Sposób przygotowania:
Pralinki z greckim akcentem
Pracę zaczynamy od rozpuszczenia czekolady mlecznej w kąpieli wodnej. W tym celu łamiemy ją na mniejsze kawałki przekładamy do szklanej miski, którą ustawiamy nad garnkiem z wodą ( woda nie może dotykać dna miski). Po kilku minutach czekolada stanie się płynna.
Za pomocą pędzelka malujemy wnętrza każdej z foremek cieniutką warstwą czekolady, po czym wstawiamy foremkę do lodówki, by czekolada zastygła. Gdy tak się stanie ponownie malujemy wnętrze każdej foremki czekoladą i kolejny raz wstawiamy formę do lodówki, do momentu, aż czekolada stanie się twarda. Następnie po raz ostatni malujemy pędzlem foremki i umieszczamy w lodówce, by czekolada dokładnie zastygła.
W tym czasie zajmujemy się nadzieniem.
Białą czekoladę topimy w kąpieli wodnej. Gdy stanie się płynna odstawiamy by przestygła. Do ostudzonej dodajemy mleko skondensowane oraz odrobinę i to dosłownie odrobinę ouzo.
Ten alkohol jest tak aromatyczny, że jak dodamy go za dużo to raczej nikt nie zje czekoladek. Chyba, że jest jego wielbicielem. Mi sam zapach wystarczy:)
Wszystkie składniki nadzienia dokładnie ze sobą łączymy. Gdy czekolada we wnętrzu foremek zastygnie możemy zabrać się za nadziewanie.
Gotową masą napełniamy wnętrze każdej pralinki, a następnie zamykamy je pozostałą mleczną czekoladą. Tak przygotowane pralinki odstawiamy do lodówki do całkowitego zastygnięcia, po czym ostrożnie wyjmujemy je z foremki.
Za pomocą pędzelka malujemy wnętrza każdej z foremek cieniutką warstwą czekolady, po czym wstawiamy foremkę do lodówki, by czekolada zastygła. Gdy tak się stanie ponownie malujemy wnętrze każdej foremki czekoladą i kolejny raz wstawiamy formę do lodówki, do momentu, aż czekolada stanie się twarda. Następnie po raz ostatni malujemy pędzlem foremki i umieszczamy w lodówce, by czekolada dokładnie zastygła.
W tym czasie zajmujemy się nadzieniem.
Białą czekoladę topimy w kąpieli wodnej. Gdy stanie się płynna odstawiamy by przestygła. Do ostudzonej dodajemy mleko skondensowane oraz odrobinę i to dosłownie odrobinę ouzo.
Ten alkohol jest tak aromatyczny, że jak dodamy go za dużo to raczej nikt nie zje czekoladek. Chyba, że jest jego wielbicielem. Mi sam zapach wystarczy:)
Wszystkie składniki nadzienia dokładnie ze sobą łączymy. Gdy czekolada we wnętrzu foremek zastygnie możemy zabrać się za nadziewanie.
Gotową masą napełniamy wnętrze każdej pralinki, a następnie zamykamy je pozostałą mleczną czekoladą. Tak przygotowane pralinki odstawiamy do lodówki do całkowitego zastygnięcia, po czym ostrożnie wyjmujemy je z foremki.
kołczu
misia5
A gdzie Twoje dzieło? Nie chwaliłeś się efektem swej pracy:) Cieszę się, że pralinki Ci się podobają:) Gdyby nie fakt, że ouzo jest tak aromatyczne to procentów byłoby więcej. Niestety aromat jest tak intensywny, że mało kto zjadłby czekoladki z większą ilością tego alkoholu.
kołczu
misia5 napisał(a):
misia5
Moje pierwsze pralinki też nie były doskonałe:) Teraz choć robię je już kilka lat do doskonałości mi daleko:) Chętnie podpatrzyłabym to i owo u profesjonalistów, którzy zajmują się tworzenie pralinek na co dzień, a nie tak jak ja od święta. Moje pralinki powstawały metodą prób i błędów:) Teraz na samo wspomnienie moich pierwszych kroków w tym temacie sama z siebie się śmieję:)