silni i madrzy potrafia sie pogodzic z tragicznym losem i z godnoscia znosic bol i cierpienie. Na prawde podziwiam tego czlowieka, obydwoje z zona przyjeli to spokojnie, bez paniki. To piekne, ze sa tacy ludzie na swiecie, ktorzy pomimo przeciwnosci losu i olbrzymiego cierpienia, zachowuja ogromnie silna wole, dajac nam wspanialy przyklad. Chcialabym byc kiedys madra staruszka, tak aby wnuki mnie lubily, by chcialy sluchac moich opowiesci, tak jak ja uwielbialam wysluchiwac mojej babci. Pamietam, jak bedac dzieckiem, zabieralam kolezanki, do babci, na wies, wszyscy bardzo ja lubili i dobrze czuli sie w jej domu. Babcia nadal jest jak aniol, jednak starzejac sie, troszke sie zmienila i moze mniej sie usmiecha, ale z wiekiem, chyba tak sie dzieje.
Tylko dziwie sie, dlaczego, czesto dobrzy ludzie umieraja w ogromnych cierpieniach.