No wiesz! Nie kupuję ani starych ryb ani oleju! Wypraszam sobie! I najbardziej lubię ryby pieczone. Zawsze śmierdzi! Może macie jakieś tajne sposoby na bezwonne przygotowania?
Powiem Ci jak ja robię ryby - nie ma uporczywego zapachu . Ryby morskie marynuję przed obróbką w dużej ilości soku z cytryny lub limonek lub pomarańczy ( biorę 1 cytrynę na mały stek z łososia ) zmieszanym z kilkoma łyżkami oleju .Potem bardzo dokładnie osuszam ręcznikami kuchennymi .
Sok z cytryny wcale nie powoduje , że ryba potem jest kwaśna a ,,ścina ,,rybie mięso .
Druga sprawa to olej . Luna ma rację - wybór odpowiedniego oleju ma duże znaczenie , bo czasem nie jest to problem zapachu ryby a po prostu złej jakości olej dymi i śmierdzi . Znaczenie też ma ilość oleju na patelni . Jeśli już smażymy panierowaną rybę to dobrze jest wkładać ją na dobrze rozgrzany olej w sporej ilości tak by panierka nie przywierała do patelni .
Ja używam oleju z pestek winogron a pod koniec smażenia dodaję masło. Ryby są chrupiące , pachną i nie muszę wietrzyć mieszkania po robieniu obiadu .
Niektóre ryby ( karp , lin , węgorz ) mają dużo śluzu i trzeba je dobrze z niego wytrzeć przed obróbką - polecam ,, wycieranie w soli '' - doskonale usuwa śluz ( w miskę wsypać np. 1/2 kg soli i pocierać nią ryby ściągając śluz - potem dobrze ryby umyć .
Jak myję patelnię na której smażyłam rybę to po umyciu wlewam na nią 1/2 szklanki wody , wsypuję łyżeczkę herbaty i zagotowuję . Wylewam - płuczę i już . Nie wiem czemu ale herbata ściąga zapach smażonego .
Ryba pieczona w folii w piekarniku nie pachnie na cały dom .
Jak robię zupę rybną z ryb słodkowodnych to do gotowania daję trochę mleka- wywar mniej intensywnie pachnie.
No wiesz! Nie kupuję ani starych ryb ani oleju! Wypraszam sobie! I najbardziej lubię ryby pieczone. Zawsze śmierdzi! Może macie jakieś tajne sposoby na bezwonne przygotowania?
No wiesz! Nie kupuję ani starych ryb ani oleju! Wypraszam sobie! I najbardziej lubię ryby pieczone. Zawsze śmierdzi! Może macie jakieś tajne sposoby na bezwonne przygotowania?
No wiesz! Nie kupuję ani starych ryb ani oleju! Wypraszam sobie! I najbardziej lubię ryby pieczone. Zawsze śmierdzi! Może macie jakieś tajne sposoby na bezwonne przygotowania?
Powiem Wam, że te rybne piątki są fajne właśnie przez wzgląd na systematyczne jedzenie ryby. W innym wypadku jakoś się nie chce przy niej skakać. A niby dużo roboty nie ma... Tylko śmierdzi w całym domu kutrem
Zalezy jak się robi tą rybę ? Ja robie rybkę i nic nie czuć. Jak sie nawali panierek + stary olej to bedzie capiło. A jak się ma wszystko świeżutkie to gwarancja że nic nie śmierdzi
Ryba raz w tygodniu to dobry pomysł, ale na bezmięsny obiad warto zrobić coś prostego, a pysznego: jajko sadzone z fasolką, do tego mogą być młode ziemniaczki z koperkiem lub kefir/zsiadłe mleko. Fasolka idealnie zastępuje mięso (w końcu nie bez powodu wegetarianie jedzą warzywa strączkowe). Prosty, szybki i tani
Powiem Wam, że te rybne piątki są fajne właśnie przez wzgląd na systematyczne jedzenie ryby. W innym wypadku jakoś się nie chce przy niej skakać. A niby dużo roboty nie ma... Tylko śmierdzi w całym domu kutrem
U mnie w domu tez piatki byly zawsze bezmiesne i ja rowniez staram sie trzymac tej zasady,choc przyznam sie ,ze czasami zdaza sie zapomniec,szczegolnie wtedy gdy jemy poza domem.Rybe mam nie tylko w piatki,ale tak jak Bunia uwazam,ze te piatkowe rybki czasami sa jedyna okazja do zjedzenia ich wogoleMieszkam teraz w Londynie,wczesniej spedzilam jakis czas w USA,jednak nigdy nie zauwazylam zeby ktokolwiek tutaj nie jadal miesa w piatki,wcinaja te kurczaki i frytki na okraglo(oczywiscie nie wszyscy,ale wiekszosc na pewno)Z piatkowymi rybami spotkalam sie jedynie w Domu opieki,w ktoym pracowalam jakis czas,zawsze w piatek sewowano podopiecznym ziemniaki i rybe.Gdy zapytalam dlaczego,powiedziano mi ,ze to tradycja tego domu.Moze wlasciciel mial polskich przodkow...
post w piątek to kwestia bardziej wiary niż diety czy przyzwyczajenia a wiara jest osobistą sprawą każdego i innym nic do tego co kto w piątek ma na talerzu, czy pości czy zżera mięcho
sam tytuł "piątkowe obiady" jest ogólny i z postem albo dietą nie ma nic wspólnego, poszczący nie są ani lepsi ani gorsi od innych osób o innych przekonaniach...
