Ja robilam pierwszy raz Zainspirowaly mnie walentynowe prezenty czyli zurawina i pistacje. Zapraszam I sama chce oczywiscie boczku na chlebek. Na Wielkanoc bedzie świnka do zrobienia, wiec wszytsko swoje. A co do krolika.. nigdy nie jadlam takiego hodowanego. tat mnie zniecheca Mowi ze tylko dziczyzna jest dobra. Jadlam pasztet z zająca.. obłędny
U mnie tato robil pasztet w sloikach, wlasnie wieprzowy. Nie prezentowal sie wizualnie zbyt zachecajaco, byl szary a na wierzchu warstewka smalcu, aczkolwiek byl pyszny. Zaczelismy go jesc dopiero jak tata zaczal zapiekac. I wtedy znikal w mgnieniu okabo najlepsza jest ta przypieczona skórka
Mnie nauczyła pasztetu z królika siostra taty-kucharka stołówki szkolnej i imprez typu wesela.Gotować musiała się nauczyć w czasie wojny i na tym polegała jej praca.Ciocia tnie żyje, a ja pamiętam Jej wyroby i łezka się kręci.Była jakby moją babcią, której prawie nie pamiętałam, a w kuchni robiła takie cuda,że dużo by wymieniać.Jak byłam dzieckiem, to nie jadłam mięsa z królika (oprócz pasztetu-bo nie wiedziałam, z czego był zrobiony).Kochałam króliczki i nie wyobrażałam sobie,że można je jeść.
co na kolację ?
Obserwuj wątekOdp: Odp: oto mój pomysł na kolację
msewka
Mnie nauczyła pasztetu z królika siostra taty-kucharka stołówki szkolnej i imprez typu wesela.Gotować musiała się nauczyć w czasie wojny i na tym polegała jej praca.Ciocia tnie żyje, a ja pamiętam Jej wyroby i łezka się kręci.Była jakby moją babcią, której prawie nie pamiętałam, a w kuchni robiła takie cuda,że dużo by wymieniać.Jak byłam dzieckiem, to nie jadłam mięsa z królika (oprócz pasztetu-bo nie wiedziałam, z czego był zrobiony).Kochałam króliczki i nie wyobrażałam sobie,że można je jeść.