w okolica plaży można było dorsza od rybaków nabyć
to były uczty; u babci był makaron domowej roboty a jak się udało trochę ciasta
zabrać to można je było upiec na blaszce i wcinać ze solą, kompot z dyni zwanej również banią; śliwki w czekoladzie nawet kartonik pamiętam, taki żółty....ale to rodzice przywozili po wyprawie do Wedla,
no i takie ciągnące się cukierki niby toffi, krówki oczywiście też musiały się ciągnąć
i bezy
z łąki jedliśmy kwaśne liście i liście od winogrona a w zasadzie to te sprężynki chyba bo one też były kwaskowe,
smaki dzieciństwa
Obserwuj wątekOdp: smaki dzieciństwa
to były uczty; u babci był makaron domowej roboty a jak się udało trochę ciasta
zabrać to można je było upiec na blaszce i wcinać ze solą, kompot z dyni zwanej również banią; śliwki w czekoladzie nawet kartonik pamiętam, taki żółty....ale to rodzice przywozili po wyprawie do Wedla,
no i takie ciągnące się cukierki niby toffi, krówki oczywiście też musiały się ciągnąć
i bezy
z łąki jedliśmy kwaśne liście i liście od winogrona a w zasadzie to te sprężynki chyba bo one też były kwaskowe,