Dzisiaj miałam nieprzyjemność w tramwaju. Siedziałam na ostatnim siedzeniu w wagonie, a po kolei od przodu wagonu zaczynając facet ok. 50-tki podchodził z wyciągnięta ręką po pieniądze. Nikt mu oczywiście niczego nie dał, zwłaszcza, że koleś w okularach przeciwsłonecznych wcale nie wyglądał na jakiegoś biednego niechluja, przynajmniej nie był brudny.
No ale żebrał. Podszedł do mnie, wyciągnął rękę i zaczął mnie "głaskać" w kolano, co za bezczelność, walnęłam z całej siły ręką w jego twarz, coś odburknęłam, do tej pory mnie ręka boli. Dobrze mu tak. Jestem tak zła, idę do rumowego!
Kiedys moja mama spotkala cyganke z synem. Synek malutki, brudny i naprawde glodny.
Kobieta jeczala, ze chce na jedzenie dla synka itp itd.
Moja mama oddala jej swoje sniadanie do pracy. Dziecko z zapalem zaczelo jesc. Kiedy moja mam odeszla troche dalej, cyganka wyrwala dziecku jedzenie i sama zjadla.
Niestety naprawde czesto ci bezdomni, nie zarabiaja dla siebie, ale grupy przestepcze wysluguja sie nimi. Czasem to rodzina zmusza swojego starszego wiekiem ojca, dziadka, babcie do zebrania... To mnie przeraza.
Tak w ogole, kiedys moj brat musial spedzic noc na dworcuw Katowicach. Brak dojazdu. Oczywiscie stali mieszkancy dworca zaczeli sie prosic, czy by nie dal 2 zlote na bulke, na zupe. Moj brat mial ze soba kanapki i zaproponowal i je.
Oni tylko z niechecia pokiwali glowami i podziekowali.
Miałam coś trochę podobnego jak Pyza . Jakiś czas temu stałam w kolejce w sklepie garmażeryjno- mięsnym ( to jeszcze w czasach gdy były kolejki ) . Przede mną stała starsza Pani w wieku mojej Babci . Podswiadomie ją obserwowałam. Patrzyła na chłodziarkę przy której się przesuwała kolejka i coś do siebie szeptała .Dotarło do mnie , ze Ona liczy .Doszła do lady i zaczęła robic zakupy:1 parówkę, 3 plasterki jakiejś kiełbasy , 4 skrzydełka , 10 dag pasztetowej . Panienka za ladą rzuciła na wagę pasztetówkę - 15 dag. Pani zwróciła uwagę , że Ona chce 10 dag - usłyszała , że co sobie myśli , na gramy ma jej ważyć i na plasterki ? Pani nieśmiało powiedziała , że ma mało pieniędzy i nie starczy jej jak będzie więcej . Na to padła uwaga , że jak się nie ma pieniędzy to się nie idzie na zakupy. Starsza Pani popłakała się a ja dostałam furii . Darłam się na ekspedientkę jak oszalała bo wyobraziłam sobie moją Babcię w takiej sytuacji. A potem zapytałam starszą Panią czy jest sama czy mieszka z kimś . Okazało się że z chorym mężem i mają tylko 1 emeryturę ( małą ). Kazałam ekspedientce odczepić się z płaceniem od tej Pani i doliczyć wszystko do mojego rachunku. Potem kupiłam jakiegoś kurczaka, 10 dag szynki, kawałek schabu, mielone i coś jeszcze - a 3 osoby za mną załapały o co chodzi i wcisnęły mi w rękę po 20 zł . W rezultacie zrobiłam zakupy za prawie 100 zł .Swoich ze złości nie zrobiłam . Zaniosłam tej Pani zakupy do domu. Zostałam na herbacie .Ona płakała , że nie może się odwdzięczyć , ja ryczałam , z bezsilniości , że ludzie są tak głupi i bezczelni. Potem dzwoniła do mnie jeszcze na Święta .Potem zmarł jej mąż , a potem chyba Ona .Coś się we mnie wtedy złamało .Nie daję pieniędzy ale bułkę kupuję , a jak ktoś prosi i mówi że nie ma na jedzenie dla dzieci to pytam czy zrobić mu zakupy . Na 10 osób 8 odchodzi wzruszając ramionami .Tych dwoje bierze chleb , pasztet , mleko i dziękuje . Wiem , że pewnie robią mnie w konia bo mogli by zarobić na to , ale jakoś nie mogę zapomnieć tej starszej Pani. Zawsze sobie powtarzam , że u mnie to jest wybór między kupieniem schabu na obiad albo zrobieniu jajka sadzonego - a dla tego kogoś to może być , że albo jedzą albo nie. Ogólnie jestem naiwna i wierzę ludziom mając pełną świadomość , że mnie wykorzystują i oszukują ale łatwiej mi się żyje w pozorach idealizmu niż w świecie teorii spiskowych.
