Marzena, nie wiem czy zyskam uznanie w oczach wszystkich ta wypowiedzia, ale wydaje mi sie, ze sie nad soba nadmiernie rozczulasz.
Nie chcę pisac, ze wiem co czujesz bo nie wiem, powiem tylko, ze jak sie urodzil nasz Bartek to wzialem 2 tygodnie opieki zeby siedziec z zona i małym w domu - mysle, ze to bardzo wazny okres w zawiazywaniu wiezi ojciec dziecko. Nie mamy zadnej mamy/tesciowej/siostry ani nikogo innego zainteresowanego pomoca (jakąkolwiek) wiec po 4 miesiacach gdy małzonka musiala wracac do pracy - Bartus poszedl do opiekunki. Oczywiscie, Pani z polecenia, wczesniej przez 2 tygodnie przychodzila do nas na "pol etatu" zeby Hania mogla zobaczyc jej podejscie do Bartusia, ale to oczywiscie byla dosc trudna decyzja oddac 4miesiecznego maluszka obcej - jakby nie patrzec - kobiecie.
Wiec ciesz sie, ze masz męża, teściową i brata, którzy chcą się zajmować dzieciątkiem, od początku spoglądamy na takie rodziny z nieukrywaną zazdrością. Taka pomoc jest nieoceniona, i dla rodziców i dla dzieci. Pozwala, np. raz na miesiąc wyjść do kina, "zresetować się", przez chwilę skierować swoje myśli gdzie indziej. Gdy wracasz, dajesz dziecku z siebie więcej, po prostu jak jesteś zagoniona i sfrustrowana, nie możesz dać tyle co osoba wypoczęta i uśmiechnięta. Tęsknię za swoim synkiem po chwili jak go nie ma przy mnie, ale wiem również z jaką energią po powrocie z pracy się z nim witam i dyskutuję. A mój 2.5latek ma już naprawdę wiele do powiedzenia i nawija non-stop
Więc nie płacz, masz być dzielna, a łzy zostaw sobie na okazję, kiedy naprawdę będzie na nie czas, taka też nadejdzie, takie życie.
zmieniono 1 raz (ostatnio 15 maj 2009 07:21 przez dobry)
Odpowiedz na/ edytuj Powrót do pracy o urlopie macierzyńskim do pracy
Powrót do pracy o urlopie macierzyńskim do pracy
Obserwuj wątekOdp: Powrót do pracy o urlopie macierzyńskim do pracy
dobry
Nie chcę pisac, ze wiem co czujesz bo nie wiem, powiem tylko, ze jak sie urodzil nasz Bartek to wzialem 2 tygodnie opieki zeby siedziec z zona i małym w domu - mysle, ze to bardzo wazny okres w zawiazywaniu wiezi ojciec dziecko. Nie mamy zadnej mamy/tesciowej/siostry ani nikogo innego zainteresowanego pomoca (jakąkolwiek) wiec po 4 miesiacach gdy małzonka musiala wracac do pracy - Bartus poszedl do opiekunki. Oczywiscie, Pani z polecenia, wczesniej przez 2 tygodnie przychodzila do nas na "pol etatu" zeby Hania mogla zobaczyc jej podejscie do Bartusia, ale to oczywiscie byla dosc trudna decyzja oddac 4miesiecznego maluszka obcej - jakby nie patrzec - kobiecie.
Wiec ciesz sie, ze masz męża, teściową i brata, którzy chcą się zajmować dzieciątkiem, od początku spoglądamy na takie rodziny z nieukrywaną zazdrością. Taka pomoc jest nieoceniona, i dla rodziców i dla dzieci. Pozwala, np. raz na miesiąc wyjść do kina, "zresetować się", przez chwilę skierować swoje myśli gdzie indziej. Gdy wracasz, dajesz dziecku z siebie więcej, po prostu jak jesteś zagoniona i sfrustrowana, nie możesz dać tyle co osoba wypoczęta i uśmiechnięta. Tęsknię za swoim synkiem po chwili jak go nie ma przy mnie, ale wiem również z jaką energią po powrocie z pracy się z nim witam i dyskutuję. A mój 2.5latek ma już naprawdę wiele do powiedzenia i nawija non-stop
Więc nie płacz, masz być dzielna, a łzy zostaw sobie na okazję, kiedy naprawdę będzie na nie czas, taka też nadejdzie, takie życie.