W zasadzie rozpoczęłam przygodę z kuchnią całkiem niedawno, w wieku... dwudziestu paru lat, także, hm, dosyć późno. Wciąż się wszystkiego uczę, z fascynacją odkrywam najprostsze mechanizmy gotowania, pichcenia.

Zdjęcia moich wypieków można (czasem) również znaleźć na:
# Satakieli.wrzuta.pl
# Satakieli.fotolog.pl

Odp: Zielona czy czarna?smakowa czy zwykła?

A zastanawiałam się nad nią, bo gdzieś mi miga przed oczami w kuchni... Głównie ze względu na włosy i paznokcie właśnie. Ale nie jestem pewna czy mi zasmakuje - ogólnie nie gustuję w takich herbatach... No ale by się przekonać muszę spróbować.

Odp: Co nas wkurza w jedzeniu...

Ocho, temat na wyżycie się.

Wkurza mnie:

# że mimo trąbienia o zdrowym odżywianiu dzieci, nietuczeniu, etc. to na drugie danie, podwieczorek instytucje takie jak szpitale czy przedszkola przeważnie fundują słodkie bułeczki, ciasteczka, ciastka, słodycze, itd. ...

# jak ktoś wciska mi coś dla mojego dziecka bez pytania MNIE o zgodę. Nawet jeśli to gratis, ot lizak od pani w sklepie, słodycz, etc. A ja muszę za chwilę mu to wyjąc z rączki i tłumaczyć, że on nie może... Choć nie mam ochoty ani na tak konsternującą sytuację, ani na tłumaczenie się w ogóle, ani na minę rozczarowanego dziecka (później czekam mnie jeszcze kolejne tłumaczenie małemu...). LUDZIE NIE ZNACIE DZIECKA, NIE WIECIE CZY MOŻE - NIE DAWAJCIE MU NIC DO JEDZENIA Błagam! Zostawcie karmienie opiekunom...

# przesolone i przesłodzone potrawy mojej rodzicielki

# orzeszki ziemne - siejące mi bolesne spustoszenia u mnie z powodu alergii... kuuurcze, aleee są taaakie dooobreee...

# orzeszki ziemne - po raz drugi - że dużo trudniej jest dostać niesolone, niż solone

# wszelkie żywieniowe, za przeproszeniem g**na, na które nalepia się kolorowe etykietki z bajkowymi postaciami i dopisuje "dla dzieci"... gdzie psu bym tego nie dała...

# bycia "częstowanym" na chama - wiem co nie jesm, co nie lubię, nie dziękuję i już

# jak mówię "obiad za...(nie tak znowu długi okres czasu)", a ktoś w tym właśnie czasie idzie się nażreć i zwykle akurat jak mam gotowy obiad, to dana osoba już nie jest głodna. Po prostu robi się człowiekowi przykro.

Odp: Zielona czy czarna?smakowa czy zwykła?

Eee... chyba nie mam jakiejś ulubionej herbaty. Ot, zwykła saga lub lipton, jeśli smakowa to malinowa... Choć ostatnio zasmakowałam w malinowej z opuncją.

Odp: Drygle? Park Śledzia?

Ooo... dobre, dobrze wiedzieć. Znalazłam kilka rzeczy z tego w słownictwie mojej rodziny, choć w Łodzi nie mieszkamy - ale od strony taty to rodzinne strony. No i coś jednak z tego przeniosło się za nami.

Odp: Odp: Gdzie najlepsze pączki? :)

Wrocław - w cukierni na pasażu Carrefour'a (na ul. Hallera).

Odp: Odp: Wasze ulubione przepisy i potrawy

Naleśniki z białym serem! Mogłabym je jeść dzień w dzień.
Ogólnie moja słabość to dania na słodko...

Oscypek podsmażony na patelni, z żurawiną, mm...

Ciepła porą roku - koktajle! Jogurt + truskawki, jogurt + malinki, i tak dalej...

No i słoik nutelli... + łyżeczka do wyjadania.

Z mięs zaś... kości z kurczaka. I nie tylko. Ogólnie uwielbiam zaszyć się w ciemnym kącie i obgryzać kości, byleby nikt nie patrzył. Przykra sprawa, ale psy się po mnie nie najedzą.

Ach i moja cebulowa kanapka... Tylko proszę się nie przewrócić ze śmiechu. Po prostu kroję kawałek cebuli, na to kładę najczęściej żółty ser, szyneczkę, trochę majonezu i jem. Taka cebulowa podstawa zamiast chleba.

Często zaś robię pizzę... ale za każdym razem wychodzi inna. Bo u nas pizza służy do wykorzystania resztek - i wrzuca się to co jest, to co zostało po obiadach (najczęściej mięsnych ), itd. Ale zawsze wszyscy są zachwyceni, nikt jeszcze nie narzekał.

Odp: Odp: Co Was denerwuje?

Patty napisał(a): Mnie osobiście denerwuje jeszcze, gdy w restauracji jest wieeelka karta, po kilki minutach studiowania, w końcu znajduje TO danie po czym kelnerka bez żadnych oporów mówi "oj tego nie mamy" . Zupełnie nie rozumiem restauracji, które budują obrzymie karty po czym nie mają połowy rzeczy na stanie.

Pamiętam jak kiedyś byłam w jakijś knajpce słynącej z deserów i zamówiłam deser Rafaello po czym dowiedziałam się, że "oj niestety ale nie mamy kulek Rafaello", deser nie kosztował 3 złotych, lokal w centrum miasta więc nie rozumiem dlaczego Pani nie mogła podejść do sklepu obok
Ze mnie znajomi się śmieją, że gdziekolwiek nie pójdziemy ZAWSZE trafię danie, którego nie będzie... Dlatego od razu wybieram w razie czego drugie. Serio, nie wiem czemu, ale tak mam, zawsze wyszukam coś, czego akurat nie będzie. Ale pamiętam, że kiedyś w kinie zawsze prosiłam o kawę z kardamonem (bo jak tylko widziałam ją w menu od razu nabierałam ochoty),a jej nigdy nie było. Raz, drugi, trzeci, no dobra... ale potem zwróciłam uwagę, że po co właściwie ją mają w menu skoro NIGDY jej nie mają