pisalam juz w tym temacie.. ale dodam ze nie lubie kiedy ktos siedząc przy stole zaklada nogi na fotel az kolana wystają powyzej stołu, lub uklada sie jak do leżakowania , wtedy chetnie dalabym temu komus taboret Nie lubie dojadania salatki wprost z salaterki łyzką do nakładania kiedy jeszcze inni siedzą .. i nie ważne ze sałatka sie konczy. Nie lubie stawiania w słoikach np grzybkow czy ćwikly, wyjatkiem tu jest musztarda.
jak sobie cos przypomne to wróce
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Jedzenia z otwartą buzią. I jedynej osoby która bardzo długo je ja zdąrze pozmywać a jeszcze siedzi i przerzówa w wolnym tępie [/quote]
aaaaaaa Koszmar z ulicy Wiązów to nic w porównaniu z tym co wyżej
[/quote]
Niektórzy nie lubią jak ktoś je za wolno... A ja nie lubię jak ktoś je za szybko - sama się nie spieszę, cieszę potrawą, atmosferą... a tutaj towarzysze stołu czekają zniecierpliwieni, ech. Pod presją jeść się odechciewa. I często jeszcze bym zjadła, ale zostawiam ledwo napoczęty posiłek.
Glumanda napisał(a):
msewka napisał(a):
pię gdy moja mama np. podczas świąt sprząta szybko ze stołu po śniadaniu wielkanocnym czy wigilii.Sam fakt spędzenia razem czasu jest najważniejszy ,atmosfera a dopiero później potrawy.A Ona niestety traktuje to jak jakiś maraton.Podaje raz po raz nowe potrawy i szybko z tatą pałaszują,sprząta ze stołu i siedzą i nic nie robią.A nie milej pobiesiadować przy stole dłużej,nie przejadać się tylko skosztować po troszku i porozmawiać? Ale już nie mam sił tego zmieniać,choć wielokrotnie próbowałam.Może Wy znacie jakiś sposób na opornych rodziców?
A moze Twoja Mama..jest spod znaku Barana jak moj máz bo te typy tak maja
Ha, ha, no to u mnie też tak jest z mamą. Dla mnie mogło by wszystko ciut dłużej postać, bez problemu. Ale z drugiej strony też nie lubię jak w niektórych domach po obiedzie wszystko leży prawie do wieczora... To już mnie irytuje, bo potem brak czystych talerzy, miejsca na stole, palnikach, etc.
Ogólnie to też nie toleruję tego wszystkiego co było już napisane...
Nie lubię jak ktoś łazi lub stoi z talerzem i je tak, kiedy inni siedzą... Chyba, że się wyjątkowo gdzieś bardzo spieszy, a głodny... Ale nawet wtedy proszę by usiąść, bo mnie to drażni.
Czytanie mnie nie denerwuje przy stole, no chyba, że dotrzymujemy sobie towarzystwa, to wiadomo, ze względu na drugą osobę się nie ucieka w literki. Ale TV to dla mnie okropność! I jedzenie w bardzo głośnych, zatłoczonych miejscach - ja nie potrafię...
Alkohol mnie nie przeszkadza, nawet przy dzieciach - o ile to picie dla smaka, a nie na umór... Jedynie to przy dziecięcych imprezach, okazjach, jak urodzinki, komunia, wtedy wolałabym by tego nie było. Ale tak - nie oszukujmy dzieci, skoro nie jesteśmy permanentnymi abstynentami. Lepiej zresztą by uczyło się od rodziców, że można się napić kulturalnie, bez zalewania w trupa.
Aaa... A przy okazji: nie cierpię jak się czegoś odmawia a ktoś na chama, cały czas namawia. Ja rozumiem, grzecznościowo się proponuje, podsuwa. Ale czasem nie to naprawdę NIE. Tak i z jedzeniem, jak i z... alkoholem. Tu jak kobieta odmówi to jeszcze okej, rozumieją ją. Ale facetowi wielu innych facetów nie popuści - bo jak to, z nimi się nie napije?
Co jeszcze?...
Nakładania sobie za dużej ilości i... nie zjadania tego co się nałożyło. Nosz, a gdyby zostało na półmisku, to ktoś inny z chęcią może by zjadł. A tak trafia do kosza.
[quote nick=msewka]A co powiecie o zachowaniu dzieci (niekoniecznie swoich) przy stole i reakcjach ich własnych rodziców.Jaki przykład im dają i na co dają przyzwolenie,nie zwracając im uwagi.Wszak czym skorupka za młodu nasiąknie....Ciekawa jestem Waszych spostrzeżeń.
