Sposób przygotowania:
Grillowany comber króliczy w sosie wiśniowym
Combry królicze oczyszczamy z błon. Posypujemy solą oraz pieprzem czarnym mielonym oraz odrobiną suszonego tymianku. Zawijamy w folię spożywczą nadając im kształt walca. Folię dziurkujemy wykałaczką starając się jak najmniej uszkodzić zawinięte combry. Całość w towarzystwie gałązki tymianku wkładamy do woreczka foliowego z zapięciem strunowym. Z jednej strony woreczka wsuwamy słomkę i na całej długości zamykamy zapięcie. Za pomocą słomki odsysamy resztki powietrza z worka, sprawnie wyciągamy słomkę i szybko domykamy woreczek. Tak przygotowane comberki w woreczku wkładamy do garnka z wodą o temperaturze 60°C, na minimalnym ogniu. Podgrzewamy około 30 minut pilnując, aby temperatura oscylowała wokół 60-64°C. W międzyczasie zabieramy się za sos. W rondelku na 2 łyżkach oleju rzepakowego podsmażamy cebulę pokrojoną w drobną kosteczkę. Gdy się zarumieni dodajemy wiśnie z nalewki (oczywiście bez pestek). Dolewamy jeszcze bulion i mieszamy. Na wolnym ogniu podgrzewamy około 15 minut. Następnie dodajemy musztardę oraz konfiturę z żurawiny. Mieszamy i redukujemy do uzyskania pożądanej konsystencji – sos powinien być gęsty niczym konfitura. W razie potrzeby możemy doprawić solą lub sosem sojowym. Po zakończonej kąpieli wodnej combry wyjmujemy z woreczka i rozwijamy (ewentualne soki z mięsa przelewamy do sosu wiśniowego). Rozgrzewamy patelnię grillową i na maksymalnym płomieniu rumienimy combry z każdej strony. Po skończonym smażeniu ogień wyłączamy, a na gorącą patelnię wrzucamy masło. Rozprowadzamy po całej patelni, aby zebrało wszelkie pozostałości smakowe ze smażenia mięsa i przelewamy do sosu. Sos mieszamy. Tak przygotowane comberki polałem sosem wiśniowym. Podałem z makaronem. Smacznego.
kołczu
Mam pytanie czy bez problemu utrzymujesz te 60-64*C - nie jest tak, że woda siłą rzeczy się nagrzewa bardziej?
pacpaw
Zabawa z utrzymywaniem wody w przedziale temperatur przez dłuższy czas polega na dolewaniu zimnej wody i odlewania ciepłej :o) W dużym garnku na minimalnym ogniu i najmniejszym palniku to jest średnio nalewka zimnej wody raz na 30-45 minut. Potem jak garnek jest pełny odbieram ciepłą wodę i proces zaczynam od nowa. Także na upartego nie jest to mocno uciążliwe. Jak wrzucimy jeszcze do takiego garnka kilka pakiecików z mięsem można narobić obiadu na cały tydzień ;o)
kołczu
Jak kręcą Cię kulinarne techniki od strony molekularnej może zainteresuje Cię to:
tinyurl.com/pofgb7z