Sposób przygotowania:
Pudding ,,Czwarty Tłustek „:
Owoce zasypać cukrem , podlać wodą i gotować , aż puszczą sok, zmiękną i całkowicie się rozmrożą . Wsypać galaretkę i mieszając rozpuścić ją . Miseczkę średnicy ok. 20 centymetrów wyłożyć dokładnie folią spożywczą ( tak by spore jej kawałki zwisały po brzegach ). Pączki pokroić w plasterki grubości 1 centymetra . Kawałki 3 pączków maczać w galaretce z obu stron i wykładać nimi dno i boki miski( ściśle ) . 2 pączki namoczyć w galaretce i odłożyć . Pozostałe owoce z resztką płynu ( zostanie go bardzo mało ) przełożyć do miski na pączki . Przykryć z góry odłożonymi , nasączonymi kawałkami . zawinąć folię tak by ściśle przykryła wierzch . Położyć odwrócony do góry dnem talerzyk śniadaniowy. Dobrze go docisnąć i obciążyć czymś ( NP. słoikiem ogórków ) . Wstawić do lodówki na jakieś 3 godziny. Wyjąć z miski unosząc za folię i wyłożyć na paterę . Odwinąć folię . Udekorować bitą śmietaną . Kroić na kawałki . Podawać do jedzenia tradycyjnie jak każdy pudding – z dużą łyżką . Gwoli wyjaśnienia nazwy . Pięcioletnia ( wtedy ) wnuczka Karolinka zdając relację z czwartkowego pobytu w przedszkolu tak opowiadała :,,…a na podwieczorek były pączki , bo dziś jest czwarty tłustek ..”. Ponieważ w tym roku z powodu rozgardiaszu po powrocie z angielskich rozjazdów , pączki pojawiły się hurtowo nabyte w cukierni ( każdy przychodził z pączkami ), i już w piątek przypominały kule armatnie , doszłam do wniosku , że pora na kulinarne przeróbki angielskich przepisów. Wiosenny pudding moim zdaniem doskonale nadawał się do wykorzystania obeschniętych pączków. A jak by miał się nazywać ? Oczywiście ,, Pudding Czwarty Tłustek .
tokijka
Ja juz go robilam z innymi owocami (brzoskwinie) ale najlepszy jest z jagod .My ich mamy tylko garstke w plastiku...tak jak mak! : (