Niebywała sytuacja... aż brak mi słów... Czy tylko w Polsce jest taka mentalność? Fakt, wielu starszych ludzi zachowuje się momentami niegrzecznie, chamsko, wręcz skandalicznie, ale nie można generalizować. Mnie w tego typu sytuacjach, którą opisała Bunia przychodzi na myśl jedno: pracujemy kilkadziesiąt lat, po czym - gdy przechodzimy na emeryturę - nasze państwo nie jest w stanie zapewnić nam godziwego życia, bo dostajemy marne grosze, za które ciężko przeżyć. Często widuję na ulicy babuleńki z konwaliami czy innymi ogrodowymi kwiatkami, albo z malinami z lasu, czy z kapciami robionymi na drutach... Przykre, że w taki sposób muszą sobie radzić.
Oj takich różnych sytuacji jest wiele.. i czasem ciężko się zorentowac czy ktoś naprawde potrzebuje pomocy czy chce tylko wyłudzić na przysłowiwe piwo
Kiedys bywałam kilka razy w tygodniu w Krakowie i próśb o "2 zł na chleb" było całe mnóstwo. Jakoś nigdy nie dałam... Za to kiedyś podeszła do mnie babcia, skromnie ubrana i poprosiła czy bym nie mogła kupić jej biletu na tramwaj bo jedzie gdzieś tam prosić o darmowy obiad.. żal mi się zrobiło, kupiłam bilet i wcisnełam 10 zł do ręki. Babcia się popłakała.
Tu gdzie mieszkam często ktos mi do drzwi puka i wyciaga ręke.. "bo na jedzenie".. Ale na moją propozycję że dam całą reklamówe jedzenia większość reaguje złością. Raz kobieta bardzo się ucieszyła kiedy to zaproponowałam. Ja wpadłam do kuchni, pozbierałam kilka rzeczy i jej dałam. Po 2 tygodniach znowu przyszła prosić o cokolwiek. Zaproponowałam żeby dała mi swój adres a ja zorganizuje większą paczkę od siebie i znajomych, jakieś słodkości dla dzieci i podstawowe produkty... i co...? kobieta zaczeła się wykręcać, coś pod nosem burczeć... i poszła...
a ja się teraz zastanawiam czy te rzeczy, które ode mnie dostała za pierwszym razem nie wylądowały w śmieciach...
