Odp: Odp: Odp: Polowanie na ślimaki:)
- Forum: Polowanie na ślimaki:)
Kathlyn napisał(a): A żółwiowi nie zaszkodzą takie ślimaki opite piwem?
Piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło...
Staż w Gotujmy: 6083 dni
Miasto: Poznań
Kathlyn napisał(a): A żółwiowi nie zaszkodzą takie ślimaki opite piwem?
Piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło...
No wreszcie zaczyna się sezon na świeże owoce...truskawki tanieją, a porzeczki na krzakach już mają zielone kulki...
Szparagi pomału się kończą
Dziś (mimo, że niedziela) przy szosie dojazdowej do Poznania kupiłem truskawki po 5 zł za kilogram
Dla mnie królową kuchni jest kuchnia francuska...polska dopiero na drugim miejscu.
Rosół z domowym makaronem. Filet z kurczaka z przyprawami, ziemniaki, sałatka z ogórków z jogurtem. Sok z czerwonej porzeczki (Ja piwo)
A te bratki to po daniu, czy przed nim ?
Opowiem Wam sytuację jaka mi się przydarzyła:
Po dokonaniu większych zakupów w hipermarkecie podjechałem z koszem pod bagażnik swojego samochodu i zacząłem wypakowywać zakupy. Po chwili obok zjawił się gość, na kilometr śmierdzący alkoholem i niemytym ciałem. Zaczął mi wstawiać "bajery" o bezdomności , biedzie i głodzie, jaki targa jego trzewia. Na koniec swoich wywodów zaproponował mi, że chętnie odwiezie mój wózek do boksu na parkingu. Trochę mnie to zdziwiło ale co tam... Po wypróżnieniu kosza ów obywatel ochoczo pomknął z "moim pojazdem" w kierunku wiaty gdzie one parkują (było to dość daleko) Jeszcze trochę pogrzebałem w bagażniku układając zakupy. Już miałem wsiadać i odjechać a tu widzę, że w moim kierunku biegnie ten sam: biedny, głodny i bezdomny pchając przed sobą "mój" wózek . Tego co wykrzykiwał pod moim adresem nie przytoczę....Okazało się, że wózek, który wziąłem dwie godziny wcześniej nie wymagał włożenia monety (czyli po prostu nie było co odzyskać). Facet darł się wniebogłosy, wreszcie dał spokój bo obok pakował zakupy inny klient tegoż samego hipermarketu. Wziąłem kosz na kólkach i skierowałem się z nim w kierunku wiaty. Nie ujechałem nawet 50 m gdy zaczepiła mnie podobnie wyglądająca jak mój poprzedni "usługodawca" niewiasta...proponując mi odwiezienie wózka. Nie wytrzymałem i ryknąłem śmiechem....śmiałem się tak głośno, że ludzie zaczęli się zatrzymywać i pytać co się stało....Damulka wykorzystując moją nieuwagę i zaabsorbowanie śmiechem capnęła kosz i odjechała. Wiedziony doświadczeniem nie czekałem dłużej, podbiegłem do samochodu i też szybko odjechałem....
Ciągle nowa...jeszcze się nie wkupiłaś...mój kufel pusty
Coś nie widzę nowego moderatora...ukrywa się przed nami?