Sposób przygotowania:
Babeczki ze śmietaną i sharonem
Mąkę dokładnie posiekałam z zimnym masłem, wymieszałam z przesianym cukrem pudrem, a następnie dodałam żółtka. Najpierw zarobiłam ciasto czubkiem łyżki, a następnie szybko wyrobiłam dłonią. Ponieważ składniki nie bardzo chciały się połączyć, dodałam troszeczkę śmietany. Kulkę ciasta zawinęłam w folię i na godzinę włożyłam do lodówki. Przygotowałam foremki na babeczki, ustawiając je jedna przy drugiej (najlepiej w dużej w blaszce, wtedy się nie „rozjadą”), piekarnik rozgrzałam do 170 stopni z termo obiegiem. Schłodzone ciasto delikatnie rozwałkowałam na podsypanym mąką blacie. Płat ciasta położyłam na foremkach przenosząc je przy pomocy wałka, przejechałam wałkiem po wierzchu aby odciąć niepotrzebne kawałki. Palcami wyrównałam ciasto w foremkach dociskając lekko do dna i ścianek. Odcięte kawałki oczywiście również wykorzystałam wyklejając nimi następne foremki. Blachę z foremkami wstawiłam do nagrzanego piekarnika na 15 minut, pilnowałam, żeby się nie przypaliły. Dobrze schłodzoną śmietanę ubiłam mikserem na sztywno, pod koniec ubijania dodałam cukier puder. Owoce umyłam, obrałam ze skórki, przekroiłam wzdłuż na ćwiartki, a każdą z nich pokroiłam na plasterki. Całkowicie wystudzone babeczki wyjęłam z foremek, napełniłam bitą śmietaną, obłożyłam plasterkami sharona i posypałam posypką czekoladową. Nie zabezpieczałam babeczek przed nasiąknięciem, bo były przeznaczone do natychmiastowej konsumpcji. Z takiej porcji ciasta wychodzi kilkanaście babeczek, w zależności od tego jakie mamy foremki i jak grubo rozwałkujemy ciasto.
-Natka-
edytaha
To wpadaj do mnie, zrobimy powtórkę :)
-Natka-
Dziękuję za zaproszenie! Z chęcią bym przyjechała i coś razem popitrasiła, ale pewnie dzieli na wiele kilometrów. Dobrze, że mogę chociaż popatrzeć i się pooblizywać. :)