No wiecie tu zależy od wieku dziecka... Trudno np. od roczniaka wymagać by nie pluł, nie pierdział, etc.
Babciugramolko nie rozszarpię Cię, wybacz, bo zgadzam się z Tobą. Nie, dzieci na siłę karmić nie można, bo tak się też hoduje... wszystkożerne grubaski. Ale też posiłek to posiłek, je się wtedy a nie, kiedy się zachce dzieciaczkowi. I to my podsuwamy to co dobre, więc musimy też jakoś to dziecko zachęcić. Mi nie robi łaski, że coś zje - tu chodzi o zdrowie, urozmaiconą dietę, o energię. Łatwo byłoby zapychać co dzień słodkimi płatkami, dżemami, naleśnikami... Ale to nie odżywianie, a pozbywanie się problemu.
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Obgryzanie paznokci! Ohydne jak dla mnie... I jeszcze grzebanie sobie w różnych "dziurach" xD Mam tu na myśli: nos, uszy czy nawet usta (zęby). No po prostu nie znoszę tego, jak chyba każdy tutaj. Na szczęście na co dzień nie mam do czynienia z "takimi" ludźmi : )
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Maczania noża w musztardzie i potem wycierania go o parówkę, po czym ponownie wkładanie go do musztardy xD może jestem dziwna ale nie lubię "paprochów" w słoiku :/ nie lubię jeszcze mlaskania i ćlamkania oraz siorbania przy zupie. doprowadza mnie to do szału
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Buniu święte słowa .. przeczytalam z uwagą i jestem tego samego zdania.
U mnie w domu nigdy nie bylo problemow z niejadkami. Jedliśmy zawsze wszystko co mama ugotowala a bywało róznie.. Mieszkaliśmy na wsi i nie zawsze byl czas na to by stała przy garach i pichciła, tym bardziej jeszcze nas namawiala do jedzenia i ganiala za nami z miseczką , jak to robią młode mamy. Mam tu przyklad mojej siostry i siostrzenca. Ona wklada mu dwie zabawki do rączek i karmi kiedy on sie bawi i ma glowę zajętą zupełnie czymś innym (mnie to smieszy) ale skutek jest taki ze kiedy potem dajemy dziecku coś do ręki by samo zjadlo to ono tym jedzeniem sie bawi ..
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
No to się narażę młodym Mamom- absolutnie nie zgadzam się na to by dziecko samo decydowało o tym czy chce czy nie chce jeść . Oczywiście nie mówimy tu o wciskaniu na siłę wśród ryków przy Świątecznym stole ( jak raz nie zje to nic się nie stanie ) - ale normalnie żywienie dzieci powinno podlegać ścisłej kontroli bo można zrobić krzywdę dziecku na całe życie . Oczywistym jest że nasza pociecha będzie wykorzystywać sytuację i jadać to co chce i kiedy chce ( robiąc dorosłym łaskę że coś zje bo wyczuje że im na tym zależy ) . Nic nie będzie się złego działo przez 5 czy 10 lat - te braki wyjda w dorosłym życiu. Zobaczcie jakie szkody poczyniła w pokoleniu moich dzieci ( tak ok 30 ) moda na wegetarianizm w wieku jak mieli po 15-18 lat .Wiele koleżanek moich córek którym Mamy pozwoliły na decydowanie o wyborze sposobu jedzenia ma dziś problemy z zajściem w ciążę , anemią , donoszeniem ciąży .Nie jest to oczywiście wina wegetarianizmu- tylko tego że żeby wybierać jakąs dietę to trzeba miec jakąs wiedzę- a ile wie dziecko czy nastolatek ? Samo z siebie będzie dziecko jeść szpinak, warzywa , brukselkę ? Ryby ? Będzie pić sok z marchewki zamiast Coli ? Zabierze do szkoły kanapki z gotowanym kurczakiem i sałatą zamiast drożdżówki ?
Toczę od zawsze totalną wojnę o to z własnymi dziećmi pozwalającymi na takie wybory moim wnukom - bo nic dobrego z tegop nie wynika - a zgoda wynika moim zdaniem z tego że moim córom nie chce się stać przy garach i cierpliwie uczyć dzieci ,że je się wszystko- nie tylko 5 rzeczy które się lubi.