u mnie, piątkowe obiady w rodzinnym domu wyróżniały się. ogólnie w domu królowalo mięso, prawie codziennie, zupa gotowana na mięsie- 2-3 dni z rzędu mięso. Zróznymi sosami, np klopsy- w zupie pomidorowej (Surowe gotowane w zupie), potem z ziemniakami , takie w sosie pomidorowym, czy w sosie koperkowym z ryżem nastepnego dnia, Niedziele zazwyczaj byly z rosołem, mięsem w białym sosie, np wołowina lub kurczak z rozna (mieliśmy 2 rożna więc to byl częsty obiad, który mi sie przejadł i nawet obecnie nie mam cisnienia na frytki czy kurczaka). Dla niektórych piatek jest dniem powszednim. Ja nie raz mam tak, że mam rybę w tygodniu, bo tak mi sie trafi i mam ochotę. A w piątek wypadnie mięsna zupa, w końcu jestem studentką. Dziś gruszki z wątróbką, jak jej nie zrobie, to wyrzucę bo się zepsuje. Ale ogólnie staram się trzymać domowych zasad.
Piątkowe obiady
Obserwuj wątekOdp: Odp: Piątkowe obiady
Babciagramolka
Powiem Ci jak ja robię ryby - nie ma uporczywego zapachu . Ryby morskie marynuję przed obróbką w dużej ilości soku z cytryny lub limonek lub pomarańczy ( biorę 1 cytrynę na mały stek z łososia ) zmieszanym z kilkoma łyżkami oleju .Potem bardzo dokładnie osuszam ręcznikami kuchennymi .
Sok z cytryny wcale nie powoduje , że ryba potem jest kwaśna a ,,ścina ,,rybie mięso .
Druga sprawa to olej . Luna ma rację - wybór odpowiedniego oleju ma duże znaczenie , bo czasem nie jest to problem zapachu ryby a po prostu złej jakości olej dymi i śmierdzi . Znaczenie też ma ilość oleju na patelni . Jeśli już smażymy panierowaną rybę to dobrze jest wkładać ją na dobrze rozgrzany olej w sporej ilości tak by panierka nie przywierała do patelni .
Ja używam oleju z pestek winogron a pod koniec smażenia dodaję masło. Ryby są chrupiące , pachną i nie muszę wietrzyć mieszkania po robieniu obiadu .
Niektóre ryby ( karp , lin , węgorz ) mają dużo śluzu i trzeba je dobrze z niego wytrzeć przed obróbką - polecam ,, wycieranie w soli '' - doskonale usuwa śluz ( w miskę wsypać np. 1/2 kg soli i pocierać nią ryby ściągając śluz - potem dobrze ryby umyć .
Jak myję patelnię na której smażyłam rybę to po umyciu wlewam na nią 1/2 szklanki wody , wsypuję łyżeczkę herbaty i zagotowuję . Wylewam - płuczę i już . Nie wiem czemu ale herbata ściąga zapach smażonego .
Ryba pieczona w folii w piekarniku nie pachnie na cały dom .
Jak robię zupę rybną z ryb słodkowodnych to do gotowania daję trochę mleka- wywar mniej intensywnie pachnie.
Odp: Odp: Piątkowe obiady
Bahus
Są takie sposoby...i to bardzo dużo.
Odp: Odp: Piątkowe obiady
evita0007
Jeju nie chciałam Cię obrazić,sorki
Odp: Piątkowe obiady
Dark Chocolate
Odp: Odp: Piątkowe obiady
evita0007
Zalezy jak się robi tą rybę ? Ja robie rybkę i nic nie czuć. Jak sie nawali panierek + stary olej to bedzie capiło. A jak się ma wszystko świeżutkie to gwarancja że nic nie śmierdzi
Odp: Piątkowe obiady
nutella
Odp: Piątkowe obiady
Dark Chocolate
Odp: Piątkowe obiady
Netka
Odp: Odp: Piątkowe obiady
Netka
Odp: Odp: Piątkowe obiady
thegrooba
u mnie, piątkowe obiady w rodzinnym domu wyróżniały się. ogólnie w domu królowalo mięso, prawie codziennie, zupa gotowana na mięsie- 2-3 dni z rzędu mięso. Zróznymi sosami, np klopsy- w zupie pomidorowej (Surowe gotowane w zupie), potem z ziemniakami , takie w sosie pomidorowym, czy w sosie koperkowym z ryżem nastepnego dnia, Niedziele zazwyczaj byly z rosołem, mięsem w białym sosie, np wołowina lub kurczak z rozna (mieliśmy 2 rożna więc to byl częsty obiad, który mi sie przejadł i nawet obecnie nie mam cisnienia na frytki czy kurczaka). Dla niektórych piatek jest dniem powszednim. Ja nie raz mam tak, że mam rybę w tygodniu, bo tak mi sie trafi i mam ochotę. A w piątek wypadnie mięsna zupa, w końcu jestem studentką. Dziś gruszki z wątróbką, jak jej nie zrobie, to wyrzucę bo się zepsuje. Ale ogólnie staram się trzymać domowych zasad.