pol-otwarta/zamknieta kuchnie popieram jak najbardziej

fajnie masz i tez tak robimy, ze kuchnia patrzy na jadalnie - otwarta, ale na salon juz nie, wiec bardziej wymuskane towarzystwo jak sie nadarzy, to nie beda nam w gary zaglądac, a znajomi niech sobie patrza

No ja mam taka jakby pol otwarta. I jest super bo:
-jak przyjda znajomi sadzam ich przy lawie w salonie i moge z nimi gadac patrzac na nich i gotujac kawe
- jak przyjda tesciowie sadzam ich przy stole jadalnym i nie widza jak mi sie ta kawa wylala ani moich brudnych naczyn.

Jedyna wada jest nie zapach z kuchni ( okap duzo daje, a poza tym ja te zapachy lubie!) tylko halas ( jak moj chlop gotuje, a ja ogladam TV!)

mediana napisał(a):

zawsze może być gorzej np. wejście do kuchni przez łazienkę

ja jednak za jakas otwartoscia bym byla, nawet i calkowita, bo lubie gotowac, ale jak mi sie dluzej schodzi to jakby sama w tej kuchni siedze...

zawsze może być gorzej np. wejście do kuchni przez łazienkę

tak właśnie robimy!

Ja proponuje pół zamkniętą, (albo jak to woli pół otwartą).
* kuchnia bez wyraźnych drzwi, z dużym wejściem praktycznie 1 ściana kuchni jest wejściem, ale nie ma ona charakteru aneksu.

Zalety:
- nie widać gratów jeśli kuchnia jest nie posprzątana
- lodówka, zmywarka bezpośrednio nie hałasuje w salonie.

a zapachy to j/w - są już wydajne pochłaniacze

teraz są dobre wyciągi i argument zapachu chyba odpada
natomiast obawiałbym sie stosu naczyn, szczegolnie gdy kuchnia "wydaje" jedzonko
nie zawsze koresponduje to z nastrojem jaki gospodyni chce uzyskac przy stole

Mam nadzieje, ze to sie łapie pod tematyke tego forum.
Chcialabym poznac opinie zarowno przeciwników jak i zwolenników tych rozwiazan.
Jedni mowia, ze śmierdzi jedzeniem na salon, inni, ze zamknieta jest staromodna, a ja juz mam młynek w głowie... A co Wy na to?