Ja od mojej babci nauczyłam się szacunku do chleba i ludzi, którzy mnie otaczają. Poza tym, jeśli chodzi o kuchnię, to dzięki babci potrafię przygotować domowy makaron i syropy z czarnego bzu. Kiedyś bardzo tego nie lubiłam, syropy z czarnego bzu były dla mnie stratą czasu...teraz wiem, że to bardzo wartościowa roślina i cieszę się, że umiem to wszystko
Nigdy nie robiłam samodzielnie makaronu, można kupić różne rodzaje w sklepach więc lenistwo moje dosięgło zenitu. Ale i ja mam czasem luki w pamięci i przy robieniu zakupów na niedzielny obiad (w Trzech Króli) nie kupiłam wyżej wymienionego. No i w niedziele jak rosół już był w trakcie odkryłam że nie posiadam makaronu. Jaki to ma związek z babcią, zapytacie? Ano ma. Makaronu do rosołu nie ma, w święto sklepy sieciowe pozamykane, myślę sobie zrobię sama. Ponieważ często przesiadywałam w babcinej kuchni, zapamiętałam jak się robi makaron. I pierwszy (!) raz w życiu wykonałam takiż w domu. Tak jak robiła to moja kochana babunia. Wysypałam mąkę na stolnicę, zrobiłam kopczyk, dodałam jaja i odrobinkę soli, zamiesiłam ciasto. Ciasto podzieliłam na kilka części, które rozwałkowałam na cienkie placki. Placki porozkładałam po całym blacie na czystych lnianych ściereczkach, żeby przeschły, a potem tak jak moja babcia, każdy placek zwijałam w rulonik i kroiłam w cieniutkie "plastry", które rozsypywały się w piękny makaron. Jeszcze troszkę przesuszyłam makaronik i ugotowałam.
Kochani moi, makaron wyszedł, tu posłużę się ulubionym powiedzeniem pani Chylińskiej, zajebisty (przepraszam za słowo). Do tego rosół gotowany na kurze, no niebo w gębie.....
Tu do głosu wtrącił się mój małżonek, żebym więcej makaronu do rosołu już nie kupowała bo ten samodzielnie zrobiony jest najlepszy. I że tak powiem sama się wkopałam....
Trochę apropos tematu babcinego - natrafiłem w internecie na projekt włoskiego fotografa, który przemierzał świat zbierając przepisy na popisowe dania Babć i robił im zdjęcia
Tu na tym portalu zapodałam przepis na drożdżowy placek ze śliwkami. Robiła go zawsze moja babcia właśnie. Babcia gotowała prosto i placek ten był jednym z niewielu ciast jakie robiła. Wykorzystuję ten sam przepis jaki miała moja babcia w swoim zeszyciku (niestety oryginał się nie zachował ) . Zawsze robię wielka blachę, zresztą i babcia taka wielką blachę ciasta robiła... Jako że jestem słusznych rozmiarów, sama takiej blachy ciasta nie zjadam. Część dostaje teściowa, spory kawałek niosę do pracy koleżankom i kawałek zostaje w domu. Przepis jest banalnie prosty, ciasto zawsze wychodzi, a ja się dziwię, kiedy ktoś mi mówi, że ciasta drożdżowe są najtrudniejsze do zrobienia...
Z babcią przypomniała mi się jeszcze jena historyjka
Razem z siostrą cioteczną w moim wieku często pomagałyśmy babci, albo biegałyśmy po zakupy. Jakoś wiosną babcia posłała nas po szczaw na pobliską łąkę, miał być barszcz ze szczawiem.
Rwałyśmy ten szczaw składając w bukieciki bo babcia uznała ze po jednej naszej garści wystarczy. Zaniosłyśmy do domu, babcia wypłukała szczaw i zaczęła kroić.. traf chciał ze zakradł się tam jakoś ślimak i babcia go przekroiła, a że babcia była bardzo brzydliwą osobą wyrzuciła wszystko i nas zrugała ze zrobiłyśmy to specjalnie Barszczu nie było ... A my naprawdę nie widziałyśmy tego ślimaka.
Nauczyłam się od Babci i Prababci :
--Że to życie uczy nas gotowania a najlepszym kucharzem jest głód .
--Że nie wolno pozwolić by sytuacja życiowa zmusiła nas do ,,odpuszczenia " sobie i zwalania na biedę złego odżywiania . To nie brak kasy decyduje o tym że źle jadamy a brak chęci i lenistwo.
--Że można zrobić przyjęcie podając zupę z pokrzyw , pierogi z kaszanką ,, ziemniakami , kaszami - paszteciki z soczewicą , sałaty z ziół łąkowych itp itd.
