No cóż z żywnością EKOlogiczną temat jest niestety :śliski:, gdyż prawdą jest że jesteśmy często oszukiwani i to, co kupujemy na EKO jarmarkach czy bazarach nie jest produktem opisanym na etykiecie. Poza tym troszkę śmiać mi się chce z całego szału na punkcie EKO żywności, gdyż Polska jest krajem z historią wyraźnie rolniczą, o czym chyba dawno zapomnieliśmy. Co więc znaczy EKO ? Jest to po prostu produkt wyhodowany naturalnie idąc za przykładem naszych babć i dziadków. Naprawdę wystarczy choć malutki kawałek ogródka, by zjeść "swojską" truskawkę, zerwać groszku czy fasolki, albo wyhodować arbuza! Nie mówiąc już na przykład o świeżych ziołach, które można hodować nawet w blokach w doniczce. Żeby mieć coś EKO trzeba po prostu myśleć i chcieć. Mieszkałam w wielkich blokowiskach, w domku jednorodzinnym czy tak jak teraz poza granicami naszego pięknego kraju. I nic nie powstrzyma mnie by mieć krzaczek swojskich pomidorków, papryki chili, czy garść świeżych ziół. Zawsze znajdzie się sposób. Doskonale pamiętam dzieciństwo spędzone u dziadków na wsi i marzę by swoim dzieciom pokazywać skąd się bierze jedzenie, czyli nasza EKO żywność.
Co prawda gorzej jest z jajami, mlekiem czy mięsem, bo na to rzeczywiście trzeba mieć warunki. Ale trzeba mocno rozejrzeć się dookoła i poszukać. Są jeszcze rolnicy, którzy chętnie podzielą się tym co mają najlepszego, a nie łatwo jest im dziś żyć i produkować takie dobra. Nie dajmy się jednak zwariować. Sama, jak i przedmówcy, robię swojskie przetwory i zaprawy, Oprócz tego,że to niezła frajda, można wciągnąć do tego przyjaciół czy swoje dzieciaki. A w zimie otworzyć swojski słoiczek konfitury. Byłam taka dumna robiąc w Wigilię barszcz z wywaru z własnoręcznie wyhodowanych buraczków, że myślałam że pęknę :-) Choć mieszkałam w dużym mieście w ruchliwej jego części. Na Wyspach brytyjskich żaden Anglik nie zrozumie po co mi krzak koktajlówek w doniczce (bo na ogródku nie mam nawet trawy tylko kamienie), skoro mogę pójść do marketu. Ale pamiętam kim jestem i skąd pochodzę i jest to dla mnie coś normalnego :-) W grudniu tego roku przyjdzie na świat moje pierwsze dziecko i z całą pewnością będzie wiedziało, że frytki są z ziemniaków, a fasolka rośnie na krzaczku - ot całe EKO :-)
Życzę wszystkim powodzenia i jak najwięcej rozwagi w zakupach, a jak już założę swoją farmę ze zwierzątkami z wolnego wybiegu, wielkim ogrodem i EKO produktami własnego wyrobu - to na pewno powiem Wam gdzie mnie znaleźć :-)
Żywność ekologiczna
Obserwuj wątekOdp: Żywność ekologiczna
Joanna84
Co prawda gorzej jest z jajami, mlekiem czy mięsem, bo na to rzeczywiście trzeba mieć warunki. Ale trzeba mocno rozejrzeć się dookoła i poszukać. Są jeszcze rolnicy, którzy chętnie podzielą się tym co mają najlepszego, a nie łatwo jest im dziś żyć i produkować takie dobra. Nie dajmy się jednak zwariować. Sama, jak i przedmówcy, robię swojskie przetwory i zaprawy, Oprócz tego,że to niezła frajda, można wciągnąć do tego przyjaciół czy swoje dzieciaki. A w zimie otworzyć swojski słoiczek konfitury. Byłam taka dumna robiąc w Wigilię barszcz z wywaru z własnoręcznie wyhodowanych buraczków, że myślałam że pęknę :-) Choć mieszkałam w dużym mieście w ruchliwej jego części. Na Wyspach brytyjskich żaden Anglik nie zrozumie po co mi krzak koktajlówek w doniczce (bo na ogródku nie mam nawet trawy tylko kamienie), skoro mogę pójść do marketu. Ale pamiętam kim jestem i skąd pochodzę i jest to dla mnie coś normalnego :-) W grudniu tego roku przyjdzie na świat moje pierwsze dziecko i z całą pewnością będzie wiedziało, że frytki są z ziemniaków, a fasolka rośnie na krzaczku - ot całe EKO :-)
Życzę wszystkim powodzenia i jak najwięcej rozwagi w zakupach, a jak już założę swoją farmę ze zwierzątkami z wolnego wybiegu, wielkim ogrodem i EKO produktami własnego wyrobu - to na pewno powiem Wam gdzie mnie znaleźć :-)