Sposób przygotowania:
Żytni zakwas chlebowy
PIERWSZY DZIEŃ RANO (godzina jest dowolna, taka, jaka nam pasuje, byleby była codziennie ta sama): „Kompotowy” słoik o pojemności 0,9 litra dokładnie wymyłam i wyparzyłam wrzątkiem. Kiedy przestygł, wsypałam pół szklanki mąki i wlałam pół szklanki wody (tylko nieco cieplejszej niż temperatura pokojowa). Dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką tak, aby nie było grudek. Słoik nakryłam kawałkiem folii aluminiowej i odstawiłam w ciepłe miejsce bez przeciągów, czyli do pokoju, w którym panuje temperatura ok. 24 stopni. Wieczorem, po 12 godzinach, zakwas dokładnie przemieszałam i ponownie odstawiłam.
DRUGI DZIEŃ RANO: Dokarmiłam zakwas po raz pierwszy, to znaczy dosypałam pół szklanki mąki i dolałam pół szklanki wody. Dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką i odstawiłam na 12 godzin. Wieczorem przemieszałam zakwas.
TRZECI DZIEŃ RANO: Powtórzyłam wszystkie czynności z drugiego dnia.
CZWARTY DZIEŃ RANO: Do słoika wsypałam pół szklanki mąki, dolałam pół szklanki wody i dokładnie wymieszałam. Po około 3 godzinach zakwas był gotowy do użycia, więc wzięłam się za pieczenie chlebka. Odebrałam potrzebną mi ilość zakwasu, zaś resztę wstawiłam do lodówki.
*Tak przygotowany zakwas może stać w lodówce do 10 dni, ale w międzyczasie warto go dokarmić.
**Do chleba pieczonego z takiego młodego zakwasu warto dodać łyżeczkę suszonych drożdży, żeby go wsparły.
DRUGI DZIEŃ RANO: Dokarmiłam zakwas po raz pierwszy, to znaczy dosypałam pół szklanki mąki i dolałam pół szklanki wody. Dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką i odstawiłam na 12 godzin. Wieczorem przemieszałam zakwas.
TRZECI DZIEŃ RANO: Powtórzyłam wszystkie czynności z drugiego dnia.
CZWARTY DZIEŃ RANO: Do słoika wsypałam pół szklanki mąki, dolałam pół szklanki wody i dokładnie wymieszałam. Po około 3 godzinach zakwas był gotowy do użycia, więc wzięłam się za pieczenie chlebka. Odebrałam potrzebną mi ilość zakwasu, zaś resztę wstawiłam do lodówki.
*Tak przygotowany zakwas może stać w lodówce do 10 dni, ale w międzyczasie warto go dokarmić.
**Do chleba pieczonego z takiego młodego zakwasu warto dodać łyżeczkę suszonych drożdży, żeby go wsparły.
iziona
edytaha
Iwonko, nie ma się czego bać :)
Ja już ze swojego upiekłam chlebek. Nie wstawiam przepisu, bo już go kiedyś podałam. Reszta zakwasu stoi sobie grzecznie na drzwiach lodówki, pięknie fermentuje i ładnie pachnie. W niedzielę wyjmę go z lodówki na jakieś dwie godzinki, znów dodam po pół szklanki mąki i wody, pozwolę porosnąć ze trzy godziny i znów schowam do lodówki. Tym razem jednak przykryję ściereczką, bo tak podobno lepiej (nie wiem, muszę przetestować).
Tak dokarmiany raz w tygodniu zakwas może stać bardzo, bardzo długo. I z każdym tygodniem jest coraz mocniejszy - wtedy można zrezygnować ze wspierania go drożdżami podczas wypieku :)
Ale się rozpisałam :)))
iziona
edytaha
Koniecznie :) Tylko dodaj jednak troszkę drożdży, bo taki młody zakwas jest jeszcze delikatny :)
zewa
działam :)
edytaha
Powodzenia Ewciu :)
zewa
Zobaczę co z tego wyjdzie.
edytaha
Będzie dobrze, tylko trzymaj w cieple - najlepiej tak ze 25 stopni. Jak jest chłodniej, to gorzej fermentuje, a jak za ciepło, to może się zepsuć. Ja swój trzymałam za szybą w regale, bo tylko tam kot nie mógł wsadzić ciekawskiego pyszczka :)
zewa
:)
zewa
edytaha
Wspaniale Ewuniu, cieszę się z Twojego sukcesu :)))
zewa
Dzięki Edytko, jak widać warto spróbować. Chlebuś wyszedł pyszny i jest o niebo lepszy niż na samych drożdżach.
A teraz tak jak analizuję, to moje zakwasy były dobre a ja myślałam, że zepsute i je wywalałam, hi, hi. Ot durna baba ze mnie :)
edytaha
Oj tam od razu tak się wyzywasz :) Po prostu nie wiedziałaś jak powinien wyglądać zakwas. Teraz tylko dbaj o niego, dawaj mu jeść, a na pewno długo będzie Ci służył :)
zewa
dbam, dbam i karmię :)