Ja tez bylam niejadkiem i rodzice nie "wpychali" we mnie na sile jedzenia, tylko jadlam najczesciej to co najbardziej lubilam. Po czasie to sie zmienilo i zaczelam jesc normalnie

Powodzenia anetam przerób bezsensowne zmuszanie w fajną zabawę, może się uda!

hmm.. bardzo ciekawy sposób,sama go chętnie wykorzystam z moją córką

Sukcesem w przypadku mojej córki była zabawa z zawiązanymi oczami. Ona nie widziała co jadła a ja serwowałam jej codziennie inne smaki. To były zwykłe rzeczy(dla nas) : chleb z serem i keczupem, bułka z dżemem, jajecznica. Tylko, że ona wcześniej reagowała odruchem wymiotnym na takie potrawy. Podpowiedziała mi tę zabawę pani pediatra. Traktowałyśmy to jak codzienny rytuał. Zgadywała co je, albo mówiła czy jest słone czy słodkie, czy woli dżem truskawkowy czy wiśniowy. Poskutkowało. Sama chciała poeksperymentować. Ważne aby dla dziecka była to bezstresowa zabawa.

Zgadzam się z "cremebrule" a poza tym jestem zdania że na pewno nie można dziecka zmuszać innym problemem jest wybrzydzanie innym typ niejadka choć to zwykle wymysł rodzica że dziecko je za mało należy mu proponować czy chce coś zjeść i co to będzie jeśli powie nie to trudno niech akurat w tym momencie nie je ale za godzinę znów spróbować...a jeżeli się zamartwiamy to wystawmy sobie na stół wszystko co dziecko rzeczywiście je włącznie z jogurcikami jakimiś krakersami i chrupkami kukurydzianymi i zapewne wcale nie będzie to tak mało.. a co do wybrzydzania trzeba po prostu jakoś dziecko zachęcać mówić że mamusia i tatuś to je i jest pyszne czasem pobawić się też jedzeniem zagrać w zgadywankę najpierw poopowiadać o jakimś produkcie dać spróbować a potem zawiązać dziecku oczy i spytać co właśnie je to też jakaś metoda

Ja mysle, ze na pewno nie zmuszac, juz male dzieci ucza sie niezaleznosci i zmuszane beda robic dokladnie odwrotnie zeby pokazac albo zobaczyc kto tu rzadzi. Jezeli rzeczy ktore dziecko je nie sa jakies extremalnie niezdrowe to mozna mu podawac przez jakis czas tylko to co lubi, nie robiac z tego afery, a po czasie jakby nigdy nic zaczac podawac tez inne rzeczy, w koncu powinno zaczac jesc. zawsze mozna podac jakies preparaty witaminowe, jak jest strach ze nie dostarcza organizmowi wszystkiego... Tak samo nie mowilabym do dziecka: jak nie zjesz obiadu to nie dostaniesz deseru, bo wtedy utrwala sie w nim przekonanie, ze obiad to przykry obowiazek a deser to nagroda, mi sie wydaje ze na dzieci to najlepiej dziala cierpliwosc....

hehe czyli sytuacja wygląda tak,że on cokolwiek mu się podstawi woli bułkę hmmm trudna sprawa (może to i lepsze jakby tylko chciał żelki) no ale nie należy się poddawać może z czasem wybierze coś innego (byle tylko miał wybór) w ekstremalnych przypadkach wchodzi inwencja twórcza rodziców typu samochodziki z jajek albo ludziki z pieczarek

problem w tym, ze to sprzeczne z poprzednimi postulatami, bo "to co lubi" niekoniecznie jest w duchu "dostępu do miliona smaków i niezliczonej ilości kompozycji i połączeń czasem nawet dość oryginalnych"
czasami np. dziecko chce sie odzywiac tylko i wylacznie sucha bula i basta!

To niech je co lubi nawet jakby to miał być ryż lub naleśniki z keczupem