Na temat słoiczków są rózne opinie i nie bede w nie wnikać. Każdy robi jak uwaza, ale w sytuacji kiedy trzeba gdzies z dzieckiem wyjechac sa nieocenione.
Dobry, tematu nie zmieniaj!
A co masz na mysli przez bardziej i szerzej? z 4 miesiecznym dzieckiem to sie ciesze jak mi sie uda obiad ugotowac a co dopiero robic mu zdjecia i wstawiac
a na forum juz dawno nie jestem na biezaco.... i pewnie nie bede, chyba ze na tym dla rodzicow
pozdrawiam
gratulacje dla młodej mamy a także cierpliwości i duuuuuużo radości
Dobry, tematu nie zmieniaj!
A co masz na mysli przez bardziej i szerzej? z 4 miesiecznym dzieckiem to sie ciesze jak mi sie uda obiad ugotowac a co dopiero robic mu zdjecia i wstawiac
a na forum juz dawno nie jestem na biezaco.... i pewnie nie bede, chyba ze na tym dla rodzicow
A ja jestem zwolennikiem słoiczków. Żeby nie było - nie pałam miłością do sieci fastfoodowych czy innych sposobow na łatwe, szybkie i niekoniecznie zdrowe jedzenie. Natomiast uwazam, ze takich firm od sloiczkow nie stac na jakies odstepstwa od norm, czy brak w jakosci. I ze naprawde wiadomo skad pochodzi uzyta w nich marchew czy inne warzywo. Na dodatek wierze rowniez, ze jak sam kupie marchew, nawet na targowisku, a nie w markecie, to kompletnie nie wiem co to jest, skad to jest i jak bylo konserwowane. Wierze rowniez, ze słoiczki sa po prostu wlasciwie zbilansowane, bo trudzil sie nad tym sztab dietetykow, podslugujac sie wiedza i nauka, a nie przypuszczeniami i przesądami.
Bo Ty Dobry za dobry jestes, co do marchewek musze przyznac racje, targowe nie znaczy lepsze niz marketowe, najsmutniejsze jest to ze nawet z wlasnego ogrodka nie znaczy lepsze, jak ogrodek w miescie lub kolo drogi... natomiast w ogole sie nie zgodze z tymi sztabami specjalistow pracujacymi nad zbilansowanymi, wolnymi od zanieczyszczen fast foodami dla naszych dzieci, raczej nestle (i inne koncerny) wydaje wiecej kasy na to zeby ludzie uwierzyli ze tak jest niz na to zeby tak bylo,
ponadto mam jeszcze dwa zarzuty pod adresem gotowcow - niby takie pasteryzowane tylko, ale to co ja pasteryzuje nie wystoi dwa lata na polce w goracym powietrzu i jaskrawym swietle w sklepie... mysle ze ta zywnosc ma w sobie niewiele naturalnych witamin i mineralow, ponadto nie podoba mi sie ze najwieksze firmy nie proponuja produktow pelnoziarnistych dla dzieci (z pelnego ryzu np - nieluskanego) kiedy wiadomo ze produkty oczyszczone - rafinowane, nie maja wiele do zaoferowania oprocz kalorii a syntetyczne witaminy i mineraly sa trudno przyswajalne...
osobiscie nie mowie sloiczkom nie, ale dla mojego syna tylko eko i tylko kiedy sama nie moge ugotowac
a i jeszcze jedno - produkty dla dzieci czesto zawieraja cukier, kaszki np. chyba producentom zalezy na zlych nawykach zywieniowych takie danonki - ilosc cukru dyskwalifikuje je jako produkt dla dzieci ponizej 3 roku zycia, ale nie musza umieszczac takiej informacji na opakowaniu, za to na infolinii podobno mozna sie dowiedziec
Zgadzam się w 100%
zmieniono 1 raz (ostatnio 16 cze 2009 17:04 przez misia53)
A ja jestem zwolennikiem słoiczków. Żeby nie było - nie pałam miłością do sieci fastfoodowych czy innych sposobow na łatwe, szybkie i niekoniecznie zdrowe jedzenie. Natomiast uwazam, ze takich firm od sloiczkow nie stac na jakies odstepstwa od norm, czy brak w jakosci. I ze naprawde wiadomo skad pochodzi uzyta w nich marchew czy inne warzywo. Na dodatek wierze rowniez, ze jak sam kupie marchew, nawet na targowisku, a nie w markecie, to kompletnie nie wiem co to jest, skad to jest i jak bylo konserwowane. Wierze rowniez, ze słoiczki sa po prostu wlasciwie zbilansowane, bo trudzil sie nad tym sztab dietetykow, podslugujac sie wiedza i nauka, a nie przypuszczeniami i przesądami.