--Że nie wolno marnować żywności bo nigdy nie wiadomo czy kiedyś nie będziemy marzyć o kromce chleba ( mozna ją ususzyć i zrobić bułke tartą - można zrobić grzanki , można zrobić zapiekanki)
-- Że po prostu trzeba kochać gotowanie bo bez tego będzie to dla nas mordęga
-- Że kuchnia to pierwsze miejsce w którym możemy oszczędzić ( bez negatywnego wpływu na smak ) lepiej niż na lokacie
Zgadzam się, oj tak! Można wręcz powiedzieć, że wszystkie kolejne myślniki wywodzą się w zasadzie od tego pierwszego myślnika - tylko ktoś kto nie musiał oszczędzać czy dbać o zdrowie przez jedzenie może nie być tego wszystkiego świadomy...
Nie mogę powiedzieć, że babcie mnie czegoś nauczyły. Na pewno, za to, mogę powiedzieć, że coś po nich odziedziczyłam.
Moja babcia od strony taty zarówno świetnie gotowała, jak i piekła. Zamiłowanie do pieczenia ciast i ciasteczek mam chyba po niej. Babcia od strony mamy i piekła i gotowała - mam od niej kilka przepisów - głownie na słodkości. Kiedy byłam mała nie interesowałam się tym, jak danie powstaje - wolałam konsumować
Jakoś nie pamiętam aby mama spędzała ze mną czas w kuchni... Moja mama rewelacyjnie gotuje i świetnie piecze, ale nie jest to jej hobby. Moja niespełna 3 letnie córeczka rwie się do pomocy - choćby to miało być tylko wyspanie płatków do miseczki A synek rośnie i obserwuje...
Fajnie, ze macie takie wspomnienia o swoich babciach. Moja od strony mamy bardzo szybko zmarła, dużo chorowała wiec niczego mnie nie nauczyła, ale rosół, który gotowała był jedyny w swoim rodzaju. Zaś babcia od strony taty nigdy nie była skłonna żeby czegoś nauczyć, jedyne co dobrze robiła to tak zwane(przez nas) nadzianki, były to skórki z szyjek kurczaków nadziewane wątróbką z przyprawami i dużą ilością zielonej pietruszki, zapiekane w piekarniku, dosłownie pychota. Ale niestety Babci już nie ma, a nawet jak same zrobimy to niestety nie smakują już tak samo
Co wiecie od waszych Babci?
Obserwuj wątekOdp: Co wiecie od waszych Babci?
ewela24
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
luna19
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
Kochani moi, makaron wyszedł, tu posłużę się ulubionym powiedzeniem pani Chylińskiej, zajebisty (przepraszam za słowo). Do tego rosół gotowany na kurze, no niebo w gębie.....
Tu do głosu wtrącił się mój małżonek, żebym więcej makaronu do rosołu już nie kupowała bo ten samodzielnie zrobiony jest najlepszy. I że tak powiem sama się wkopałam....
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
kołczu
http://www.gabrielegalimberti.com/projects/delicatessen-with-love-2/
Nie ma Babci z Polski, ale przepis pani z Litwy na gzika ze śledzikiem pawie jak nasz
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
Pozdrawiam noworocznie
Szklanka
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
luna19
Razem z siostrą cioteczną w moim wieku często pomagałyśmy babci, albo biegałyśmy po zakupy. Jakoś wiosną babcia posłała nas po szczaw na pobliską łąkę, miał być barszcz ze szczawiem.
Rwałyśmy ten szczaw składając w bukieciki bo babcia uznała ze po jednej naszej garści wystarczy. Zaniosłyśmy do domu, babcia wypłukała szczaw i zaczęła kroić.. traf chciał ze zakradł się tam jakoś ślimak i babcia go przekroiła, a że babcia była bardzo brzydliwą osobą wyrzuciła wszystko i nas zrugała ze zrobiłyśmy to specjalnie Barszczu nie było ... A my naprawdę nie widziałyśmy tego ślimaka.
Odp: Odp: Co wiecie od waszych Babci?
Sathi
Zgadzam się, oj tak! Można wręcz powiedzieć, że wszystkie kolejne myślniki wywodzą się w zasadzie od tego pierwszego myślnika - tylko ktoś kto nie musiał oszczędzać czy dbać o zdrowie przez jedzenie może nie być tego wszystkiego świadomy...
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
pepsicOLA
Moja babcia od strony taty zarówno świetnie gotowała, jak i piekła. Zamiłowanie do pieczenia ciast i ciasteczek mam chyba po niej. Babcia od strony mamy i piekła i gotowała - mam od niej kilka przepisów - głownie na słodkości. Kiedy byłam mała nie interesowałam się tym, jak danie powstaje - wolałam konsumować
Jakoś nie pamiętam aby mama spędzała ze mną czas w kuchni... Moja mama rewelacyjnie gotuje i świetnie piecze, ale nie jest to jej hobby. Moja niespełna 3 letnie córeczka rwie się do pomocy - choćby to miało być tylko wyspanie płatków do miseczki A synek rośnie i obserwuje...
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
małgosia7902
Odp: Co wiecie od waszych Babci?
dumle23