Dziecko musi zjeść- śniadanie, II śniadanie, zupkę, drugie danie, podwieczorek i kolację .I to czy chce czy nie . Jest mniej głodny to zje pól kromki i jabłko- bardziej to 2 kromki i cos tam . Ale zawsze o tej samej porze , systematycznie i różnorodnie . Małe dziecko nie wie że czegoś nie lubi to my dorośli mu to wmawiamy ( lub powodujemy złym doprawieniem czy zrobieniem że nie chce czegoś jeść 0 . Pewnie że każdy ( w tym dziecko ) może czegoś nie lubić - ale to są 3-4 rzeczy - a nie odwrotnie .
A teraz już możecie mnie ,, rozszarpać "
A i jeszcze jedno- dzieci na imprezie jedzą osobno- bo wspólne siedzenie przy stole z wiercącymi się maluchami to żadna przyjemnośc i dla dorosłych i dla dzieci . ( oddelegować 1 dorosłego na zmianę do pilnowania i już ) . Nie muszą uczestniczyć dzieci w rozmowach dorosłych - mają na to czas .A już zupełnie niedopuszczalne jest by cała impreza kręciła się wokół dzieci- od tego jest Kinderbal .
jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Obserwuj wątekOdp: Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
mala-madzia
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Sardynka
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
luna19
jak sobie cos przypomne to wróce
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Sathi
No wiecie tu zależy od wieku dziecka... Trudno np. od roczniaka wymagać by nie pluł, nie pierdział, etc.
Babciugramolko nie rozszarpię Cię, wybacz, bo zgadzam się z Tobą. Nie, dzieci na siłę karmić nie można, bo tak się też hoduje... wszystkożerne grubaski. Ale też posiłek to posiłek, je się wtedy a nie, kiedy się zachce dzieciaczkowi. I to my podsuwamy to co dobre, więc musimy też jakoś to dziecko zachęcić. Mi nie robi łaski, że coś zje - tu chodzi o zdrowie, urozmaiconą dietę, o energię. Łatwo byłoby zapychać co dzień słodkimi płatkami, dżemami, naleśnikami... Ale to nie odżywianie, a pozbywanie się problemu.
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
kicaj14
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Elficzna
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Natalka91
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Bahus
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
luna19
U mnie w domu nigdy nie bylo problemow z niejadkami. Jedliśmy zawsze wszystko co mama ugotowala a bywało róznie.. Mieszkaliśmy na wsi i nie zawsze byl czas na to by stała przy garach i pichciła, tym bardziej jeszcze nas namawiala do jedzenia i ganiala za nami z miseczką , jak to robią młode mamy. Mam tu przyklad mojej siostry i siostrzenca. Ona wklada mu dwie zabawki do rączek i karmi kiedy on sie bawi i ma glowę zajętą zupełnie czymś innym (mnie to smieszy) ale skutek jest taki ze kiedy potem dajemy dziecku coś do ręki by samo zjadlo to ono tym jedzeniem sie bawi ..
Odp: jakich zachowań nie tolerujecie przy stole???
Babciagramolka
Toczę od zawsze totalną wojnę o to z własnymi dziećmi pozwalającymi na takie wybory moim wnukom - bo nic dobrego z tegop nie wynika - a zgoda wynika moim zdaniem z tego że moim córom nie chce się stać przy garach i cierpliwie uczyć dzieci ,że je się wszystko- nie tylko 5 rzeczy które się lubi.
Dziecko musi zjeść- śniadanie, II śniadanie, zupkę, drugie danie, podwieczorek i kolację .I to czy chce czy nie . Jest mniej głodny to zje pól kromki i jabłko- bardziej to 2 kromki i cos tam . Ale zawsze o tej samej porze , systematycznie i różnorodnie . Małe dziecko nie wie że czegoś nie lubi to my dorośli mu to wmawiamy ( lub powodujemy złym doprawieniem czy zrobieniem że nie chce czegoś jeść 0 . Pewnie że każdy ( w tym dziecko ) może czegoś nie lubić - ale to są 3-4 rzeczy - a nie odwrotnie .
A teraz już możecie mnie ,, rozszarpać "
A i jeszcze jedno- dzieci na imprezie jedzą osobno- bo wspólne siedzenie przy stole z wiercącymi się maluchami to żadna przyjemnośc i dla dorosłych i dla dzieci . ( oddelegować 1 dorosłego na zmianę do pilnowania i już ) . Nie muszą uczestniczyć dzieci w rozmowach dorosłych - mają na to czas .A już zupełnie niedopuszczalne jest by cała impreza kręciła się wokół dzieci- od tego jest Kinderbal .