Mnie bardzo odpowiada likierek/nalewka z lychee (liczi). Słodziutki i pyszny!
Robił ktoś może sam w domu takie cudo?

Nie to żebym często piła ale jak już mi się zdarzy to przepadam delektować się słodkim smakowitym trunkiem o nazwie nalewka babunii

ta jest całkiem znośna:

www.e-piotripawel.pl/zakupywarszawa/towar/nalewka-babuni/234332/

Ja polecam domowej roboty nalewkę z cukierków kukulek - pychota

nalewka miętowa to mój faworyt!
miałam kiedyś okazję spróbować przywiezioną z Ukrainy nalewkę na główce węża. Z wrażenia jakie wywarła na mnie ta głowa i te zębiska, wcale nie pamiętam jak smakuje .

no wlasnie ostatnio w niemieckiej tv bylo o tym jak dla zachcianek ludzi zabijane sa zwierzeta czesto nie potrzebnie przeciez, te weze i zmije sa specjalnie zabijane aby turysta mogl pochwalic sie taka buteleczka, ja podziekuje
ale nalewka mietowa brzmi przepysznie! chetnie bym sprobowala!

Żmijówka, skorpionówka (choc tej drugiej nie polecam).Różne smaki mają ludzie na świecie.

Oj na pewno dziewczęta? Ja stawiam!

Halny napisał(a):

Patrzcie na te pyszności!
"Rarytasem dla ciekawych nowinek Europejczyków jest żmijówka z peklowanej kobry, zanurzonej w ryżowym winie. Często w jednej butelce znajdziemy kilka splątanych ze sobą przedstawicieli pokrewnych gatunków. Najwięcej wartości odżywczych ma nalewka z łbów kobry, a wprost rarytasem są jej genitalia zalane spirytusem. To bardzo drogi specjał, który musi „swoje odleżeć” w naturalnej zalewie, ale w wietnamskiej medycynie nie ma sobie równych."

O mamo!
Nie,też bym nie spróbowała: P

Nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak żmijówka. Ja bym nie spróbowała takiej nalewki z wężem w środku. Jakoś nie wydaje mi się, żeby miała jakieś szczególne walory smakowe. I na zdjęciu nie wygląda zachęcająco. Ma się wrażenie, że ten martwy wąż zaraz ucieknie z butelki.

O mamma mia - też bym się bała, że to ożyje i chwyci mnie za gardło w odwecie za to, że smakuję wywar z jej wnętrzności. Brrr. Czytałam o tym, ale znam tylko ze zdjęć i opowieści, i niech tak lepiej pozostanie