Bo Ty Dobry za dobry jestes, co do marchewek musze przyznac racje, targowe nie znaczy lepsze niz marketowe, najsmutniejsze jest to ze nawet z wlasnego ogrodka nie znaczy lepsze, jak ogrodek w miescie lub kolo drogi... natomiast w ogole sie nie zgodze z tymi sztabami specjalistow pracujacymi nad zbilansowanymi, wolnymi od zanieczyszczen fast foodami dla naszych dzieci, raczej nestle (i inne koncerny) wydaje wiecej kasy na to zeby ludzie uwierzyli ze tak jest niz na to zeby tak bylo,
ponadto mam jeszcze dwa zarzuty pod adresem gotowcow - niby takie pasteryzowane tylko, ale to co ja pasteryzuje nie wystoi dwa lata na polce w goracym powietrzu i jaskrawym swietle w sklepie... mysle ze ta zywnosc ma w sobie niewiele naturalnych witamin i mineralow, ponadto nie podoba mi sie ze najwieksze firmy nie proponuja produktow pelnoziarnistych dla dzieci (z pelnego ryzu np - nieluskanego) kiedy wiadomo ze produkty oczyszczone - rafinowane, nie maja wiele do zaoferowania oprocz kalorii a syntetyczne witaminy i mineraly sa trudno przyswajalne...
osobiscie nie mowie sloiczkom nie, ale dla mojego syna tylko eko i tylko kiedy sama nie moge ugotowac
a i jeszcze jedno - produkty dla dzieci czesto zawieraja cukier, kaszki np. chyba producentom zalezy na zlych nawykach zywieniowych takie danonki - ilosc cukru dyskwalifikuje je jako produkt dla dzieci ponizej 3 roku zycia, ale nie musza umieszczac takiej informacji na opakowaniu, za to na infolinii podobno mozna sie dowiedziec
Malych dzieci juz nie mam.Ale mam wnuki i corka i synowa dawaly swoim dzieciom gotowe zupki Gerbera.Osobiscie bylam przeciwna temu ale moglam tylko pogadac.Mysle,ze jak sie zrobi samemu to jest co innego.Ale w dzisiejszych czasach nie dziwie sie zabieganym mama.
A ja jestem zwolennikiem słoiczków. Żeby nie było - nie pałam miłością do sieci fastfoodowych czy innych sposobow na łatwe, szybkie i niekoniecznie zdrowe jedzenie. Natomiast uwazam, ze takich firm od sloiczkow nie stac na jakies odstepstwa od norm, czy brak w jakosci. I ze naprawde wiadomo skad pochodzi uzyta w nich marchew czy inne warzywo. Na dodatek wierze rowniez, ze jak sam kupie marchew, nawet na targowisku, a nie w markecie, to kompletnie nie wiem co to jest, skad to jest i jak bylo konserwowane. Wierze rowniez, ze słoiczki sa po prostu wlasciwie zbilansowane, bo trudzil sie nad tym sztab dietetykow, podslugujac sie wiedza i nauka, a nie przypuszczeniami i przesądami.
Dobry widać że mało telewizji oglądasz .Jakiś czas temu głośno było o Gerberze, może teraz się poprawili. i gdybyś na własne oczy widział pleśń i skwasniałą papkę którą za chwilę miało jeść dziecko to tego tekstu by nie było.Synowa dalej kupuje gotowce ,ale ona po prostu nie cierpi gotować. No i to oczywiście nie znaczy że wszystko jest paskudztwo ale ja byłabym bardziej ostrożna
Wiesz, nie trafilo to do mnie. To jak z katastrofami lotniczymi. Wiadomo, ze sie zdarzaja, sa przerazajace, ale kazde dziecko wie, ze wiecej osob ginie na drogach w Polsce w dlugie weekendy, niz statystycznie rocznie w wypadkach lotniczych na calym swiecie. Po prostu jak gerber zaserwowal dzieciom gluta w słoiczku to prasa miała używanie i było im w to graj. Kogo by obchodzilo, ze dziadzio, od ktorego bierzesz na targu marchewke, nawozi ja tak, ze żaden rozsadny spec od hodowli zywnosci nigdy by tego nie przepuscil, nawet jako warzywa pastewne, nie mowiac o podawaniu ich malym dzieciom...
