jadalny jak najbardziej, widze, ze chyba nie znajde kogos kto go jadl, to jest purchawica olbrzymia, rosnie na lace u moich rodzicow, potrafi talki wielki w ciagu doby urosnac, jak jest bialutenki mozna go jesc, choc moja rodzina probowala juz roznych zastosowan, najlepiej smakuje pokrojony na "kromki" i usmazony w panierce jak schabowy, smakuje troche jak kania, choc literatura mowi ze jak mozdzek cielecy... wlasnie jest na niego sezon, mama mowi ze juz 40kg zebrala, ale nie radze zbierac nie na swojej dzialce, bo jest pod ochrona
Odp: Czy wolno wstać od stołu zostawiając coś na talerzu?
No dobrze, dobrze ze nienaklaniaja, a wnioskuje ze chyba robia na slodko bo z wisniami, ja zjadlam kilka lyzek i powiem ze smaczna to ona byla ale jak mi ten smak krwi z niej wyszedl i sie potem utrzymywal to bleeee......
Mi sie wydaje ze jak lubisz gotowac, to takie blyszczace kuchnie sa niepraktyczne, bo trzeba je bedzie ciagle myc... ale osobistego doswiadczenia nie mam
hiszpanski napoj alkoholowy na bazie wina z dodatkiem sokow owocowych i owocow, jak tak pomysle to moze jak kiedys sprobuje tego w hiszpanii, tradycyjnie robionego to moze zmienie zdanie....
Ja ostatnio jadlam rewelacyjna kaczke, polecam, zapomnialam nazwe ale to bylo w Wiedniu na Stephanplatz na przeciw wejscia do katedry, a Warszawie polecam (choc ciezko nazwac to restauracja) bar Sajgon na ursynowie, najlepszy chinczyk jakiego jadlam do tej pory
Ja mysle, ze na pewno nie zmuszac, juz male dzieci ucza sie niezaleznosci i zmuszane beda robic dokladnie odwrotnie zeby pokazac albo zobaczyc kto tu rzadzi. Jezeli rzeczy ktore dziecko je nie sa jakies extremalnie niezdrowe to mozna mu podawac przez jakis czas tylko to co lubi, nie robiac z tego afery, a po czasie jakby nigdy nic zaczac podawac tez inne rzeczy, w koncu powinno zaczac jesc. zawsze mozna podac jakies preparaty witaminowe, jak jest strach ze nie dostarcza organizmowi wszystkiego... Tak samo nie mowilabym do dziecka: jak nie zjesz obiadu to nie dostaniesz deseru, bo wtedy utrwala sie w nim przekonanie, ze obiad to przykry obowiazek a deser to nagroda, mi sie wydaje ze na dzieci to najlepiej dziala cierpliwosc....