W Siedlcach pod Biedronką też czyhał na drobne z wózków dość młodo wyglądający lecz zaniedbany mężczyzna. Był bardzo zniesmaczony gdy zamiast monety wyjęłam żetonik. Zaczął monolog że jaki to on jest głodny i że pracy nie może znaleźć i tym podobnie...zapisałam na karteczce adres gdzie poszukują pracy przy obróbce drobiu za całkiem przyzwoite pieniądze i co ...? Za trzy dni znowu go zobaczyłam jak czyha na na złotówki przy wózkach.... Nie chciało mi się już z nim rozmawiać
kiedyś wchodząc do marketu natknęłam się na dość biednie wyglądającego człowieka w średnim wieku. Wyglądał mizernie, był raczej obszarpany i zabiedzony. Zapytał czy mogłabym kupić mu coś do jedzenia - nie chciał pieniędzy. Zaproponowałam żeby wszedł ze mną. Prosił o zwykłe artykuły spożywcze. Byłam ciekawa jakie rzeczy będzie wybierał - otóż wybierał najtańsze, przy każdej rzeczy pytając czy może. Był chleb, jakieś masło, trochę sera, jakiejś kiełbasy i trochę warzyw. Wzruszył mnie i mam nadzieję, że pomogłam.
albo cwany,bo przez cały dzien ile on w ten sposób bedzie miał zakupów ^^
tzn. jeden kupi to drugi tamto i po co mieć pieniądze
Moja siostra kiedy mieszkała na stancji, obok pobliskiego marketu miała jednego pana, którego codziennie robiąc zakupy przy okazji dokarmiała jakąś bułką i pętkiem kiełbasy. Jej współlokatorka dokarmiała kolegę tego pierwszego. W ten sposób dopóki dziewczyny tam mieszkały, oni zawsze czekali kiedy pojawią się na zakupach. Nigdy nie prosili o pieniądze ani nie śmierdzieli alkoholem.
Natomiast znam przypadek, kiedy mamę mojego kolegi ktoś poprosił o pieniądze na drożdżówkę. Tak się złożyło, że miała w torebce drożdżówkę więc zaproponowała, że mu da. Ten w odpowiedzi zwyzywał ją i z impetem wytrącił ową bułkę z ręki.
Ludzie są różni, więc nie można wrzucać ich do jednego worka.
Natomiast jeśli chodzi o ten artykuł w ramach którego zbierają oni po 500 zł dziennie, przeliczyłam, że ponieważ potrzebuje 30.000 zł zajęłoby mi to dokładnie 60 dni, oczywiście pracujące niedziele i święta. 2 miesiące i uzbierane... hm... chyba rozejrzę się za jakąś miejscówką, myślę że w stolicy "zarobki" największe
Za czasow studenckich,czesto widywalam roznych zebrzacych w Opolu.Nie zapomne jednak jednego studenta,ktory siedzial na dworcu i mial napis na kartce":NIE JESTEM BIEDNY,NIE JESTEM CHORY,JESTEM STUDENTEM I ZBIERAM NA PIWO"
I to bylo OK!
W czestochowie natomiast widziala zebrzaca kobiete na wozku inwalidzkim,i p-amietam,ze wrzucilismy jest pare zlotych.Strasznie nas zdziwilo gdy zobaczylismy te sama kobiete po dugiej stronie ulicy juz bez wozka.Szok!
Mentalność żebracza
Obserwuj wątekOdp: Mentalność żebracza
cherry
No ale żebrał. Podszedł do mnie, wyciągnął rękę i zaczął mnie "głaskać" w kolano, co za bezczelność, walnęłam z całej siły ręką w jego twarz, coś odburknęłam, do tej pory mnie ręka boli. Dobrze mu tak. Jestem tak zła, idę do rumowego!
Odp: Mentalność żebracza
Kobieta jeczala, ze chce na jedzenie dla synka itp itd.
Moja mama oddala jej swoje sniadanie do pracy. Dziecko z zapalem zaczelo jesc. Kiedy moja mam odeszla troche dalej, cyganka wyrwala dziecku jedzenie i sama zjadla.
Odp: Mentalność żebracza
Tak w ogole, kiedys moj brat musial spedzic noc na dworcuw Katowicach. Brak dojazdu. Oczywiscie stali mieszkancy dworca zaczeli sie prosic, czy by nie dal 2 zlote na bulke, na zupe. Moj brat mial ze soba kanapki i zaproponowal i je.