Gotowane kontra gotowe
Obserwuj wątekOdp: Gotowane kontra gotowe
caroline1983
Odp: Gotowane kontra gotowe
cremebrule
Odp: Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
teresa.rembiesa
gratulacje dla młodej mamy a także cierpliwości i duuuuuużo radości
Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
cremebrule
A co masz na mysli przez bardziej i szerzej? z 4 miesiecznym dzieckiem to sie ciesze jak mi sie uda obiad ugotowac a co dopiero robic mu zdjecia i wstawiac
a na forum juz dawno nie jestem na biezaco.... i pewnie nie bede, chyba ze na tym dla rodzicow
pozdrawiam
Odp: Gotowane kontra gotowe
dobry
Malo kto pamieta, ze jestes tu od dawna. A szkoda
Odp: Odp: Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
misia53
Zgadzam się w 100%
Odp: Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
cremebrule
Bo Ty Dobry za dobry jestes, co do marchewek musze przyznac racje, targowe nie znaczy lepsze niz marketowe, najsmutniejsze jest to ze nawet z wlasnego ogrodka nie znaczy lepsze, jak ogrodek w miescie lub kolo drogi... natomiast w ogole sie nie zgodze z tymi sztabami specjalistow pracujacymi nad zbilansowanymi, wolnymi od zanieczyszczen fast foodami dla naszych dzieci, raczej nestle (i inne koncerny) wydaje wiecej kasy na to zeby ludzie uwierzyli ze tak jest niz na to zeby tak bylo,
ponadto mam jeszcze dwa zarzuty pod adresem gotowcow - niby takie pasteryzowane tylko, ale to co ja pasteryzuje nie wystoi dwa lata na polce w goracym powietrzu i jaskrawym swietle w sklepie... mysle ze ta zywnosc ma w sobie niewiele naturalnych witamin i mineralow, ponadto nie podoba mi sie ze najwieksze firmy nie proponuja produktow pelnoziarnistych dla dzieci (z pelnego ryzu np - nieluskanego) kiedy wiadomo ze produkty oczyszczone - rafinowane, nie maja wiele do zaoferowania oprocz kalorii a syntetyczne witaminy i mineraly sa trudno przyswajalne...
osobiscie nie mowie sloiczkom nie, ale dla mojego syna tylko eko i tylko kiedy sama nie moge ugotowac
a i jeszcze jedno - produkty dla dzieci czesto zawieraja cukier, kaszki np. chyba producentom zalezy na zlych nawykach zywieniowych takie danonki - ilosc cukru dyskwalifikuje je jako produkt dla dzieci ponizej 3 roku zycia, ale nie musza umieszczac takiej informacji na opakowaniu, za to na infolinii podobno mozna sie dowiedziec
Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
teresa.rembiesa
i robi jak uważa to chyba najlepsza rada
Odp: Gotowane kontra gotowe
misia53
Odp: Odp: Odp: Odp: Gotowane kontra gotowe
dobry
Wiesz, nie trafilo to do mnie. To jak z katastrofami lotniczymi. Wiadomo, ze sie zdarzaja, sa przerazajace, ale kazde dziecko wie, ze wiecej osob ginie na drogach w Polsce w dlugie weekendy, niz statystycznie rocznie w wypadkach lotniczych na calym swiecie. Po prostu jak gerber zaserwowal dzieciom gluta w słoiczku to prasa miała używanie i było im w to graj. Kogo by obchodzilo, ze dziadzio, od ktorego bierzesz na targu marchewke, nawozi ja tak, ze żaden rozsadny spec od hodowli zywnosci nigdy by tego nie przepuscil, nawet jako warzywa pastewne, nie mowiac o podawaniu ich malym dzieciom...