Odwrócona szarlotka

Żółtka dobrze utrzeć z cukrem, do tzw. białości, można przy pomocy recznego miksera (sama tak to tobie - ciasto dla leni). Dodać sok lub olejek aromatyczny, wymieszać. Formę (miske prodiża) wysmarować masłem (ale nie jest to bezwzglednie konieczne) i suto wysypać obranymi jabłkami, poszatkowanymi na cienkie plasterki. Ubić schłodzone białka na sztywną pianę (bez cukru, za to z ta odrobiną soli). Do utartych żółtek dodawać na zmianę czubatą drewnianą łyżkę piany i łyżkę mąki wymieszanej z proszkiem, z grubsza wymieszać tak, jak sie to robi w przypadku prawdziwego biszkoptu (tj. bez proszku) - bardziej przekładać składniki, niźli łyżką  kręcić, smugi piany czy mąki nie zaszkodzą. Ciasto wylać na jabłka i piec w piekarniku nagrzanym do 180-200 C. Ciasto jest gotowe, gdy brzegi zaczynają odstawać od formy, ale można sprawdzić dla pewności patyczkiem pamietając, że dół ciasta będzie mokry (jabłka). Trochę ostudzić, wyrzucić na talerz "do gory nogami", dokleić na wierzch jabłka, co przywarły do formy, wygładzić i obficie posypać cukrem pudrem z cynamonem jeszcze ciepłe ciasto, by puder troche sie rozpuścił. Poprawić pudrem dla lepszego wyglądu po przestygnieciu, by zamaskować ewentualne dosztukowywanie jabełk. Wbrew pozorom wyglada ładnie, ale nie mam fotki. Proporcja na typowy okragly prodiż lub 25-30 cm tortownicę. Podawać najlepiej jeszcze lekko ciepłe z bitą śmietaną lub lodami waniliowymi, ale i bez tych dodatków i na zimno znakomite.