Oni tylko z niechecia pokiwali glowami i podziekowali.
Odp: Odp: Mentalność żebracza
nutella
Niebywała sytuacja... aż brak mi słów... Czy tylko w Polsce jest taka mentalność? Fakt, wielu starszych ludzi zachowuje się momentami niegrzecznie, chamsko, wręcz skandalicznie, ale nie można generalizować. Mnie w tego typu sytuacjach, którą opisała Bunia przychodzi na myśl jedno: pracujemy kilkadziesiąt lat, po czym - gdy przechodzimy na emeryturę - nasze państwo nie jest w stanie zapewnić nam godziwego życia, bo dostajemy marne grosze, za które ciężko przeżyć. Często widuję na ulicy babuleńki z konwaliami czy innymi ogrodowymi kwiatkami, albo z malinami z lasu, czy z kapciami robionymi na drutach... Przykre, że w taki sposób muszą sobie radzić.
Odp: Mentalność żebracza
misiabe
Kiedys bywałam kilka razy w tygodniu w Krakowie i próśb o "2 zł na chleb" było całe mnóstwo. Jakoś nigdy nie dałam... Za to kiedyś podeszła do mnie babcia, skromnie ubrana i poprosiła czy bym nie mogła kupić jej biletu na tramwaj bo jedzie gdzieś tam prosić o darmowy obiad.. żal mi się zrobiło, kupiłam bilet i wcisnełam 10 zł do ręki. Babcia się popłakała.
Tu gdzie mieszkam często ktos mi do drzwi puka i wyciaga ręke.. "bo na jedzenie".. Ale na moją propozycję że dam całą reklamówe jedzenia większość reaguje złością. Raz kobieta bardzo się ucieszyła kiedy to zaproponowałam. Ja wpadłam do kuchni, pozbierałam kilka rzeczy i jej dałam. Po 2 tygodniach znowu przyszła prosić o cokolwiek. Zaproponowałam żeby dała mi swój adres a ja zorganizuje większą paczkę od siebie i znajomych, jakieś słodkości dla dzieci i podstawowe produkty... i co...? kobieta zaczeła się wykręcać, coś pod nosem burczeć... i poszła...
a ja się teraz zastanawiam czy te rzeczy, które ode mnie dostała za pierwszym razem nie wylądowały w śmieciach...
Odp: Mentalność żebracza
Barwa
Odp: Odp: Odp: Mentalność żebracza
evita0007
albo cwany,bo przez cały dzien ile on w ten sposób bedzie miał zakupów ^^
tzn. jeden kupi to drugi tamto i po co mieć pieniądze
Odp: Mentalność żebracza
cherry
Natomiast znam przypadek, kiedy mamę mojego kolegi ktoś poprosił o pieniądze na drożdżówkę. Tak się złożyło, że miała w torebce drożdżówkę więc zaproponowała, że mu da. Ten w odpowiedzi zwyzywał ją i z impetem wytrącił ową bułkę z ręki.
Ludzie są różni, więc nie można wrzucać ich do jednego worka.
Natomiast jeśli chodzi o ten artykuł w ramach którego zbierają oni po 500 zł dziennie, przeliczyłam, że ponieważ potrzebuje 30.000 zł zajęłoby mi to dokładnie 60 dni, oczywiście pracujące niedziele i święta. 2 miesiące i uzbierane... hm... chyba rozejrzę się za jakąś miejscówką, myślę że w stolicy "zarobki" największe
Odp: Mentalność żebracza
Netka
Odp: Mentalność żebracza
Netka
I to bylo OK!
W czestochowie natomiast widziala zebrzaca kobiete na wozku inwalidzkim,i p-amietam,ze wrzucilismy jest pare zlotych.Strasznie nas zdziwilo gdy zobaczylismy te sama kobiete po dugiej stronie ulicy juz bez wozka.Szok!