Popołudniowe ploteczki

Obserwuj wątek

Odp: Popołudniowe ploteczki

msewka
  • msewka

  • Posty: 4190
  • Przepisy: 607
  • Artykuły: 0
Sarenko,nie wiem czy Cię pocieszę pisząc że wczorajszy dzień dla mnie też nie należal do udanych.W pracy napięcie,ponieważ towar który miał wjechać od rana,wjechał po 16-tej a my pracujemy do 17-tej.Kilka osób usilnie chciało jeszcze tego samego dnia ten towar odebrać,co wiązało się z gonitwą i szybkim sprawdzaniem masy produktów.A jako że nadal wracając do domu stoję w gigantycznym korku (remont mostu), mąż miał iść z Patrycją do dermatologa,bo ja oczywiście nie zdąże.A do domu wracam z kolegą z sąsiedniej firmy.
A wczoraj kolega musiał się zwolnić,żeby zdążyć z dzieckiem do lekarza, a ja nie mogłam ze względu na ten kipisz na koniec dnia urwać się wcześniej, stwierdziłam że lepiej niech nie czeka na mnie tylko jedzie.A ja pojadę autobusem miejskim (krąża między moim miastem a tym w ktyórym pracuję,dodam że odległość między nimi to 15 km).Najwyżej się trochę opóźni ten autobus przez te korki, ale przecież sobota wolna to odpocznę.
I tak 17,15 stoję na przystanku, autobus ma być 17,29. Zimno,pada ale trudno.
Oczywiście na czas nie przyjeżda, ale przecież przewidziałam tą ewentualność.Czekam więc cierpliwie dalej.Godzina 18-ta , nie ma !Mąż dzwoni,pyta gdzie jestem,bo już wrócili od lekarza.Ano,gdzie jestem-na przystanku.Chce po mnie jechać,ale ja się opieram,bo po co skoro tyle się spóźnia to pewnie przyjedzie wcześniej niż mąż.Poza tym po co jeszcze on ma stać w korku.Kilka osób (chyba miejscowych ) spasowało i sobie poszło.A ja nie bardzo mam gdzie.Stoję z grupą innych osób.Małżeństwo,które w trakcie poszło na PKS wróciło,bo też nie przyjechał.Czekają z nami.O 18,21 ma być kolejny autobus, czekamy-nie ma.Przyjechał o 18,30 napchany do granic możliwości.Tak więc przemarznięci ,wsiadamy potulnie jak barany.Jakaś dziewczyna wysiadła-jest dobrze siedzę.Palce u stóp jakoś dziwnie nie chcą się zginać.Ręce czerwone.
Za chwilę autobus staje i przesiadamy się do innego.Nie pytajcie,dlaczego.Nie wiem! Znów stoję, ale autobus ciut większy.Dojeżdamy do korka i co kilka minut przesuwamy się o kilka metrów.Mąż po mnie wyszedł z parasolem, wysiadam o 19,30.Masakra totalna.O 17-tej skończyłam pracę i 14km pokonałam w 2,5 godziny.Dobrze,że miałam się na kim wesprzeć,bo nie czułam palców u stóp tak mi przemarzły.Jeszcze z 2 godziny po powrocie czułam szpilki kłujące mi stopy.
Więc,jak ktoś powie że lepiej jeździć komunikacją miejską niż własnym autem to polecam taką przejażdżkę.Dziś rano ból gardła i znów znajomy ucisk (zatoki dają znów znać-pomimo czapki,którą miałam na sobie).Tak więc Sarenko,nie byłaś jedyną osobą która miała zły dzień.Jednoczę się z Tobą w bólu

Odpowiedz na/ edytuj Popołudniowe ploteczki