Torcik truskawkowy na szybkim spodzie

Dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Połamane biszkopty wsypałam do torebki na mrożonki i rozgniotłam je wałkiem do ciasta, przesypałam do miseczki. Najlepiej jeśli biszkopty są całkiem wysuszone, wtedy dobrze się kruszą. W rondelku rozpuściłam (nie gotowałam) masło, wlałam je do rozgniecionych biszkoptów i wymieszałam łyżką. Kruszonkę przesypałam do tortownicy i ugniotłam palcami tworząc równą warstwę. Tortownicę wstawiłam do lodówki. Truskawki opłukałam, dobrze osuszyłam papierowym ręcznikiem, usunęłam szypułki i pokroiłam w ćwiartki. Galaretki rozpuściłam w niecałej szklance wrzącej wody. Odstawiłam na bok. Dobrze schłodzoną śmietanę ubiłam mikserem na sztywno. Nie przerywając mieszania wolnym strumieniem wlałam lekko letnią galaretkę (ja nie czekam aż galaretka całkiem wystygnie i zacznie tężeć, bo wówczas w połączeniu z zimną śmietaną mogą się porobić żelkowe „glutki”). Do wymieszanej masy wsypałam przygotowane wcześniej truskawki i wymieszałam łyżką. Całość wyłożyłam na biszkoptowy spód. Na powierzchni porobiłam łyżką koliste zagłębienia. Tortownicę wstawiłam do lodówki. Po stężeniu śmietany posypałam wierzch płatkami czekoladowymi, odkroiłam torcik od brzegów formy rozgrzanym w ciepłej wodzie cienkim nożem. Każdy kawałek torcika przybrałam połówką truskawki i listkami melisy. Niestety moje łasuchy nie mogły doczekać się na deser i już po godzinie od zrobienia, prośbą i groźbą zmusiły mnie do jego pokrojenia – co niestety widać na zdjęciu :/