Sposób przygotowania:
Pierniczki z marmoladą (jak alpejskie!)
Do rondelka wlewamy miód, dodajemy przyprawę do piernika i kakao, zagotowujemy. Następnie zmniejszamy płomień na minimalny, tak, aby masa się nie gotowała, ale pozostawała gorąca i rozpuszczamy w niej masło. Studzimy.
Do szklanki lub miseczki przekładamy śmietanę i mieszamy ją z sodą (objętość się zwiększy!). Białko ubijamy na sztywną pianę, utrwalamy cukrem i miksujemy, aż masa będzie lśniąca. Następnie dodajemy żółtka i razem łączymy. Masę jajeczną dodajemy do miski z przesianą mąką (żółtka można też dodać wprost do mąki), dodajemy zawartość z rondelka i śmietanę z sodą, wyrabiamy całość na gładkie, ale lepkie ciasto. Konsystencja powinna być taka, aby kleiło się do rąk, ale nie zostawało na nich.
Odstawiamy w chodne miejsce: jeśli do lodówki to na około 1,5-2 godziny, a jeśli, np. do piwnicy to na minimum 6 godzin, a najlepiej na całą noc. Schłodzone ciasto wałkujemy dość cienko (na grubość około 3mm) starając się nie podsypywać mąką (ewentualnie tylko na spód, aby powierzchnia, którą dotyka wałek nie miała z mąką kontaktu-łatwiej będzie skleić ciasto z nadzieniem).
Następnie na połowie ciasta rozkładamy w odstępach gęstą marmoladę/powidła (ja sobie wyznaczyłam foremką mniej więcej co ile nakładać nadzienie) i przykrywamy drugą połową ciasta (jakby zamknąć książkę). Dookoła wybrzuszeń delikatnie rękami wypychamy powietrze i lekko dociskajmy - pierwszy etap sklejania.
Następnie wykrawamy foremkami pierniczki z nadzieniem - to drugi etap sklejania, bo foremka robi to za nas. Gotowe pierniczki przekładamy na brytfannę z papierem do pieczenia w odstępach od siebie i jeszcze raz delikatnie palcami sklejamy boki, aby nie straciły kształtu. Dzięki temu nadzienie nie wypłynie podczas pieczenia. Pierniczki pieczemy w piekarniku nagrzanym wcześniej do 180 stopni około 8-10 minut (w zależności od wielkości i grubości, na jaką udało się nam rozwałkować ciasto. Studzimy na kratce. Możemy je oblać polewą czekoladową lub lukrem - zyskają na smaku.
Do szklanki lub miseczki przekładamy śmietanę i mieszamy ją z sodą (objętość się zwiększy!). Białko ubijamy na sztywną pianę, utrwalamy cukrem i miksujemy, aż masa będzie lśniąca. Następnie dodajemy żółtka i razem łączymy. Masę jajeczną dodajemy do miski z przesianą mąką (żółtka można też dodać wprost do mąki), dodajemy zawartość z rondelka i śmietanę z sodą, wyrabiamy całość na gładkie, ale lepkie ciasto. Konsystencja powinna być taka, aby kleiło się do rąk, ale nie zostawało na nich.
Odstawiamy w chodne miejsce: jeśli do lodówki to na około 1,5-2 godziny, a jeśli, np. do piwnicy to na minimum 6 godzin, a najlepiej na całą noc. Schłodzone ciasto wałkujemy dość cienko (na grubość około 3mm) starając się nie podsypywać mąką (ewentualnie tylko na spód, aby powierzchnia, którą dotyka wałek nie miała z mąką kontaktu-łatwiej będzie skleić ciasto z nadzieniem).
Następnie na połowie ciasta rozkładamy w odstępach gęstą marmoladę/powidła (ja sobie wyznaczyłam foremką mniej więcej co ile nakładać nadzienie) i przykrywamy drugą połową ciasta (jakby zamknąć książkę). Dookoła wybrzuszeń delikatnie rękami wypychamy powietrze i lekko dociskajmy - pierwszy etap sklejania.
Następnie wykrawamy foremkami pierniczki z nadzieniem - to drugi etap sklejania, bo foremka robi to za nas. Gotowe pierniczki przekładamy na brytfannę z papierem do pieczenia w odstępach od siebie i jeszcze raz delikatnie palcami sklejamy boki, aby nie straciły kształtu. Dzięki temu nadzienie nie wypłynie podczas pieczenia. Pierniczki pieczemy w piekarniku nagrzanym wcześniej do 180 stopni około 8-10 minut (w zależności od wielkości i grubości, na jaką udało się nam rozwałkować ciasto. Studzimy na kratce. Możemy je oblać polewą czekoladową lub lukrem - zyskają na smaku.